Rozdział 19

145 9 4
                                    

Jak zawsze był w czarnym, opinającym stroju.

- Zostaw ją Joker. - powiedział stanowczym i głębokim głosem.
- Ale ona tego chce! - Pokiwałam głową na nie do batmana. - Ona mnie kocha!
- Pomórz. - powiedziałam niemo.
- Jakoś tego nie widzę.
- Powiedz, że tak! - krzyknął do mnie i z powrotem przyszpilił do ściany. - Albo cię zabije. - Szepnął mi do ucha.
- Kocham go. - Powiedziałam cicho mając nadzieje, że nietoperz zrozumiał aluzje.
- Skoro tak? - Wyszedł.

Wpadłam w niekontrolowany szloch i zsunęłam się po zimnej ścianie na podłogę. Mężczyzna mówił coś do mnie ale nie kontaktowałam. Zabije mnie, zbije, wypruje ze mnie flaki a potem wypcha. ~Jestem skończona~

- Nie becz! - Zamachnął się i mnie uderzył.
- Nienawidzę cię! - krzyczałam powtarzając cały czas te dwa słowa.

Nie wieże, że on tak po prostu wyszedł. On tak nie robi, powinien go pokonać i wsadzić do Arkham!

- Dobra, przepraszam! - Otworzyłam szeroko oczy ~Chyba mam halucynacje~ - Kocham cię, przepraszam.
- Ty mówisz do mnie? - Wstałam.
- Chodź. - Podeszłam, a on mnie wziął w ramiona. - Musiałem utrzymać pozór.
- Z-zostaw mnie-e! - Próbowałam się wyrwać
- Nic ci nie zrobię - szepnął - Ciiii. - Zaczął głaskać mnie uspokajająco po włosach.
- Przestań kłamać! - Krzyczałam na
- Nie ufasz mi?
- Nie. - powiedziałam stanowczo i położyłam się do łóżka.

Chwile później poczułam uginający się materac pod ciężarem drugiej osoby, zacisnęłam powieki i spróbowałam zasnąć. Kiedy poczułam jego rękę na moim brzuchu, już wiedziałam że nie uda mi się zasnąć do końca nocy.

Obudziłam się bardzo niewyspana, przez całą noc miałam bardzo czujny sen więc jak (już) Joker się ruszał to ja się przebudzałam i miałam kolejną godzinę w plecy.
Mój "partner" cały czas trzymał na mnie rękę, z trudem wygramoliłam się z łóżka, a potem ubrałam w dres. Założyłam buty i bluzę z zamykanymi kieszeniami do których włożyłam telefon.
~Gdzie są klucze?
Na szafce nie ma, w kuchni też, kiedy chciałam zdjąć torebkę z wieszaka spadła kurtka Pana J, a razem z uderzeniem o ziemie rozległo się brzdąknięcie. Przeszukałam kieszenie i znalazłam moje klucze.

- Hah, no świetnie! Nie dość że próbuje mnie zabić to jeszcze przywłaszcza sobie MOJE mieszkanie... - wyszeptałam do siebie.

Wsadziłam je do kieszeni i wyszłam. Od dwóch tygodni zaczęłam biegać, wiem jestem nie normalna, ponieważ wstaje o 5:00. Ale dla mnie jest to w pewnym rodzaju odstresowanie (szczególnie teraz). Wybiegłam na zewnątrz i od razu poczułam zimny powiew na twarzy.

Moje nogi już mają dość, biegam już 40 minut, przez 15 minut płaczę. Nie mogę się uspokoić, więc biegnę dalej nie biorąc pod uwagi tego, że muszę wrócić. Cały czas moje myśli toczyłą wojnę: prosić o pomoc czy nie?

~Już nie mogę! Jezu nie daje rady, czemu to zawsze ja muszę mieć pecha?! Może powinnam..., nie, to absurdalny pomysł. Mam dość jestem badziewna, jestem śmieciem, jestem zła i bezbronna przez kogo? Tylko przez niego. Nienawidzę go.

Nagle wbiegłam do lasu, nie dostrzegłam tego bo byłam zajęta rozmyślaniem nad moją beznadziejnością. Zatrzymałam się i rozglądnęłam.

~Gdzie jestem?

Nagle poczułam zimne ręce na moich ustach i pociągnięcie.

~Ratunku?

Było mi wszystko obojętne, mam dość.

###################

Hah ale jestem okropna... Nie dość, że piszę mało stron to jeszcze w taaakich odstępach czasowych. XD

Musicie wiedzieć, że pracuję nad nową książką i już trochę (dużo) mam. Pewnie wstawię wam na wattpad'a ale... dopiero jak skończone, żeby nie było jak teraz. Oczywiście tą książkę skończę, ale może to trochę potrwać, nie obrażajcie się na mnie. Jutro wam tu wstawie prolog mojego nowego opowiadania, jeżeli was zaciekawi to zapraszam (i proszę o cierpliwość).

Miłego wtoreczku ;*

"Dangerous Love|Harley Quinn and JokerWhere stories live. Discover now