Rozdział 6

1.1K 86 8
                                    

JOKER
~Co ja jej powiedziałem! Jestem idiotą!
Przez całą noc nie spałem, bo rozmyślałem nad tym co powiedziałem Harley. Ja przecież nie umiem kochać.

HARLEY
Nie chciałam iść dzisiaj do pracy nie wiedziałam jak na mnie Joker zareaguje. Miałam złe przeczucia, ale co zrobić.

Weszłam do celi Jokera.

-Czemu to robisz! Nienawidzę cię! Słyszysz, nie nawidzę! Zabije i już cię nie będzie! - wykrzyczał z żalem w głosie po czym padł na kolana i zaszlochał.

Wstał obejrzał się obłąkanym wzrokiem po pokoju i mnie dopadł. Przycisnął do ściany nie mogłam oddychać upadłam...

Obudziłam się w szpitalu nic nie mogłam mówić, a moja szyja była cała opuchnięta przez mojego dusiciela, jednak musiało coś się stać że nie umarłam, może się nade mną zlitował?

-Panie Doktorze! Obudziła się! - krzyknęła pielęgniarka

-Już idę! - Podszedł do mnie wysoki mężczyzna około 50 lat. Miał siwy zarost i czarne krótkie włosy. Był szczupły i umięśniony. Miał na sobie czerwony golf i czarne spodnie oraz niebieski kitel.

-Nie będzie mogła pani mówić do póki opuchlizna nie zejdzie. - powiedział lekarz i po podaniu mi lekarstw poszedł.

7 DNI PÓŹNIEJ

Pojechałam do pracy i pierwsze co podeszłam do ordynatora.

*puk puk puk* 

-Proszę! - krzyknął

-Dzień dobry.-O pani Quinzel! Jak się pani czuję. Chce pani dalej prowadzić Jokera?

-Dobrze się czuję, dziękuje o troskę. I tak mam zamiar poprowadzić dalej Joker - wiedziałam, że tym sposobem chce się zapytać czy dam radę, ale ja? Ja mam nie dać rady?!

Poszłam od do celi Jokera, przed drzwiami stał ochroniarz. Ledwo udało mi się go namówić, że by ze mną nie wchodził do środka.

-Dzień dobry panie Joker. - znowu przeszłam na per pan.

-Cześć, czemu cię tak długo nie było słońce?

-Po pierwsze nie mów tak do mnie, a po drugie nie było mnie, bo chyba ktoś chciał mnie udusić?!

-Myślałem, że nie będziesz chciała tu przychodzić jak cię spróbuje zabić. - powiedział z udawanym rozżaleniem w głosie.

-Nigdy nie próbuj tylko działaj - powiedziałam z sarkastycznym uśmiechem na twarzy.

-Ok. Następnym razem już nie będę próbować.

Rozczarowana jego odpowiedzią wyszłam i poszłam do biura.

JOKER

Położyłem się na łóżku i zacząłem rozmyślać jak z tond uciec.

~Wiem! Wykorzystam Harleen, jest przeurocza, znaczy łatwo wierna i mogę ją wykorzystać.

Zadowolony pomysłem zacząłem się śmiać.Jednak przypomniałem sobie co powiedziałem Harleen. Jestem Joker, Joker nie umie kochać. Umiał Jack, ale tylko swoją Janinee. Nie chce jej stracić tak jak mojej byłej żony, nie zniósł bym tego. Lubię jej śmiech, a on jest bardzo ważny. (Na myśl o tym jak się śmiałam gdy zabijałem tego chłopaka uśmiechnąłem się)

Lubię też jak do mnie mówi z taką czułością w głosie, której nie słyszałem tak dawno. Jeśli pokocham to stracę, a jak nie to i tak stracę. Co mam robić? Jack by pokochał, ale Joker? Umiał by to zrobić?

*puk puk puk*

Pukanie do drzwi mnie wyrwało z zamyśleń, do mojej celi wszedł niski strażnik. Jest nowy, więc mogę się zabawić.

Położył mi na stolik tace z jedzeniem, a ja w tym czasie szybko się oswobodziłem i wyciągnąłem nóż. Pchnąłem go w stronę ściany i powoli rozkoszując się jego błaganiem o litość przecinałem jego język, potem zostało mi tylko jedno, uśmiech. Po skończonej robocie położyłem się na łóżko.

-Ej! Gary sprawdź co z nowym, bo jakoś długo nie wraca.

-A gdzie go wysłałeś?

-Do Jokera.

-Idioto! On już nie żyje!

Drzwi od celi się otworzyły z hukiem i wbiegli do środka ochroniarze zabierając martwe ciało nowego. Ja tylko wpadłem w histeryczny śmiech i po chwili zasnąłem.

Obudziłem się obok mnie leżała Harleen, ale była jakaś inna, miała 2 kitki, a ich końcówki był pofarbowane w połowie na różowo i w połowie na niebiesko. Jej twarz była blada tak samo jak moja, a jej usta były pomalowane na czerwono. Nagle się obudziła.

-Cześć pączusiu! - krzyknęła nie naturalnie szczęśliwym głosem.

-Ymm... Cześć Harleen?

-Jaka Harleen?! Jestem Harley Quinn! 

Wstała z łóżka i poszła do kuchni byliśmy w moim domu, tyle, że sypialnia była różowa?! Co się stało?! Poszedłem do kuchni, ale jej już tam nie było, więc uznałem, że to był jakiś żart i poszedłem do łazienki. W wannie siedziała Harley.

-Chcesz się dołączyć? 

-Nie dzięki.

Spojrzałem w lustro jednak nie było tam mnie tylko mężczyzna z czarnymi włosami i normalną skorą, bez makijażu i srebrnych zębów. Za mną stała Harleen, tym razem normalna.

-Pamiętaj, żeby wrócić dziś wcześniej do domu Michael ma dziś urodziny. - w tym momencie do łazienki wbiegł mały chłopiec był do mnie podobny, a raczej innego mnie.

-Pobudka!!! - usłyszałem i momentalnie wstałem z łóżka. Czyli to był sen odetchnąłem z ulgą. 

Przede mną stała Harleen ubrana w granatową sukienkę na ramiączkach z rozkloszowanym dołem sięgającym do kolan.Wstałem i na dzień dobry ją pocałowałem. Przez całą naszą rozmowę albo jej nie słuchałem albo się śmiałem. Ten dzień zszedł mi bardzo szybko.

"Dangerous Love|Harley Quinn and JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz