Rozdział 19

496 42 20
                                    

Czas płynął a dni mijały w zastraszająco szybkim tempie. Całe dnie spędzałem z nim w domu nie wychodząc choćby do roboty, z której wziąłem sobie wolne na czas bliżej nieokreślony. Każdego dnia budziłem się przy jego boku ze świadomością, że zaraz mogę ujrzeć zza okna spadające małe płatki śniegu. Miałem w planach wzmożyć ochronę, jednak kto normalny uwierzy w bajkę o żywych lalkach i mordercy który je stworzył ? Chodź gdyby uwierzyli, chuj jeden wie co zrobili by mojemu białowłosemu ukochanemu. Eksperymenty, tortury i bolesne badania zapewne to by go właśnie czekało. A no to nigdy nie pozwolę. Z każdym kolejnym dniem kochałem go coraz bardziej, lecz wiedziałem, że w końcu nadejdzie ten przeklęty dzień. I nadszedł...

Leniwie przeciągnąłem się na łóżku i otworzyłem zaspane oczy.

- Yuji. - Wymamrotałem spoglądając na miejsce obok mnie, które okazało się być puste. Gwałtownie podniosłem się na łóżku a przez głowę przeleciały mi najczarniejsze scenariusze. On chyba nie... Zwróciłem wzrok ku oknu, przed którym, jak się okazało, stała skąpana w mroku niska sylwetka. Boże dzięki.

Wpatrywałem się w chłopaka, który stał nieruchomo ze wzrokiem utkwionym w dal.

- Yuji ? - Wyszeptałem na co wzdrygnął się i spojrzał w stronę łóżka na którym siedziałem. Nasze oczy spotkały się i już wiedziałem, że coś jest bardzo nie tak...

- Pada. - Wymamrotał a po jego policzkach zaczęły płynąć łzy.

Zerwałem się spod ciepłej kołdry i natychmiast podbiegłem wyjrzeć za ogromne okno. Moje serce momentalnie przestało bić...

Biały puch leciał z szarego nieba otulając wszystko, co stało mu na drodze. Z samego szczytu dwudziestopiętrowego budynku, było widać miasto oświetlone jedynie białymi, ulicznymi latarniami, skąpane całkowicie w białym puchu. Dzień, którego przyjścia tak bardzo nie chciałem, nadszedł. Dzień w którym stanę twarzą w twarz z "Lalkarzem", nadszedł. Dzień, w którym to wszystko ma się skończyć a ja mam stracić miłość swojego życia, nadszedł.

Obróciłem się w stronę stojącego chłopaka i przyciągnąłem go do swojego torsu, przytulając z całych sił. Odwzajemnił uścisk i wtulił twarz w moją gołą klatkę piersiową.

- Nie zginiesz. - Wyszeptałem spoglądając w stronę znienawidzonego widoku zza oknem. - Nie pozwolę ci na to...

- Kochasz mnie jedynie z powodu oznaczenia. - Warknął odsuwając się od mojego ciała o kilka kroków. - To wszystko dlatego, że jesteś mi przeznaczony... Tylko i dlatego...

- Przeznaczony ? - Zapytałem ignorując fakt, że próbuje mnie do siebie zniechęcić. Spojrzał na mnie opuchniętymi od płaczu oczami i uśmiechnął się krzywo.

- W dniu w którym mnie stworzono widziałem ciebie.... - Wyszeptał zakrywając rękoma twarz. - Gdy w ciało wchodzi dusza, widzimy osobę która jest nam przeznaczona. Dzieje się to z każdym z nas... Lecz Akio był inny... On...On nie wiedział kto jest mu przeznaczony. Więc szukał. - Słuchałem z lekkim niedowierzaniem i wpatrywałem się w niego ze współczuciem. Spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Na początku myślał, że to ty jesteś jego wybrankiem, ale gdy tamtego dnia kiedy mnie przyjąłeś spojrzał na mnie, od razu uświadomił sobie że to nie ty... Ty jesteś przeznaczony mi... Mi i tylko mi ! - Wrzasnął łapiąc jedną ręką moje ramię.

- Yuji...

- Błagam... - Wyszeptał zalewając się łzami a mnie łamało się serce gdy na niego patrzyłem. - Błagam nie zostawiaj mnie... Błagam... Ja, ja wiem że... Że to tylko przeznaczenie, ale... Ale ja...

Lalkarz - Oznaczony ♥حيث تعيش القصص. اكتشف الآن