Rozdział 3

677 59 10
                                    

Przyznaje, że strasznie wyczekiwałem tej niedzieli. Siedząc w biurze popijałem whisky wypatrując czegoś przez duże okno, idące od ziemi aż do sufitu i czekałem na dwudziestą drugą. Dzień wcześniej wspólnie razem z Akio obmyślaliśmy plan, który pozwoli nam na schwytanie "Lalkarza"  gdyby takowy Yuji się nim okazał. Będąc szczerym nie mam bladego pojęcia czego powinienem się spodziewać. Może do mojego biura wkroczy jakiś dryblas tak z metr dziewięćdziesiąt pięć z wytatuowaną łysą glacą. Z wnikliwego opisu tej suki Megumi, wynika że chłopak jest młody i... uroczy ? Czy chłopak który prawdopodobnie wie więcej rzeczy ode mnie na temat ofiar i "Lalkarzu", może być uroczy ? Choć znając Megumi jej określenie uroczego, sprowadza się bardziej do dołu tej osoby. 

- Czy ty jesteś Miyazawa Keiji ? - Zapytał cichy głos zza moich pleców. 

Gwałtownie odwróciłem się na fotelu i znieruchomiałem. Na środku pokoju stał młody chłopak, który nie miał chyba nawet dwudziestu lat, o niewielkiej posturze, niskim wzroście, szczupłej twarzy, zielonych kocich oczach skrytymi pod długimi rzęsami i czysto białych włosach opadających na ramiona z długim pojedynczym warkoczykiem po lewej stronie.  Chyba naprawdę znalazłem coś interesującego. Przecież to totalnie mój typ ! Wstałem z krzesła uśmiechając się przy tym szelmowsko. 

- Jak mniemam Yuji ? - Kiwnął głową. Wskazałem na czarny fotel by usiadł. Wpatrywał się we mnie nieufnym wzrokiem ale zrobił to, o co prosiłem. 

- Doszły mnie słuchy, że wiesz coś o domniemanych morderstwach za którymi stoi "Lalkarz"... - Zacząłem nie spuszczając ani na chwilę wzroku z jego pięknych oczu. 

- Kto powiedział coś takiego ? - Przerwał mi zimnym głosem gdy miałem zamiar dokończyć moją wypowiedź. Widzę że trafiła mi się niezła sztuka. 

- Tajemnica. - Rzuciłem.

- Kłamstwo. - Odparł. 

Interesujące... 

- Więc w takim razie, po co tu przyszedłeś ? - Zapytałem zaintrygowany.

- Tajemnica. - Uśmiechnął się złośliwie i posłał mi zuchwałe spojrzenie.

- Jesteś całkiem interesującym dzieckiem - Stwierdziłem. Ale zaczyna mnie to trochę irytować... 

- Nie jestem dzieckiem, ukończyłem już dwadzieścia lat. - Posłał mi mordercze spojrzenie. Och czyli nie lubi być nazywany dzieckiem. Zapamiętam. 

- No dobra, umówmy się że powiem ci kto cię wsypał, ale w zamian odpowiesz mi na kilka pytań, co ty na to ? 

- Akurat nie interesuje mnie osoba która zmyśliła to kłamstwo... - Zaciął się na chwilę i zastanawiał nad czymś.

- Ale.. ? - Dociekałem. 

Ten chłopak jest nawet z charakterku w moim typie. 

- Przyszedłem tu w innej sprawie. - Jego ton głosu nagle zrobił się bardziej poważny. 

- A jaka to może być sprawa ? - Zakpiłem krzyżując ręce na piersi.

- Przygarnij mnie. - Rzucił ni z tego ni z owego czym wybił mnie totalnie z rytmu. 

- Słucham ? - Czy ja aby dobrze usłyszałem..?

- Przyszedłem tu, by prosić pana o przyjęcie mnie do pracy. - Powtórzył trochę zirytowany i przewrócił oczami.

- Do pracy ? - Powtórzyłem nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałem.  Czy ten chłopak nie miał mi przypadkiem pomóc w schwytaniu seryjnego mordercy ?

- Tak... Ale jeśli to problem, to nie będę zawracał panu głowy. - Na jego twarzy pojawił się rumieniec którego próbował zakryć ręką. 

On żartuje, no nie ?

- Ło...ło...ło poczekaj chwilę... - Przerwałem by zastanowić się nad tym, co powinienem powiedzieć. - Czy ty przypadkiem nie przyszedłeś tu bo wiesz coś o "Lalkarzu" i jego ofiarach ?

Zapadła cisza a on wpatrywał się we mnie jak na skończonego idiotę. Czyżbym został zrobiony w chuja przez Megumi ? Ta szmata przysłała mi chłopaka który szuka roboty a nie który wie coś o "Lalkarzu" ?! 

- Dlaczego przyszedłeś tutaj prosić o pracę ? 

- Bb..o taka jedna kobieta powiedziała, że pan mi pomoże... - Mówił to prawie szeptem a jego buźka zrobiła się jeszcze bardziej czerwona. Spojrzał na mnie szklanymi oczami które sugerowały, że zaraz zacznie płakać...

- Dobra masz robotę... - Wymamrotałem próbując zachować resztki zdrowego rozsądku. 

- Naprawdę ! Bardzo panu dziękuję ! - Podskoczył lekko na krześle a na jego twarzy wymalował się słodziutki uśmiech. W skrócie.. kupił mnie i mam przejebane. Akio mnie zje za zatrudnienie dzieciaka...  

- Tak, tak. bądź tu jutro o dziesiątej... A teraz już idź bo muszę uporządkować papiery. - Skłamałem, dzisiaj pieprzona niedziela nie mam nic do roboty. 

- Dobrze, jeszcze raz panu dziękuje ! Ratuje mi pan życie - Posłał mi znowu ten uśmiech po czym wstał i udał się do drzwi. - Do jutra panie detektywie. - Dodał i zniknął za drzwiami.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mi stanął... chyba muszę pójść do kibla sobie strzepać. Ta robota zaczyna być naprawdę ciekawa. Yuji właśnie wpadłeś mi w oko,  już ci współczuję... 

Lalkarz - Oznaczony ♥Where stories live. Discover now