👽 FRAGILE - ESPERANZA SPALDING&HERBIE HANCOCH👽
Louisa z ulgą przytuliła brata do piersi. Pogłaskała jego złote włosy i uniosła twarz do siebie, żeby móc zajrzeć w szare oczy. Wyglądał normalnie, nie był nawet przerażony, chociaż kto go tam wiedział z jego Aspergerem.
Uśmiechnęła się do niego i puściła go. Wiedziała, że nie lubi za bardzo kontaktu fizycznego, więc zmusiła się do pokonania ogromnej potrzeby przyciśnięcia go do siebie i schowania kruchego ciała brata w jej bezpiecznych objęciach. Miał zadrapanie na policzku, ale poza tym najwyraźniej nic mu nie było.
– Czemu to zrobiłaś? – konspiracyjny szept wysokiego bruneta z kąta sali dobiegł ją mimo ściszonego tonu. Wysoko postawiony w Armii mężczyzna był bardzo młody. Tylko trochę młodszy od niej.
Louisa pomijała już fakt, że wszyscy faceci, których widziała w mundurach, byli bardzo przystojni. Z jakiegoś dziwnego powodu uniformy wojska robiły swoje i według niej bardzo podkreślał męskość danego osobnika.
– Nie masz pojęcia o negocjacjach, co? – prychnęła towarzysząca mu brunetka, którą Louisa pamiętała z przerażającego lotu nad jeziorem. Była niższa od swojego, zapewne, dowódcy, ale coś w jej postawie mówiło, że nie przejmuje się jego władzą nad swoją osobą, jakby w ogóle nie widziała takiej możliwości – przyjmować od kogoś rozkazów.
Prychnął i podniósł wzrok na Louisę, a usta mu drgnęły i uśmiechnął się szelmowsko. Blondynka była rozdarta między zironizowaniem tego zachowania a wycofaniem się zupełnym i lakonicznymi odpowiedziami na zadawane pytania. Uznała, że złotym środkiem będzie zduszony uśmiech i ponowne pogłaskanie Luki po włosach.
Brunetka odchrząknęła i podeszła do stołu, który oddzielał ich. Przezroczysta powierzchnia szkła odbijała jarzeniowe światło żarówek w sterylnej, białej sali, która przypominała pokój przesłuchać. Kto wiedział, czy nie planowali zakucia ich wcześniej w kajdanki.
– Proszę usiądźcie. – Wskazała im dwa krzesła i uśmiechnęła się miło, a nocne niebo ukryte w jej oczach zabłyszczało delikatnie. Siła jej spojrzenia sprawiła, że Louisa posadziła tyłek na krześle, ciągnąc za sobą Lukasa. Tej dziewczynie nie powinno się sprzeciwiać.
– Nazywam się Daphne Wesler – przedstawiła się, a jej nazwisko zapaliło blondynce czerwoną lampkę w głowie. Co prawda, nerwowe życie na Radisse nie pozwalało na śledzenie dokładnie najnowszych nowinek z przestępczego półświatka Drogi Mlecznej, ale rodzeństwo zbyt często korzystało z pomocy szarej strefy, by nie wiedzieć przed kim teraz siedzieli.
Pytanie nasuwało się samo. Co Gwiezdna Dziewczynka robiła w ośrodku Armii? I dlaczego nosiła ich mundur? Czyżby władza nad czarnym rynkiem, który trzymała w garści była jedynie mistyfikacją i ukrytym działaniem Parlamentu Galaktycznego?
– Pułkownik Roger Wesler – przedstawił się jej towarzysz.
Louisa śmiała wątpić w zbieżność nazwisk, więc postawiła na podejrzenie bardzo bliskiego pokrewieństwa.
Oboje usiedli naprzeciwko rodzeństwa Lucky. Pułkownik dotknął powierzchni stołu, która zalśniła zamieniając się w wielki ekran, pozwalający im swobodnie przyglądać się dostępnym do tej pory informacjom na temat blond dwójki.
– Jeśli się nie mylę, doktor Louisa Lucky i Lucas Lucky – powiedział, czytając ich dane. – Mieliście zostać przetransportowani z Radisse na Ziemię 19 czerwca 2158 ziemskiego roku. Po badaniu nie zarejestrowano was jako obdarzonych, zmutowanych lub chorych. Mimo to wczoraj podczas transportu doszło do jakieś dziwnej anomalii, a kiedy Korpus Zbawiciela przystąpił do akcji ratunkowej zaszczyciła nas pani pokazem przedziwnej zdolności.
YOU ARE READING
Korpus Zbawiciela
Science FictionOd kiedy dwadzieścia lat wcześniej ludzkość ledwo przetrwała szereg kataklizmów, które spadały na nią jak grom z jasnego nieba, kolejny potężniejszy od poprzedniego, świat zmienił się nie do poznania. Część kontynentów jest zniszczona, wiele obszaró...