Rozdział IL

5.1K 417 229
                                    

Młody Solo w końcu przestał płakać. Odsunął się od swojej matki, aby popatrzeć głęboko w jej oczy. Ta przygładziła jego kruczoczarne włosy i spojrzała na niego z dumą. Jeszcze nigdy tak na niego nie patrzyła... Z taką miłością. Ben westchnął i uśmiechnął się przez łzy. Myślał, iż matka nigdy mu nie przebaczy. A tu wygląda na to, że czekała na niego... Przez te wszystkie lata.

- Ale wyrosłeś. - Wyjęknęła, ocierając sobie łzy. Finn, który stał niedaleko, prychnął z zażenowania.

- No chyba na morderce. - Wycedził. Luke jeszcze nigdy nie widział, aby jego siostra tak szybko wstała i tak energicznie kogoś uderzyła. Czarnoskóry chwycił się za nos i poczuł, iż cieknie z niego krew.

- Jeszcze raz odezwiesz się nieproszony..! Skończyła mi się cierpliwość! - Krzyknęła, a po chwili, jak gdyby nigdy nic, podeszła do Bena i przytuliła go. Ten tępo wpatrywał się przed siebie, stwierdzając w duchu, iż gwałtowność ma po niej. Poe spojrzał to na swojego przyjaciela, to na matkę z synem.

- Czy pani rozumie, iż właśnie wywalono nas z tej planety? Na zbity pysk! - Wrzasnął i z żalem poklepał Finn'a po plecach. - Zabiją nas, jeżeli się stąd nie wyniesiemy! Gdzie my mamy się podziać?! - Poe chwycił się za czoło i posłał dwóm admirałom jednoznaczne spojrzenie.

- Pani generał, nie powinna pani... - Zaczął Statura, jednak Leia odwróciła się do niego gwałtownie. W oczach miała łzy.

- Chce pan skończyć jak on?! - Wrzasnęła, a admirał wycofał się, wystawiając ręce do przodu. Luke westchnął ciężko. Przez głupotę siostry i przyjazd Bena muszą się stąd wynosić. Twi'lecy jakoś nigdy nie byli skłonni do żartów.

- Świetnie, Rey nas zdradza, a ten dupek do nas przylatuje... - Warknął pod nosem Finn, jednak generał Organa go usłyszała. Cmoknęła syna w czoło i wraz z nim powstała z ziemi.

- Rey nie przeszła na Ciemną Stronę. - Westchnęła. Skywalker spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem. Przecież jeszcze nie mieli tego ujawniać. W końcu Snoke może... Jednak Luke stwierdził w duchu, iż tak będzie lepiej. Co jeśli rzeczywiście przeszła na złą stronę? W końcu miała wrócić z Benem, a jej nie ma. Skywalker wzdrygnął się na myśl, iż dziewczyna mogła nie przeżyć tego wszystkiego.

- J-jak to? - Wyjąkał Ren. Wszyscy zgromadzeni patrzyli na nią, jak na idiotkę. Ta wstrzymała powietrze, rozmyślając, od czego ma zacząć.

- Ben, nie bądź zły na nikogo, ale wysłaliśmy ją tylko po to, aby cię sprowadziła. - Uśmiechnęła się i przyłożyła swoją dłoń do policzka syna. - I jesteś... - Westchnęła z łzami w oczach.

- Chwila! To Rey nas nie zdradziła? - Zapytał zdezorientowany Poe. - Ale ona zabiła Lando i odcięła Finn'owi dłoń..! To wszystko tylko dla niego? Dla tego śmiecia?! - Oburzył się i spojrzał nienawistnie na człowieka, który niegdyś go przesłuchiwał. Ren z poczuciem winy spoglądał na podłogę. Te wszystkie nieszczęścia, te ofiary... Były tylko i wyłącznie dla niego. - Powiesz mi łaskawie, co z moimi przyjaciółmi? - Spytał już spokojniej.

- Rey ich zabiła... - Odpowiedział ponuro. Poe zamarł na moment. Ash, Matt, Jo, Bob... - Chwila moment. - Jego przemyślenia przerwał Ben, który zaczął wpatrywać się w niego z podejrzeniem. - Ty perfidny szpiegu! - Ren rzucił się na najlepszego pilota Ruchu Oporu. Ścisnął go za gardło, a młody mężczyzna próbował uwolnić się z jego uścisku.

- Puść go! - Krzyknął Finn, okładając go pięściami po plecach. Leia i Luke popatrzyli na siebie zgodnie i w tym samym czasie westchnęli. Zgromadzonych wokół zaczęło przybywać, ponieważ Twi'lecy wygonili resztę członków Ruchu Oporu, którzy przebywali pod ziemią.

Kochaj Albo Giń - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz