Rozdział siedemnasty: Jeźdźcy Apokalipsy

649 51 7
                                    

  👽 INSTANT LOVE - FKJ 👽 

Szczęściara całe wieki nie miała złotych snów. Dawniej było to oddziaływanie jej rodzeństwa, ale teraz zwalała winę na niezwykłe zdolności Księcia. Zapewne on był temu winien. Tak samo, jak przez niego nie wypuszczano ją poza fortyfikację i zawsze chodził za nią krok w krok któryś z jego ludzi.

– Podobno nie zjadłaś śniadania – powiedział dekiel, podchodząc do niej. Położył jej dłoń na odsłoniętym ramieniu.

Szczęściara niekoniecznie lubiła jego dotyk, a raczej sposób, w jaki go zaczynał. Zawsze musiał pokazać, że był ponad nią, że miał władzę, że nią rządził. Podniosła na niego niebieskie oczy i westchnęła.

– O każdym pierdnięciu też cię informują? – prychnęła i odgarnęła z twarzy włosy, żeby związać je w kucyk.

Próbował się nie uśmiechnąć i oparł się o parapet okna, przed którym siedziała, krzyżując ręce na piersi. Pod białą, niedopiętą koszulą pyszniły się czarne sploty tatuaży.

– Zależy, czy jesteś grzeczna – odpowiedział.

Blondynka parsknęła śmiechem i uniosła nogę, pozwalając, by śliski materiał sukienki odsłonił udo, gdy oparła stopę na brzuchu kochanka.

– Ja jestem bardzo grzeczna. – Uśmiechnęła się szeroko, gdy złapał ją jedną ręką za kostkę, a drugą przeciągnął wzdłuż jej łydki.

– No właśnie widzę. – Zaśmiał się, przebiegając palcami po bladej skórze Szczęściary i przez chwilę przyglądał się jej twarzy, aż wreszcie westchnął i sięgnął do kieszeni lnianych spodni. Wyjął z nich jej komunikator, który zaginął w akcji dawno temu i nawet już o nim zapomniała.

Uniosła brew.

– Potrzebuję twojej pomocy.

– Mojej?

Pokiwał głową i przysunął sobie drugi pleciony fotel, żeby móc z nią usiąść. Szczęściara przyglądała się urządzeniu w jego dłoni i wzięła je wreszcie, oglądając dookoła. Był to kawałek sztucznego tworzywa, mały ekranik zamocowany między dwoma metalowymi ramami, w których było wszystko – zasilanie, procesor, pamięć i tak dalej.

– Nie umiesz go włączyć? – rzuciła i machnęła od niechcenia dłonią, jakby chciała się zacząć wachlować, a ekran zalśnił i komunikator się uruchomił.

Kiedyś były smartfony, ale ostatni taki staroć Szczęściara widziała w głębinie dżungli amazońskiej.

Książę wywrócił oczami i zabrał jej go, szukając czegoś w menu, a potem podstawił blondynce pod nos satelitarną mapę Ziemi.

– Wiesz, gdzie są wejścia do zabezpieczeń na jądrze planety?

Dziewczyna dawno nie czuła takiego chłodu w sercu, jak w momencie, kiedy dotarł do niej sens jego słów. Podniosła na niego przerażony wzrok. Cokolwiek do niego czuła i jak dobry był w łóżku, nie miało teraz znaczenia. Musiała zaplanować ucieczkę. Teraz, zaraz, natychmiast.

– Nie – skłamała.

– Lucy, nie kłam.

– Ja... – Zawahała się i odsunęła jego dłoń od siebie, razem z komunikatorem, który był jej przepustką do wolności. – Mleczne Dzieci bardzo pokrętną i trudną drogą chcą oczyścić Ziemię i uratować ją przed kolejnym Końcem. Jeśli chcesz ją zniszczyć, nie proś mnie o pomoc. – Zwinęła jego palce w pięść na jej komunikatorze. Tworzywo pękło pod naciskiem jego mięśni, ale nie odezwał się. Patrzył jej po prostu w oczy.

Korpus ZbawicielaWhere stories live. Discover now