Rozdział 15

343 35 5
                                    

Klęczałem na podłodze nie mogąc dojść do siebie. To miejsce łączy się z bolesnymi wspomnieniami. Nie chcę tu być, ale nie mam innego wyboru. Miałem coś znaleźć, tylko co ? Coś ważnego...

- Papiery... - Wyszeptałem i gwałtownie podniosłem się z szarych paneli, ocierając zapłakaną twarz. 

Mój ojciec przechowywał dokumenty w metalowym sejfie z tego co pamiętam, to jedyna rzecz która nie spłonęła. Zacząłem grzebać w biurku wywalając na ziemie wszystkie białe kartki, które zostały tam włożone zapewne po to, by tworzyć złudzenie przeszłości. Szperałem po szafkach i regałach na książki, ale nigdzie nie ma tego przeklętego sejfu. Przecież wyraźnie kazałem przynieść wszystko co ocalało z powrotem do tego domu ! Jebani robotnicy ! Zrobili wszystko takie same a zapomnieli o jebanym metalowym, w chuj dużym gównie ?! 

Miotałem się tak z dobrą godzinę i nic nie znalazłem. Zero śladu po sejfie. Wcięło, zniknął od tak. Te papiery które się tam znajdowały mogły mi kurwa pomóc !

Westchnąłem zrezygnowany i przeczesałem dłonią brązowe włosy. Boże tato, gdzie schowałeś te papiery ? Spojrzałem jeszcze raz w stronę biurka próbując przypomnieć sobie, gdzie kiedyś je chował. 

Szafki odpadają, regały też, biurko tym bardziej. Co zostaje ? Gówno zostaje. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i nagle mnie olśniło. Jak ja mogłem o tym zapomnieć ?! Kiedyś wszedłem do gabinetu ojca bo czegoś szukałem i zastałem go klęczącego na podłodze. Mówił, że spadł mu długopis, ale trzymał w ręku kawałek paneli... Czyli to musi znajdować się pod panelami ! 

Podszedłem do przeciwległej ściany na której znajdowała się pusta, złota rama na obraz w której kiedyś, znajdował się portret mojego ojca ze mną i moją matką. Zacząłem ugniatać prawą nogą miejsce, gdzie niegdyś klęczał mój tata. I trafiłem ! Miejsce które zapadało się pod moim ciężarem. Że też to odtworzyli...

Kucnąłem i wyciągnąłem z kieszeni ,czarną wizytówkę z logo mojego biura i próbowałem podważyć nią jeden z paneli. Po kilku nieudanych próbach, nareszcie udało się....  

- Błagam niech coś tam będzie. - Wymamrotałem pociągając za szary panel. 

Moim oczom ukazała się metalowa powłoka z zamkiem na szyfr. 

- Kurwa ! - Warknąłem. Skąd ja mam kurwa znać szyfr ?! A tak po za tym, to skąd mam pewność, ze żaden z robotników go nie zmienił ?! Chociaż wątpię że któryś go znał... 

Głośno westchnąłem chwytając za masywną, metalową kłódkę i wpisałem pierwszy, lepszy szyfr... Data urodzenia mojej matki tysiąc dziewięćset dwadzieścia dwa. Szarpnąłem za kłódkę, ale ani drgnęła... No dobra to może tysiąc dziewięćset czterdziesty, moja data. Kłódka ani drgnęła.

- Ja pierdolę ! Ojcze serio ?! - Warknąłem do siebie. 

Okej tatusiu niech będzie data twojego ślubu z matką, tylko który to był... Chyba tysiąc dziewięćset trzydziesty ósmy. Wpisałem datę i efekt był taki sam. Niech będzie, zaraz się wkurwię... ostatnia próba, data mojego ojca. Wpisałem tysiąc dziewięćset dwadzieścia... I stał się cud ! Kłódka się kurwa nie otworzyła ! 

- Pierdole to ! - Wrzasnąłem i walnąłem pięścią w metalową powłokę w której nagle puściły zamki. - Poważnie ? Tylko tyle ? - Otworzyłem sejf na którego dnie spoczywał stary, brązowy notes z wygrawerowanym, złotym napisem "Yashiro Miyazawa". 

Mój ojciec prowadził pamiętnik... ? Wziąłem notes do rąk, przyglądając mu się uważnie. Przekartkowałem kilka stron z których wypadły dwa zdjęcia. Jedno przedstawiało ojca z czerwonookim wariatem z hotelu. Jak dobrze kojarzę, to zakończenie liceum. Obydwoje byli w czarnych mundurkach z logo szkoły i trzymali dyplomy zawinięte w rulony. Oczywiście mój ojciec wydawał się cholernie zadowolony na tym zdjęciu, jak zresztą na każdym jakie kiedykolwiek posiadał a które spłonęły, ale ten czarnowłosy gostek wydawał się... Sam nie wiem, smutny ? Czyli ojciec się z tobą przyjaźnił... Więc dlaczego tak zareagowałeś na wieść że ma syna ? To nie ma sensu...

Lalkarz - Oznaczony ♥Where stories live. Discover now