Rozdział 9

1.3K 83 5
                                    

Z prośby Jelena2510 trochę więcej Hope i Justina hahaha ;D

Mam nadzieję, że spodoba się. Miłego czytania 


Justin

Siedziałem na stołówce, razem z Calumem i Danem, z którymi zajmowałem nasz stolik. Z chłopakami byliśmy znani, ludzie ze szkoły czuli do nas respekt. Muszę jednak przyznać, że większość się nas bała, może słusznie, nie byliśmy typami grzecznych i poukładanych chłopców, każdy z nas przeżył własną historię, która ukształtowała jego charakter.

Grzebałem metalowym widelcem w sałatce, dzisiejszego dnia nie miałem na nic ochoty. Ostatnio często tak mam, moje myśli są cały czas przy liście od mamy, a jeśli nie przy nim to krążą wokół Hope i tak na zmianę. Nawet granie na gitarze nie poprawia mi humoru, czy wypady do klubu z chłopakami. Od kiedy przeczytałam wiadomość od mamy, mam ochotę jedynie na leżenie lub wyżywanie się na worku bokserskim u nas w piwnicy.

- Stary co jest?- zapytał w końcu Hood- Od jakiegoś czasu zachowujesz się jak nie ty, o co chodzi?

- Myszlisz o tej dziewszczynie?- zapytał się Dan dość niewyraźnie, ponieważ jego usta były wypełnione po brzegi burgerem. Zaśmiałem się delikatnie i przyłożyłem rękę do twarzy, z kim ja się przyjaźnię?

- Gorzej niż Justin gdy je spaghetti- powiedział Azjata, którego twarz była umazana cała czekoladą z naleśników.

- Odezwał się- powiedziałem udając zbulwersowanie i rzuciłem w niego kawałkiem pomidora z sałatki. Ten idiota oczywiście nie był mi dłużny, odwdzięczył mi się pięknym za nadobne i polał mnie ketchupem. Wstałem natychmiast od stołu i spojrzałem na swoją bluzkę, na której białym tle znajdowały się czerwone "bazgroły". Spojrzałem na przyjaciela wzrokiem pełnym nienawiści, a ten tylko wysłał mi w powietrzu buziaka, zrobiłem minę zabójcy i już miałem na niego wylać mój sok z kubka kiedy nagle dostrzegłem coś, a bardziej kogoś.

W drzwiach od stołówki stała Hope, tak to była na pewno ona. Wszędzie bym ją poznał, jej piękne czekoladowe oczy i długie ciemne włosy. Była ubrana w biały, luźny sweter i czarne rurki, wyglądała ślicznie, mimowolnie na jej widok się uśmiechnąłem. Przyjaciele nie wiedząc o co chodzi odwrócili się również i wbili wzrok w postać, stojącą w wejściu i rozmawiającą z jakąś dziewczyną.

Niespodziewanie Hood, wstał również od naszego stolika i udał się w kierunku dziewczyn, przedtem wycierając twarz w serwetki, przypatrywałem się temu ze zdziwieniem. Podszedł on do Hope i brunetki, i zaczął z nimi o czymś rozmawiać, moja "Zagadka" co chwilę się śmiała, nie wiem czemu, ale poczułem delikatne ukłucie w sercu. Czemu przy mnie się tak nie śmiała?- zadałem sobie w głowie pytanie. Postanowiłem usiąść i zająć się rozmową z Reedem, który dalej spożywał swojego hamburgera.

- Dziewczyny to jest Justin i Dan, ci dwaj idioci, o którym wam opowiadałem- usłyszałem głos Caluma, więc podniosłem głowę i w tym momencie spojrzenie moje i Hope się skrzyżowało, i nie wiem czemu, zobaczyłem w jej oczach ogromny ból i smutek. Może tylko mi się wydawało?- A to jest Holly i..-  nie pozwoliłem mu dokończyć.

- Hope- dodałem cicho i dalej intensywnie wpatrywałem się w postać dziewczyny, która zawstydzona tą całą sytuacją, nerwowo zagryzała wargę i zaczęła miętoliła rękawy swetra w dłoniach.

- Tak- powiedział entuzjastycznie Hood- Dziewczyny zjedzą z nami, a raczej dokończą lunch, który jak widzę, Dan już skończył- skierował swoje słowa w stronę rudzielca, jednak on nie zwracał na niego uwagi. Jego wzrok wbity był w czarnulkę stojącą obok Hope. Czyżby Reed się zauroczył?

What Do You Mean?Where stories live. Discover now