Rozdział 18

243 21 3
                                    

Johny wsiadł z nami na koło wawelskie, bo uznał że nie zostawi mnie z kimś tak nie bezpiecznym. Jack siedział naburmuszony naprzeciwko mnie i mojego partnera, patrząc się na niego złowrogo.

~Czyżby mój Jack'ie jest zazdrosny?~ uśmiechnęłam się pod nosem.

Jednak to nie miało tak wyglądać, on miał miał mi zaufać - jako partnerce, ale oczywiście plan trafił szlag, jak zawsze. To ja zawsze miałam tego pecha, zawsze ja. John'y widząc wzrok swojego "przeciwnika" splótł nasze palce po czym się odezwał.

- Skąd się znacie? - To pytanie skomplikowało sprawę, bo dotąd chyba myślał że coś nas łączy, przynajmniej miał tak myśleć.

- Ja byłam psychologiem Jack'a, ale w pewnym nie fortunnym wypadku biedak stracił pamięć.

- Aha... - powiedział ~ błagam cię John'y nie utrudniaj sprawy! ~ - Ciekawe...

- Tak, Harleen jest cudowna, urocza, pomocna i piękna! - wtrącił się entuzjastycznie Pan J.

Mężczyźni, zmierzyli się groźnymi spojrzeniami, miałam wrażenie, że zaraz rzucą się na siebie jak psy. Przypomniał mi się Joker i jego zabójcze spojrzenie, tak...

- A wy? - zapytał Jack

- Robiłem mojemu słońcu tatuaże. - Podkreślił przedostatnie słowo. Na co Jack zrobił się wręcz czerwony.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Kiedy wróciliśmy do domu, już bez John'ego Jack wydawał się jakiś dziwny, nie spokojny. Jego ruchy były nie przewidywalne i nie ostrożne , co było bardzo niepokojące. Poszłam wziąć prysznic, a on się wykąpał zaraz po mnie. Poszłam do kuchni i zrobiłam naleśniki z miodem, kiedy wróciłam on się opierał o komodę.

-No, no, no... - ~O nie, nie ,nie, proszę!~ Obejrzałam się czy nie widać żadnych kamer, może żarty sobie robią? - Na chwile znikam a ty sobie znajdujesz innego faceta?! - podniósł na mnie głos, na co upuściłam talerz. - Nie ładnie! - Podchodził - Wiedziałem, że będą z tobą problemy - pokręcił głową z dezaprobatą - oj wiedziałem! - Zaczęłam się cofać bardziej i bardziej.

- Z-zos-staw mnie-e. - zająknęłam się.

- Biedna, naiwna, bezbronna! - Wpatrywał mi się głęboko w oczy. - Tak się odwdzięczasz?! - Przełknęłam ślinę. - Byłem dla ciebie zbyt dobry, zlitowałem się! - ~Boje się, nie krzycz!~ Błagałam w myślach - Wiesz co? - ~Nie.~ Odkrząknęłam cicho - Nie? Mogłem cię od razu zabić, flaki powypruwać, cieszyć się szkarłatnym osoczem na ziemi, wyciekającym z twojego martwego i zimnego ciała.

- A-ale Puddin! - Chciałam żeby się znowu zlitował jak wcześniej.

Podszedł do mnie nie bezpiecznie blisko i wymierzył mi cios prosto w twarz, ale to nie był "liść", uderzył mnie z zaciśniętej pięści.

- Nie żaden "puddin" - Udał przesłodzony głos - Głupia jesteś czy co?! Ja cię tylko wykorzystałem zrozum to! - wykrzyczał mi prosto w twarz.

I wtedy coś we mnie pękło, popatrzyłam na jego, kiedyś szare oczy, bo teraz były wręcz czarne jak węgiel. Poczułam łzy w oczach i pieczenie w nosie, ból rozpłynął się po całym moim ciele, był niewyobrażalnie silny. Uśmiechnął się szeroko, kiedy zobaczył pierwszą łzę na moim poliku. Mój ból sprawiał mu przyjemność, a uświadamianie sobie tego wprowadzało mnie w jeszcze większy szloch i rozpacz. Moje łzy już teraz leciały ciurkiem, a usta i oczy były całe opuchnięte, moja twarz wyrażała tylko jedno, nienawiść. Nienawiść do Jokera, do osoby którą CHYBA darzyłam uczuciem. Opadłam na ziemię, a on jak gdyby nigdy nic rozłożył się na łóżku. Nagle zadzwonił telefon.

- Odbierz i powiedz, że wszystko jest w porządku - Odebrałam telefon

- Halo? - odezwał się mój szef.

- O dobry wieczór

- I jak tam u was?

- Bardzo, bardzo, bardzo dobrze!

- Już dzwonię! - rozłączył się

Chyba jednak szczęście zaczęło się do mnie uśmiechać.

- Do widzenia! - Rozłączyłam się

- Co chciał? - Usłyszałam głos z drugiego pokoju

- Pytał się czy nadal chce yyy... urlop - skłamałam

- Hmmm

Wszedł do pokoju i popchnął mnie na ścianę. Obiłam głową o zimną powierzchnie i syknęłam z bólu. Przystawił nóż do mojej szyi i wbił swój wzrok w moje ciało, kiedy jego oczy skupiły się na moich przez plecy przeszedł dreszcz lęku.

- Kłamiesz! - Przycisnął ostrze, a ja poczułam ciepłą ciesz spływającą z szyi.

- J-ja - Nie dokończyłam bo usłyszałam głos

- Zostaw ją Joker! - Głęboki dźwięk obił mi się o uszy, wydaje mi się że gdzieś już go słyszałam.

- No, no ,no! Kto mnie odwiedził?! - J się uśmiechnął i odwrócił się do mnie plecami.

W progu stanął mój wybawca, Batman.

"Dangerous Love|Harley Quinn and JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz