Rozdział dwudziesty szósty: Grzechy

501 56 38
                                    

👽SLEEPING ON THE FLOOR - THE LUMINEERS👽

Po streszczeniu Louisie i Remiemu wydarzeń z dwóch dni w Lazetown, Roger zastanawiał się, czy zakończyć poranny „panel dyskusyjny" korpusu. Przypomniała mu się tyrada Garfielda, którą jeszcze tego samego ranka tuż po przylocie ze Stanów musiał wysłuchać i zmemłał przekleństwo w ustach.

Nie chciał tego robić, a rzucenie podobnych oskarżeń było idiotyczne, skoro zespół zaczął lepiej się dogadywać i współpracować ze sobą. To mogło tylko zniszczyć ledwie nawiązaną nić porozumienia między jego ludźmi.

– Dostaniemy to pozwolenie na sprawdzenie bezpieczeństwa miejsc z listy? – zapytała Sasha. – Trzeba sprawdzić zwłaszcza te oficjalne, o których społeczeństwo wie.

– A co z tymi mniej oficjalnymi? – odpowiedział jej Isamu. – Jedno z zabezpieczeń na jądrze Ziemi znajduje się zaledwie tysiąc kilometrów od Isla del Espiritu Santo. To niebezpiecznie blisko, a jeśli wasza... koleżanka... – dodał z cynicznym uśmieszkiem. – Przeszła na tę złą stronę, zapewne już o niej wiedzą.

– Wątpię. Szczęściara nie była zainteresowana czymś takim. Zresztą my do niedawna też nie wiedziałyśmy, gdzie dokładnie na Atlantyku znajduje się zabezpieczenie. – Daphne machnęła ręką.

– Poza tym sprawdziłam ich dzisiaj rano. Przedwczoraj mieli burzę i stracili na chwilę zasilanie z paneli słonecznej, ale potem nadali sygnał, że już wszystko w porządku i to tylko anomalia pogodowa. – Sasha kiwnęła głową. – Dobrze im jak u Pana Boga za piecem.

– Co to za pozostałe lokalizacje? – włączyła się cichym głosem Nubi.

Przetoczył wzrokiem po zebranych. Nie miał siły nawet im przerwać i naprowadzić rozmowę na dobre tory, a co dopiero wyłuskać swoje podejrzenia.

– Ech, zaraz przeczytam. – Rosjanka aktywowała trzymany w dłoni tablet i po chwili wygrzebała listę. – Zabezpieczenia na biegunie północnym i południowym. Izraelska i amazońska strefa atomowa. Centra lotnictwa kosmicznego i globalnego w Norwegii, RPA, Meksyku i Australii. Trzeba też wysłać powiadomienie do tego czegoś na Księżycu.

– Batalion Lunistyczny. Należy do Brygady Obronnej Ziemi – podpowiedział jej Roger, pocierając coraz bardziej zarośniętą twarz. – Nic nie zrobimy, dopóki Garfield nie ruszy dupy z Majorki, żeby przywrócić ci twój stopień chorążego – westchnął, wskazując na blondynkę. – I wciąż się waży jaki stopień mamy nadać Daphne oraz Louisie. – Potarł zmęczoną twarz.

Miał potrzebę wypalenia przynajmniej trzech papierosów pod rząd, bo jeden zdecydowanie za szybko się spalał. Cała ta futurystyczna otoczka była bez sensu, kiedy nie można było się w spokoju truć nikotyną odpowiednią ilość czasu, jaką człowiek potrzebuję, żeby zacząć klarownie myśleć.

– À propos naszego guru. – Pułkownik Wesler spojrzał na nich wszystkich zmęczonym wzrokiem. Czy właśnie nie fundował sobie samobójstwa? – Czy ktoś z was ostatnio z nim rozmawiał? Nie wiem, dzwonił do was, pytając o jakieś głupoty albo coś w tym stylu.

Wszyscy powiedli po siebie spojrzeniami. Remi wygiął usta w podkówkę i pokręcił głową. Pozostali też powtórzyli jego ruch.

– Okej. W takim razie pozostaje jeszcze jedna opcja – mruknął i bez zastanowienia wyciągnął dłoń w kierunku stojącej pod ścianą RUB1. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, cyborg przestrzelony na wylot jego laserem zsunął się po ścianie, z głuchym trzaskiem opadając na ścianę.

Korpus ZbawicielaUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum