Rozdział XVIII

5.6K 454 48
                                    

Finn chciał otrzeć pot ze swojej twarzy, jednak przypomniał sobie, że ma na sobie kask pilota. Zacisnął zęby i spojrzał na Poe, który zdawał się niczym nie przejmować. Ten chłopak potrafił zachować zimną krew. W końcu przed Finn'em stanął Lando. Machnął do nich stanowczo ręką, każąc w ten sposób iść za sobą. Dwójka młodszych chłopaków posłuchała jego rozkazu. Zmierzali szybko korytarzem, mijając napotkanych szturmowców. Nagle znaleźli się przed wcześniej wskazanymi drzwiami ładowni. Przed nimi stało dwóch żołnierzy, pilnujących wejścia. Lando mocno westchnął i zaczął zastanawiać się nad planem.

Starszy mężczyzna skinął głową do Poe i Finn'a i wstrzymał powietrze, jakby był wysyłany na pewną śmierć. Pewnym krokiem ruszył przed siebie i stanął dumnie przed dwoma szturmowcami.

- Generał Hux jest oburzony! - Zaczął, a żołnierze spojrzeli po sobie. Poe i Finn także byli zaskoczeni planem starca. Może już zwariował na starość?

- O co znowu chodzi, pilocie? - Zapytał ze zdziwieniem mężczyzna w zbroi. Lando oparł dłonie na biodrach i przybrał pozycję oburzonego.

- Jeszcze śmiecie pytać?! Ile generał ma czekać na wasz durny raport? - Wysunął dłonie ku górze, a Poe prawie wybuchnął śmiechem. Przecież to było komiczne. Szturmowcy ponownie na siebie spojrzeli i ścisnęli mocniej broń.

- Jaki raport? - Zapytał drugi. Nie dawał ukryć po sobie zdziwienia. Lando prychnął.

- Dajcie spokój! I to mają być żołnierze Nowego Porządku! Jeżeli natychmiast nie przyniesiecie mi sprawozdania o jakości, ilości i rodzaju tych surowców, to zaraz zgłoszę to do generała! A wiecie, że on czegoś takiego nie toleruje! Wszystko ma być na swoim miejscu i generał pragnie tego dopilnować! A co jeżeli trafiłaby się jakaś uszkodzona część? Poszlibyście na rozstrzelanie! - Wrzasnął. Poe i Finn stali z otwartymi ustami pod swoimi hełmami. Zresztą, tak samo szturmowcy. Jeden z nich wysunął dłoń, aby podkreślić jakiś argument, jednak nagle przysunął palec do skroni, odbierając połączenie z komunikatora, wbudowanego w hełm. Stał tak chwilę, a trójka rebeliantów coraz bardziej się niecierpliwiła.

- Oczywiście. - Powiedział po chwili i opuścił dłoń. Spojrzał na Lando, który próbował się nie trząść i zwrócił się do drugiego szturmowca. - Musimy iść po raport. Generał Hux bardzo go potrzebuje. - Przeniósł wzrok na przebranych rebeliantów. - Musicie chwilę poczekać. Zaraz przekażemy wam wszelkie plany. - Powiedział machinalnie. Machnął ręką do drugiego żołnierza i oboje wybrali się w kierunku innego korytarza. Lando odetchnął z ulgą.

- Co to miało być? - Zaśmiał się lekko Poe, klepiąc starca po plecach. Ten wzruszył ramionami i uśmiechnął się pod maską. Nagle usłyszeli głośne pikanie i odwrócili się.

- R2. - Powiedział Lando na widok droida. Ten jedynie coś pikał. - Już za niedługo. - Szepnął. - Ash wszystkiego pilnuje? - Zapytał, a z droida wyszła kolejna dawka niezrozumiałych dźwięków. - Co ma znaczyć "no jakby"?! - Przykucnął przy nim, jednak zza rogu wyszli szturmowcy. Rebelianci pomyśleli, że to po prostu zwykły patrol, więc chcieli się odsunąć im z drogi. Jednak kiedy obok nich przechodzili, niespodziewanie okrążyli ich.

- Oto wasze plany, Ruchu Oporu. - Powiedział szturmowiec, który wcześniej pilnował drzwi. Żołnierze podnieśli broń, a rebelianci skamienieli. Jak oni się o nich dowiedzieli? Mężczyźni oparli się o siebie plecami.

- Em, mamy jakiś plan B? - Zapytał Finn, nie spuszczając wzroku ze szturmowców.

- Te kaski nie będą nam już chyba potrzebne. - Odparł Lando. - Wiecie co robić. - Dodał. Rozejrzał się i wyczuł, że szturmowcy zaraz zaczną strzelać. - Teraz. - Szepnął i nagle wszyscy w jednej chwili zdjęli swoje kaski i najmocniej, jak potrafili, rzucili je przed siebie. W taki sposób oberwało się trzem szturmowcom, którzy zdezorientowani, upadli na ziemie. Rebelianci uniknęli ostrzału jednym, zgrabnym ruchem. Strzały, które były wymierzone w członków Ruchu Oporu, trafiły innych żołnierzy Nowego Porządku. W ten sposób pozbyli się kolejnych pięciu. Poe prześlizgnął się pod nogami jednego ze szturmowców, a drugi w ten sposób niechcący postrzelił swojego sprzymierzeńca. R2-D2 pomagał przyjaciołom i raził paralizatorem członków Nowego Porządku. Zdezorientowani żołnierze próbowali postrzelić Poe'a, jednak Lando w ostatniej chwili wyciągnął spod spodni blaster i strzelił w ostatnich żywych szturmowców. W ten sposób pokonali wszystkich.

