Rozdział XVI

6K 453 651
                                    

- Zaraz połączą was z centralą transportera. - Poinformował poważnie Ackbar. Wszyscy uciszyli się.

- A co jeżeli nas nie wpuszczą? - Rozległ się głos Finn'a.

- Albo nas wpuszczą, albo wysadzą w drobny mak. - Odpowiedział Lando, który był zajęty przyglądaniu się ogromnemu statkowi. To był jeden z tych większych transporterów. Wielkością prawie dorównywał Gwiezdnemu Niszczycielowi. Przewoził on materiały, jednak nikt nie wiedział jakie i w jakim celu. Rey ścisnęła mocniej ster i wstrzymała powietrze. Za niedługo się tam znajdzie. Sięgnęła po pada, na którym miała zapisany kod w razie kontroli.

- Stracimy z wami łączność za dziesięć sekund. - Stwierdziła Leia. Brzmiała ona dość smutno. Nadal rozmyślała o swoim synu i o zmarłym mężu. - Dalej wiecie co robić. Informujcie nas przez telegramy. Trzy, dwa, je... - Nagle głos kobiety się urwał i nastała cisza. Nikt nie śmiał się odezwać, bo prawdopodobnie byli pod podsłuchem. W każdym myśliwcu włączył się sygnał nadawania z transportera. Wszyscy zgodnie odebrali połączenie.

- Tu centrala. - Rozległ się głos kapitan Phasmy. Finn nerwowo ścisnął ster. Miał nadzieję już nigdy nie spotkać tej kobiety, która niegdyś była jego "szefową". Zdziwiło go jednak to, że jest na pokładzie tego statku. Powinna być na Gwiezdnym Niszczycielu, a tymczasem przebywa na transporterze. - Podajcie numery dostępu.

Nikt nie wydał najmniejszego dźwięku. Wszyscy jedynie wstukali w klawiaturę swój kod. Każdy z nich bał się najgorszego. Coś pójdzie nie tak i już będzie po nich. Jednak zamiast alarmu usłyszeli charakterystyczny dźwięk, który oznaczał, że dane zostały poprawnie wprowadzone. Każdy odetchnął z ulgą, nawet Rey. Jednak było to trochę podejrzane, że tak łatwo ich wpuścili.

- Lądowisko przy prawej burcie, najniższe piętro. - Ponownie przemówiła Phasma. Wszyscy odetchnęli. Skierowali V-wingi w miejsce podane przez kapitan. Rey zamknęła oczy i starała się skupić. Chciała przeczesać cały statek, ale na transporterze pojawiły się zakłócenia mocy. Czuła niecierpliwość i chęć zemsty. Otrząsnęła się i zorientowała, że Lando coś do nich mówi.

- Pilocie B-345. - Powtórzył, a Rey przypomniała sobie, że to numer Ash'a.

- Tak, sir? - Zapytała niskim głosem. Wszyscy byli na podsłuchu, więc nie mogli zdradzić swoich danych. Na swoich plakietkach imiona mieli jedynie ci rebelianci, którzy nie są kojarzeni, a już w ogóle znani. Ash się do nich zaliczał.

- Zmień kurs, wlatujesz ostatni. - Odpowiedział. Rey popatrzyła na swoje dłonie, które były odziane w skórzane rękawice i zamyśliła się.

To rozkaz. Oznaczał on asekuracje na statku. Musi bez przerwy trzymać dłoń na broni. Kiedy inni będą rozproszeni, to ona będzie musiała ich bronić. Informować o wszystkim co się dzieje. I... stać po prostu przy V-wingach. Gorszego pilota chyba nie potrafiła już sobie wybrać. Westchnęła ciężko. Usłyszała zdenerwowany oddech Finn'a, jakby cały wszechświat był zależny od jej odpowiedzi.

- Tak, sir. - Odparła i rzeczywiście zmieniła swoją pozycję. Poczuła nagle wstręt. To moc się w niej odzywała.

Już wiedziała, kogo może się spodziewać.

*

Phasma spojrzała na panel, a za chwilę przeniosła wzrok na błękitne oczy generała.

- Kody dostępu są z różnych odstępów czasowych, niektóre sięgają czasów imperatora Palpatine'a. To musi być pułapka. - Stwierdziła, a Hux jedynie się skrzywił.

- Musimy zaufać przywódcy. - Stwierdził sucho i odwrócił się w stronę zniecierpliwionego Rena. Chodził po mostku tam i z powrotem, nie mogąc się uspokoić. Wiedział, że Rey leci razem z nimi. Wkrótce się z nią rozprawi.

Kochaj Albo Giń - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz