#9

463 38 1
                                    

Rano, kiedy miałam wychodzić do szkoły ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam je otworzyć i zobaczyłam Tae wraz z Jiminem i Kookiem.
- Hej, co wy tu robicie tak wcześnie? - uśmiechnęłam się do nich.
- Przyszliśmy po ciebie. Zbieraj się. - uśmiechnął się do mnie Jimin, a ja pokiwałam głową, ubrałam buty zabrałam plecak i wyszłam do nich na podwórko. Razem poszliśmy do szkoły rozmawiając po drodze. W pewnym momencie Jimin wypalił z pytaniem o co wczoraj chodziło.
- Suga powiedział, że powiedziałaś jednej dziewczynie co o niej myślisz, bo tamta miała do ciebie jakieś wonty. - wyjaśnił Jimin, a ja westchnęłam.
- Tak, Yoonrin. Wydawała się być miła, ale to się zmieniło, kiedy powiedziałam jej, że nie pomogę jej się z wami zaprzyjaźnić.
- Aha ta jędza. - jęknął Kookie.
- Wiemy o kogo chodzi. Uważaj na nią, potrafi być nieprzewidywalna. - ostrzegł mnie mój kuzyn, a ja pokiwałam głową i weszliśmy do budynku szkoły, gdzie każdy poszedł w swoją stronę. Kiedy akurat zbierałam swoje rzeczy z szafki i zamykałam jej drzwiczki, zobaczyłam wysoką, szczupłą brunetkę, która wpatrywała się we mnie i podeszła do mnie niepewnym krokiem.
- To ty jesteś kuzynką Taehyunga? - zapytała niepewnie, a ja wywróciłam oczami.
- Tak to ja, ale jeśli masz zamiar prosić mnie żebym załatwiła dla ciebie autograf, albo coś w tym stylu, to masz trzy sekundy na ewakuację, bo inaczej nie wyjdziesz z tej szkoły w całości. - warknęłam z wściekłością w stronę dziewczyny.
- Nie nie chodzi mi o autograf. Jestem Yuri. Widziałam twoją wczorajszą akcję z Yoonrin i jestem pod wrażeniem. - wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Haeun. Jeśli tak, to jesteś bezpieczna. - uśmiechnęłam się do niej i również podałam jej rękę.
- Przepraszam, że byłam dla ciebie nie miła.
- Spoko rozumiem. Nie musisz się martwić, że będę cię prosić o jakąkolwiek pomoc w sprawie BTS. - również się uśmiechnęła.
- To dobrze. Chodzimy chyba razem do klasy, no nie? - zapytałam, przypominając sobie, że widziałam ją wczoraj w klasie. Siedziała sama w ostatniej ławce. - Tak.
- To super! - wykrzyknęłam, a Yuri szeroko się do mnie uśmiechnęła.
Do końca dnia trzymałyśmy się razem i bardzo dobrze się dogadywałyśmy.
- Uwaga, jędza na trzeciej. - szepnęła Yuri, kiedy wychodziłyśmy ze szkoły. Po chwili podeszła do nas, z grupką swoich koleżanek.
- Widzę, że nie miałaś odwagi przyjść sama. Dzisiaj z obstawą? - zapytałam najbardziej jadowicie, jak tylko potrafiłam.
- Moje koleżanki chciały poznać tę sukę, która miała czelność mi odmówić. - wycedziła przez zęby Yoonrin.
- Dziewczyny, macie jakiś problem? - z tyłu usłyszałam znajomy głos Jina, który podszedł do mnie i Yuri wraz z Sugą.
- Jeszcze się policzymy, suko! - warknęła Yoonrin.
- Jak chcesz możemy się policzyć teraz. Z miłą chęcią obiję twoją niewyparzoną buźkę! - warknęłam i przybliżyłam się do dziewczyny i gdyby nie Suga, który mnie przytrzymał, zapewne bym jej przyłożyła.
- Zostaw nie warto. Jesteś na terenie szkoły i będziesz miała problemy. - szepnął Suga.
- Z miłą chęcią zobaczę jak siedzisz u dyrektora na dywaniku. - zaśmiała się ta jędza. - Cieszę się, że wreszcie w tej szkole pojawił się ktoś, kto się ciebie nie boi i ma ochotę ci przyłożyć, tak samo jak ja, więc z miłą chęcią zobaczę, jak Haeun spuszcza ci łomot, więc jeśli nie chcesz tego doświadczyć, lepiej stąd spadaj w tej chwili i nie waż się więcej zbliżać do mojej przyszłej przyjaciółki, bo oberwiesz odemnie. - wycedziła przez zęby Yuri, a Yoonrin i jej paczka odeszły, zarzucając teatralnie swoimi, długimi włosami.
- Dzięki Yuri. - powiedziałam do dziewczyny, a w tym momencie podszedł do nas V i pozostała dwójka.
- Co jest? - zapytał Tae.
- Yoonrin. - rzuciłam.
Podeszli do nas Namjoon i Hobi.
- Gdzie was wcięło? Idziecie, czy nie? - odezwał się RapMon.
- Korzystając z okazji, że wszyscy jesteście. Poznajcie Yuri. - przedstawiłam dziewczynę, która się zarumieniła.
- Miło nam. Pójdziesz z nami do kawiarni? - zapytał Jimin.
- Nie nie będę wam przeszkadzać...- powiedziała brunetka.
- Nie będziesz przeszkadzać! Chodź z nami. Proszę. - zrobiłam psie oczka i spojrzałam nimi na Yuri.
- No właśnie chodź! - powiedział V, a dziewczyna znowu się zarumieniła.
- Skoro tak, to dobrze. - zgodziła się nie pewnie i wszyscy razem poszliśmy do pobliskiej kawiarni.
- Ej, w sumie nic jeszcze nie mówiłaś jak było na szkoleniu. Opowiedz coś. - poprosił J-Hope, kiedy siedzieliśmy i piliśmy kawę.
- Jakim szkoleniu? - zapytała Yuri.
- Wojskowym w Ameryce. - odpowiedział za mnie V.
- Gdzie cię do Ameryki wywiało? - Yuri zrobiła wielkie oczy.
- Wysłali mnie tam ze szkoły. Zanim z powrotem wróciłam do Korei mieszkałam w Polsce i tam chodziłam do pierwszej klasy liceum wojskowego. Stamtąd wysłali mnie na szkolenie, z którego wróciłam prosto do Korei. - wyjaśniłam.
- Fajnie. No to opowiadaj, chętnie posłucham.
Opowdziałam jak było i jak wyglądał mój dzień, co robiliśmy, a później odpowiadałam na ich pytania.
- Dostałaś jakąś karę? - zapytał Suga.
- Tak raz, bo po tym, jak z wielką przyjemnością całą łazienkę wyczyściłam na błysk szczoteczką komendanta, którym okazał się być ten wredny wojskowy, który wpadł do domu z tym drugim przystojniakiem,   umył nią zęby, odechciało mu się dawania mi kar.
Wszyscy parsknęli śmiechem.
- Za co dostałaś tą karę? - dopytywał Jin.
- Mieliśmy biegać standardowo na początek dziesięć kilometrów, ale ktoś się przewrócił i powiedział, że nie da rady dalej biec, więc komendant powiedział, że za tego kogoś pobiegniemy kolejne dziesięć kilometrów. Dwadzieścia kilometrów było to sporo, ale stwierdziłam, że dam radę. Kiedy przebiegliśmy cały dystans, rozkazał, że na zachętę i na przestrogę mamy przebiec jeszcze raz tyle. Nie wytrzymałam i powiedziałam mu, że gdybym chciała biegać czterdzieści kilometrów, nie przyjechałabym na szkolenie tylko zapisała się na maraton. Wkurzył się i kazał zrobić mi pięćdziesiąt pompek i przebiec te dwadzieścia kilometrów. Krzyknęłam na niego, że chyba go pogięło i sam ma sobie biec czterdzieści kilometrów, a później robić pompki. Za to miałam wyczyścić wszystkie łazienki łącznie z toaletami. Biedaczek gdyby wiedział, że zrobię to jego szczoteczką, na pewno odpuściłby szorowanie ubikacji.
- Chyba nie będę z tobą zadzierał- zaśmiał się Jin.
- Na przyjaciołach się nie mszczę. Po kawie wszyscy rozeszli się w swoją stronę i spokojnie wróciłam do domu.

Sławny znajomy mojego kuzyna Onde histórias criam vida. Descubra agora