- Co to było? - Wrzasnął Finn.

- Nie wiem, ale musimy się ewakuować. - Odpowiedział Lando, sprawdzając poziom energii w swojej broni. Nagle korytarz zaczął migać na czerwono. Rebelianci rozejrzeli się. - To alarm! - Stwierdził starzec. - Rozdzielamy się.

*

Hux nerwowo chodził w kółko. Rebelianci na transporterze! I to ma być plan Najwyższego Przywódcy? Wysłać ICH na pewną śmierć? Generał potrząsnął głową. Nie, Snoke jest mądry. Musiał mieć plan. Na pewno go ma. Ale dlaczego wmieszał w to ich? To jest pewne samobójstwo!

Nagle przystanął i wstrzymał powietrze. Podszedł do panelu i ze swoich dłoni ściągnął skórzane rękawice. Przyłożył kciuka, a maszyna zaczęła skanować odcisk jego palca. Po przetworzeniu danych, usłyszał alarm. To jest najlepsze wyjście. Musi ostrzec wszystkich. Jeżeli Phasma czy Ren zginą... Wyrzucił z siebie tą myśl. Oni się tak łatwo nie dadzą. Jako generał miał zapewniony statek i obstawę szturmowców. Wróci na Gwiezdnego Niszczyciela i poczeka na tą dwójkę. Już miał połączyć się z działem ewakuacyjnym, lecz po jego głowie przeszła myśl. A co jeżeli oni nie wrócą? Jeżeli on przeżyje, a oni zginą? On jak tchórz próbuje się stąd wydostać, a tymczasem oni walczą? Przecież to on wypowiadał słowa "W razie czego wiecie co robić". Chodziło o zapewnienie bezpieczeństwa każdemu z nich.

Poprawił swój płaszcz i sięgnął do pasa, podnosząc przy tym swój mundur. Chwycił za blaster, który zawsze tu wisiał. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio go używał. Tak czy siak był wyszkolony lepiej od niejednego szturmowca. Kiedy chodziło o życie Phasmy i Rena, był istną maszyną do zabijania. Wstrzymał powietrze i zamknął oczy. To za nich. Nie. To dla nich.

*

Rey potrząsnęła nerwowo głową, nie spuszczając wzroku z Rena.

- Coś ty zrobił..? - Wydusiła.

- Raczej co TY zrobiłaś. - Poprawił zdezorientowaną dziewczynę. Nie mogła tego zrozumieć. Patrzyła tępym wzrokiem w oczy Kylo. Tak, to jej wina. To przez nią ktoś może zginąć. Poprawka; to przez nią WSZYSCY mogą zginąć. Wpatrywała się jeszcze chwilę w jego głębokie oczy. Nie mogła w to uwierzyć. Ona mu zaufała! Pomyślała, że Ren tego nie zrobi! Że go nawróci! Nagle wszystko zaczęło się walić.

Pragnęła jedynie go zabić. Jej żądza zemsty rosła z każdą chwilą. Jednym ruchem mogła przywołać swój miecz i wbić go w klatkę piersiową Rena. Dlaczego ci padawanowie Luke'a Skywalkera nie załatwili go już na dobre za czasów szkolenia? A to ona zawsze stawała w jego obronie. Przynajmniej tyle pamiętała. Mogła zabić Kylo Rena, ale w ten sposób automatycznie dołączyłaby do ciemnej strony mocy. Ona chciała jedynie pomścić Hana, uratować przyjaciół i stanąć w obronie słabszych. Wiedziała już, jak to jest stać po tej stronie, gdzie jest się zdanym jedynie na siebie. Zacisnęła pięści i próbowała się skupić. Jej harmonia została zburzona. Przez nią wszyscy mogą stracić życie. To była tylko i wyłącznie jej wina.

- Nienawidzę cię! - Wrzasnęła. Jej głos odbił się echem po całym korytarzu. Kylo zmarszczył brwi. Zatrzymała się na etapie nienawiści. Będzie musiał ją zmusić do podjęcia kroku, w którym dołączy do niego. Jej moc była ogromna. Kylo chciał, aby została jego uczennicą. Mógłby ją wiele nauczyć. Pokazać potęgę strony mocy, której się obawia. Ponownie na nią spojrzał. To idealny moment. Zrobił krok do przodu, jednak Rey wysunęła dłoń i przyciągnęła do siebie miecz świetlny. Chwyciła go i momentalnie pognała w drugą stronę. Ren wpatrywał się nieobecnym wzrokiem, w niknącą powoli sylwetkę dziewczyny. W końcu się otrząsnął i sam przywołał swój miecz.

Jeszcze się policzymy. - Pomyślał, odbezpieczając broń.

Kochaj Albo Giń - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz