Rozdział XXXVI

6.2K 445 193
                                    

Ben przytulał małą Rey. Obydwoje śmiali się i turlali po łące pełnej kwiatów. Starsza dziewczyna patrzyła na to z odrazą. Nie chciała pamiętać tego wszystkiego. Jedno jest pewne; Ben Solo umarł i raczej nigdy nie powróci. Rey marzyła, aby się jedynie obudzić. Uszczypnęła się w ramię, jednak mimo bólu nadal śniła. Czyli to był jej nowy koszmar. Jeden ledwo się skończył, a drugi już zaczyna.

Rey otworzyła szeroko powieki i ukazała swoje zapuchnięte oczy. Przepłakała całą noc. Ren miał racje. Była zwykłym śmieciem. Morderczynią i kłamcą. Powinna była zostać na Jakku i mieć gdzieś losy galaktyki. Wtedy nikogo by nie skrzywdziła. Otarła pot ze swojego czoła i chwyciła butelkę z wodą. Paroma łykami wypiła całość, a śmieć wyrzuciła przed siebie. Butelka miała uderzyć o drzwi, jednak te otworzyły się, a nowym celem stał się wchodzący do pokoju droid. Rey spojrzała na niego niepewnie. Nie ufała niczemu, co należało do Najwyższego Porządku. Droid jednak chwycił butelkę i włożył ją do schowka, który znajdował się w jego torsie.

- Informacje od mistrza zakonu Ren. - Zapikał. Rey usiadła po turecku, zakrywając się kołdrą. Robot może mieć w końcu przy sobie kamerę, czyż nie? Droid się zbliżył, a dziewczyna sięgnęła powoli po swój miecz świetlny. Nikt nie wie, do czego zdolny jest Ben... To znaczy Ren. Kylo Ren.

Rey podskoczyła, kiedy na jej łóżku pojawiła się miniaturowa wersja jej mistrza. Rzuciła w niego poduszką, ale jego to w ogóle nie ruszyło. Dopiero po chwili spostrzegła, że była to wiadomość nagrana przez Rena. Kylo miał na sobie swoją maskę. Rey wolała go zdecydowanie bez niej. Wtedy nie wydawał się być taki... bezlitosny. Droid zapytał o pozwolenie włączenia, a Rey pokiwała jedynie głową. Hologram w końcu się poruszył.

- Dzisiejszy trening się nie odbędzie. - Powiedział swoim mechanicznym głosem. Rey wzdrygnęła się, słysząc jego ton. - Nie wychodź z kajuty. Wstaw się jutro na salę treningową. Mam dla ciebie... niespodziankę. - Stwierdził, a jego postać zniknęła. Rey wpatrywała się tępo w droida, który zostawił jej na stoliku śniadanie, a po chwili wyjechał z pokoju, jak gdyby nigdy nic. Dziewczyna otrząsnęła się dopiero, kiedy drzwi zatrzasnęły się z hukiem.

Ren ma dla niej niespodziankę. Co to może być? Zabicie, torturowanie czy ponowna próba uderzenia jej z główki? A jeżeli chce ją po prostu przeprosić..? Rey potrząsnęła zdecydowanie głową. On i słowo "przepraszam"? Niemożliwe. Jednak przeczuwała, że to wydarzenie utkwi jej w pamięci. To musi być coś wyjątkowego.

*

Ren syknął z bólu, kiedy generał usiadł na jego łóżku, a przy tym i na jego nodze.

- Jak to się dzieje, że gdy lecisz na misje, zawsze obrywasz? - Zapytał Hux i podał chłopakowi jego elektrycznego papierosa. Ten wytrącił mu go z dłoni.

- Skąd miałem wiedzieć, że znowu będą chcieli coś wysadzać?! - Warknął, siadając obok generała.

Snoke miał racje. Rebelianci przylecieli, aby wykraść im plany nowej bazy. Gdyby nie szpiedzy Najwyższego Porządku, mieliby szansę przedrzeć się na Niszczyciela. Ktoś z Ruchu Oporu włamał się do ich systemu i zmienił ilość statków, które miały przylecieć dzisiejszego dnia. Wybierali się do nich małym transporterem, którym rzekomo mieli przewozić broń. Już po zbliżeniu się do Gwiezdnego Niszczyciela, Kylo wraz z innymi pilotami zaatakował wrogów. I wygrali. Niestety, niejaki Ash zestrzelił V-winga Rena. Wyszedł z tego cało, bo niedaleko niego znajdował się hangar. Lądując, przygniótł paru szturmowców, no ale żyje. I to jest najważniejsze w tej chwili.

Złapali wszystkich pilotów Ruchu Oporu, w tym Poe Damerona, którego Kylo niegdyś przesłuchiwał. Ren wyprostował się i przesyłał Hux'owi dumne spojrzenie. W końcu wypełnił misję, powierzoną mu przez Snoke'a. Generał jedynie zapalił papierosa, nawet nie zamierzając patrzeć na swojego współpracownika.

Kochaj Albo Giń - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz