Rozdział dwudziesty pierwszy: Sztorm

563 58 14
                                    

👽TAPETY - DAWID PODSIADŁO👽

Kiedy jet w trybie maskowania przecinał lodowate powietrze ponad chmurami, które pokrywały niebo wzdłuż Zwrotnika Raka, w kabinie panowała napięta atmosfera. Nieobecni duchem członkowie Korpusu siedzieli w ciszy, czekając, aż dolecą na miejsce. Wszyscy znali plan na pamięć i nikt nie potrzebował powtórzyć go jeszcze raz.

Roger poczuł jak w objęcie mechanicznej dłoni wsuwają się ciepłe palce Sashy, która siedziała obok. Spojrzał na nią zaskoczony. Parę dni temu bardzo go od siebie odsunęła, potem nie mieli już czasu rozmawiać, a teraz w samolocie wypełnionym ich współtowarzyszami broni, o których opinię najwyraźniej bardzo dbała, wzięła go za rękę.

– Nie wygląda już tak realistycznie – szepnęła, patrząc na pokrytą srebrnymi płytami nową protezę. Poruszył mechanicznymi palcami i uśmiechnął się. Kiedy drugą ręką odwinął mankiet i na przedramieniu nacisnął ledwo widoczny szaro-zielony punkt, cała powierzchnia mechanicznej atrapy zmieniła kolor i fakturę, udając ludzką skórę.

– Lepiej? – zapytał, a ona kiwnęła głową i posłała mu niepewny uśmiech.

– Ale wciąż jest zimna.

– Już chyba taka zostanie. – Wzruszył ramionami.

– To znaczy, że muszę przy niej pogrzebać – stwierdziła.

– Kiedy wrócimy, zrobisz z nią co chcesz. – Uśmiechnął się i oparł policzek o jej głowę. Sasha przytuliła twarz do jego szyi. Poczuł na skórze ciepłe łaskotanie jej oddechu.

Roger dostrzegł mordujące spojrzenie siedzącej po drugiej stronie Nubiry. Wyglądała, jakby ktoś ją właśnie uderzył. W czarnych oczach, które zazwyczaj były bezdenną tonią spokoju, teraz płonęła żywa nienawiść.

Kochasz mnie? Czy jednak teraz kochasz ją?

Jej szorstki głos odbił się od wnętrza jego głowy, a Roger skrzywił się, ale nie ruszył się ani o milimetr.

Czy ta dziewczyna wie, na co się pisze?

Walczyli na spojrzenia, a pułkownik nie chciał się poddać, jednocześnie bał się, że Ababuma straci cierpliwość i użyje na nim swojej najstraszniejszej broni, a dobrze wiedział, że nie nikt z nich mógł sobie na to pozwolić w chwili przed walką. On by się nie pozbierał, a ona zużyłaby za dużo energii.

Zamknąć się i skupić.

Aż podskoczył, przenosząc zaskoczony wzrok na swoją siostrę, która odwróciła twarz i z zaciśniętymi ustami, poprawiła zapięcie pasa z najpotrzebniejszym asortymentem podczas szpiegowskiej misji inwigilowania wroga.

Nie wiedział, że jego siostra panuje też nad telepatią. No ładnie.

– Za piętnaście minut będziemy nad punktem zrzutu – poinformował ich Remi, przesuwając coś na panelu kontrolnym odrzutowca.

Roger odsunął się od Sashy, a ona puściła jego rękę. Wstał, łapiąc się od razu półki nad ich głowami i spojrzał po członkach korpusu.

– Wiecie, co macie robić.

Kwadrans później opadł trap i przy dźwięku wzburzonego, nocnego oceanu wybiegli na wąski mur obronny fortu. Rozłożyli się w rzędzie, a jet odleciał, znikając na ich oczach na tle pokrytego burzowymi chmurami nieba.

Korpus ZbawicielaWhere stories live. Discover now