#1

965 57 0
                                    

Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Mając nadzieję, że otworzy któreś z rodziców, starałam się nie zwracać na niego uwagi i spać dalej. Dopiero, kiedy stawał się coraz bardziej natarczywy, zorientowałam się, że dzisiaj sobota. Brawo ja. Jestem sama w domu, więc to ja muszę się pozbierać i otworzyć. Zwlekłam się z łóżka i zaspanym krokiem ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych, które otwarłam i zmrużyłam oczy, kiedy oślepiło mnie poranne słońce. Po kilku sekundach zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojego kuzyna i jego znajomych, którym dla żartów zamknęłam drzwi przed nosem, tylko po to, żeby otworzyć je po chwili i zobaczyć ich zdziwione miny.
- Hej Haeun!
- Hej Taehyung! - rzuciłam się na szyję kuzynowi, a on objął mnie ze swoim kwadratowym uśmiechem na twarzy.
- Wejdźcie. - powiedziałam nadal zaspanym głosem, a chłopacy weszli do domu wraz ze swoimi walizkami.
- Obudziliśmy Cię? - zapytał z uśmiechem przyjaciel Taesia, Jin, jednocześnie mnie przytulając
- Nie no co ty? W sobotę o szóstej? - zapytałam z sarkazmem w głosie, na co dzień wszyscy wybuchli śmiechem. Zostałam przytulna przez wszystkich przyjaciół V.
- Wiedziałaś, że przyjedziemy? - tym razem odezwał się RapMonster.
- Nie, ale jestem zbyt śpiąca, żeby pokazywać zaskoczenie. - po moich słowach, znowu parsknęli śmiechem.
- Idźcie na górę zanieść walizki do mojego pokoju, tylko nie wystraszcie się bałaganu. A ja idę się ogarnąć i zrobić coś do jedzenia. - poinformowałam i pierwsza wbiegłam po schodach do swojego pokoju, żeby zabrać ubrania. Siódemka chłopaków weszła zaraz za mną i całe pomieszczenie zawaliła swoimi rzeczami. Pokręciłam głową i poszłam do łazienki.
Wzięłam szybki zimny prysznic na orzeźwinie i zrobiłam sobie makijaż. Ubrałam jeansy z dziurami, a do tego luźną bluzkę.
Zrobiłam kiełbaski smażone na patelni w sosie pomidorowym. Zaniosłam potrawę do salonu, abyśmy wszyscy się zmieścili, bo tylko tam był duży stół.
- Bosz, ale byliście głodni. - stwierdziłam, kiedy całe jedzenie, które przygotowałam zniknęło w kilka minut.
- Nie po prostu dobrze gotujesz i to było dobre. - stwierdził Jin.
- Dziękuję. - zaśmiałam się i pozbierałam talerze. Wróciłam do salonu.
- Ej, a gdzie wujkowie? - zapytał Taehyung.
- Mama w pracy, a tata jeszcze nie wrócił z misji. - wyjaśniłam.
- Aha. A o której wróci ciocia? - dopytywał Tae.
- Chyba około trzeciej.
- Chyba? - zaśmiał się Suga.
- No nie wiem dokładnie o której. Kończy o drugiej, ale jak będą korki, czy coś to będzie później. Logiczne, no nie? - zapytałam lekko piorytowana.
- Człowieku nie irytuj się - poprosił Jin, a w tym samym momencie zadzwonił mój telefon.
- O wilku mowa. - mruknęłam i odebrałam, zmieniając język z koreańskiego na polski.
- Cześć mamo! Dlaczego nie uprzedziłaś, że przyjadą?
- Przepraszam córeczko, zapomniałam. Dlaczego mówisz po polsku? - zapytała, a ja odpowiedziałam w moim ojczystym języku:
- Już nie. A poza tym Taeś pyta się o której wrócisz. - szeroko uśmiechnęłam się do starszego ode mnie chłopaka, a ten gestem ręki pokazał mi, że mnie zabije.
- Daj go do telefonu. - poprosiła, a ja to zrobiłam. Po krótkiej rozmowie, chłopak oddał mi telefon.
- Zadowolony? - zapytałam z uśmiechem, po czym oberwałam od niego poduszką.
- Zadowolony, bo masz zrobić obiad. - odparł z uśmiechem.
- Spoko, to akurat wiedziałam.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i zobaczyłam moją przyjaciółkę Elizę.
- Hej. - przywitałam ją i gestem ręki zaprosiłam ją do środka. Jak zawsze skierowała się w stronę salonu, ale niepewnie zatrzymała się w drzwiach, widząc siódemkę nieznajomych chłopaków.
- Przyjechał mój kuzyn z Korei wraz ze znajomymi. - wyjaśniłam, widząc zamieszanie na twarzy dziewczyny.
- Cześć. - przywitała się, a ja jej powiedziałam, że nie znają polskiego.
- Jak coś to Eliza właśnie się z wami przywitała. - poinformowałam chłopaków.
- To ja może wpadnę kiedy indziej. - powiedziała, ale ja spojrzałam na nią wzrokiem, który mówił, że lepiej, żeby usiadła i mnie nie denerwowała.
- Chcesz lemoniady? - zapytałam, a El pokiwała głową. Poszłam do kuchni nalać jej napoju i po chwili wróciłam z szklanką zimnego napoju. Zaśmiałam się, widząc jak wszyscy siedzą i nie potrafią się ze sobą dogadać.
- No co? Nie znam koreańskiego.- mruknęła moja przyjaciółka, po czym spaliła buraka.
- Nie przejmuj się, mogę zostać tłumaczem.- znowu się zaśmiałam.
- O czym gadacie? - zapytał Jimin. - O tym, że mogę zostać tłumaczem. - wyjaśniłam.
- Ej ale ten cały polski to tak trochę rosyjski. - stwierdził J-Hope, a nasza ósemka się zaśmiała.

Sławny znajomy mojego kuzyna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz