Rozdział 17

375 39 3
                                    

Jak otworzył oczy czegoś mi zabrakło, tych iskierek szaleństwa, które tak niedawno błyszczały w tych ślepiach. A teraz są zwykłe... szare i bez wyrazu. Nie patrzy na mnie tak jak kiedyś, jego wzrok był pusty, nie miał w sobie ani grama żądzy ludzkiego cierpienia, tym bardziej zemsty. A Batman?! Nic, w ogóle nawet słowem nie napomknął, a jak ja o nim wspomniałam to nie zareagował. Zaczyna mnie to denerwować, ale czy tak nie jest lepiej? Zastanawiam się ostatnio, co by się stało gdyby John mnie nie uratował, pewnie leżałabym, teraz wśród innych ciał porzuconych na pustkowiu bez najmniejszych uczuć i współczucia. Ale tak się nie stało, a jednak on jest dalej przy mnie mimo, że nic nie pamięta to i tak jest... Jestem psychiatrom, nie wierze w "przeznaczenie", ale jak się tak zastanawiam to myśle, że Joker jednak może mieć coś z nim wspólnego... Boże?!?! O czym ja w ogóle myśle, to bzdura!!!

-Ymmm... pyszne! - powiedział zajadając się śniadaniem
-Cieszę się że ci smakuje
-No oczywiście - powiedział uśmiechając się szeroko, a mnie przeszły dreszcze
-Dlaczego wszyscy się krzywią gdy się uśmiecham?
-Ja lubię twój uśmiech - chyba

Kiedy zjadł poszliśmy do wesołego miasteczka.

- Ja chce na tą! - powiedział jak małe dziecko, wskazując na kolejkę z podobizną klauna
- No dobra... - powiedziałam nie pewnie - chodź

Wsiedliśmy do wagonu, a on złapał mnie za rękę (odwzajemniłam uścisk). W czasie jazdy myślałam, że zwymiotuje. Było fajnie, ale nie przepadam za takimi rzeczami, chociaż mu się podobało. Byliśmy na kilku kolejkach górskich i jednej karuzeli. Teraz przechodzimy obok stoisk z jedzeniem.

~ Boże, ale ja jestem głodna

- Czekaj chce coś zjeść - powiedziałam zatrzymując się przy stoisku z zapiekankami - też chcesz?
- Tak

Wzięłam dwie zapiekanki i poszliśmy dalej. Zobaczyłam piękne, wielkie koło wawelskie.
Odrazu poczułam chęć pójścia na tą atrakcję.

- Ja chce na koło - pokazałam ręką.
- Oh, jak małe dziecko - wzdychnął i poprowadził mnie do kolejki.

5 minut później...
- O Boże długo jeszcze?! - powiedziałam już poddenerwowana
- Jeszcze chwile, wytrzymaj
- Dureń - burknęłam pod nosem
- Coś mówiłaś? - zapytał podnosząc jedną brew do góry
- Nic
Kiedy to powiedziałam wbił palce w mój brzuch i zaczął mnie gilgotać. Upadłam na ziemie, a on nie przestawał.

-Hahahaha!!! - śmiałam się jak opętana - już, stop, proszę!
- No dobra - powiedział puszczając mnie lekko niezadowolony

Jak pomógł mi wstać, znalazł się niebezpiecznie blisko... 

- Ukhm - krząknęłam uśmiechając się niezręcznie i odsuwając na bezpieczną odległość
- Rzeczywiście strasznie długo - próbował rozluźnić atmosferę
- Harleen - krzyknął jakiś męski głos - tutaj!
- O cześć Johny! - podszedł i stanął przy nas
- Cześć kochana - pocałował mnie na przywitanie
- Yyym?
- Ach no tak wy się nie znacie - przypomniałam sobie
- O matko to jest...
- To jest Jack - przerwałam mu w połowie zdania - Jack, a to jest John mój...
- Chłopak - teraz to on mi nie pozwolił dokończyć

Jack popatrzył się na John'ego nie przyjaźnie, po czym w jego oczach pojawiły się iskry, rządzą krwi ludzkiej i cierpienia. Widziałam to pierwszy raz odkąd wyszedł ze szpitala, ale trwało to zaledwie nanosekundę...

Część dalsza nastąpi

_________________________________
Hej, wracam mam nadzieje że się wam podoba. 👌🏻

"Dangerous Love|Harley Quinn and JokerWhere stories live. Discover now