Jesień

423 44 5
                                    

Poranne chmury przecięła para białych smoczych skrzydeł. Gad zapikował prawie nad samą taflę wody i wyprostował swój lot. Zmierzał w kierunku Nowego Berk - wyspy Wandali (Hooligans). Na swoim grzbiecie wiózł syna wodza tej wyspy.

- Jesteś za wolny, Nuffink! - krzyknęła za nimi jakaś dziewczyna. - I ty śmiesz twierdzić, że dosiadasz Night Light?!

Przeleciała obok niego na czarno-białej samicy z gatunku Night Light, która pognała przed siebie.

- Nie możemy być gorsi. Przyspiesz, Wyrzutnik! - Nuffink poklepał smoka po grzbiecie.

Gad przyspieszył i po kilku sekundach znalazł się obok brązowowłosej dziewczyny.

- Przecież się nie ścigany - zauważył Nuffink.

- Ale powolne latanie jest nudne - odparła.

Wtedy dolecieli na wyspę. Poszybowali nad głównym placem i skierowali się w stronę zachodu, by sprawdzić tamto wybrzeże. Nie wiedzieli jednak, że w mieście ktoś na nich czekał. Wódz dokładnie obserwował jak jego syn i córka współpracują dla dobra Nowego Berk.

- Rzadko się widzi taki obrazek, co? - Valka podeszła do syna od tyłu i położyła dłoń na jego ramieniu.

- Tak - odparł Czkawka - Jestem ciekaw kiedy zorientują się, że Księżyc jest na zachodzie.

- Właśnie tam lecą. Jestem pewna, że wrócą cali podekscytowani - zaśmiała się kobieta.

- Jak myślisz, kogo wybierze na Strażnika Jesieni? - spytał smutnym głosem.

- Nuffinka - odparła.

- Dlaczego? - odwrócił się zdziwiony. - Wiesz ile czasu Zephyr poświęciła na treningi. Od zawsze marzyła, by zostać strażniczką.

- Jeśli na nią spojrzysz, wszystko zrozumiesz, synu. O tobie mówiłam, że masz serce wodza i duszę smoka. Ale ona... w całości jest smokiem, Czkawka. Jeżeli ktoś choćby drasnął jakiegokolwiek z tych gadów, ona ucierpiałaby najbardziej.

- To jednak nie wyjaśnia dlaczego nie mogłaby zostać strażniczką.

- Ponieważ wtedy będzie musiała zrezygnować z tego co kocha. Będąc strażniczką, nie miałaby czasu dla Strzałki ani innych smoków.

Czkawka się zamyślił.

- Masz rację. Nie patrzyłem na to w ten sposób.

- Tato! - z powietrza było słychać podekscytowany głos Zephyr. - To już dzisiaj! Księżyc wybierze twojego następcę! - wylądowała na ziemi i zeskoczyła z grzbietu Strzałki. Zaraz potem dołączył do niej brat.

- Więc należałoby się przygotować - uśmiechnęła się Valka. - Dzisiaj dowiemy się wszystkiego.

Kiedy nadeszło południe wszyscy znajdowali się już w głównej sali znajdującej się w reprezentacyjnym budynku w centrum wioski

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Kiedy nadeszło południe wszyscy znajdowali się już w głównej sali znajdującej się w reprezentacyjnym budynku w centrum wioski. Przesunięto wszystkie meble pod ściany i ustawiono rodzeństwo naprzeciw siebie. Gdy Księżyc całkowicie zasłonił Słońce, spod ziemi wyrósł zielony kryształ, który skupił światło Księżyca i zgasł. W pomieszczeniu zapadła ciemność. Zephyr ściskała pięści. Podniosła głowę i spojrzała na Księżyc. Był tak jasny jak w najciemniejszą noc. Czuła jego moc na sobie. Uśmiechnęła się sądząc, że to właśnie ją wybierze.

Jednak ku jej zdziwieniu, Księżyc oświetlił zielonym światłem Nuffinka wyczarowując dla niego medalion ze smokiem zwiniętym w koło - herbem Wandali. Jego siostra przeraźliwie krzyknęła z przerażenia. Upadła na kolana i zakryła usta rękoma. Szlochała głośno, jednak jej smutek ogłuszyły wiwaty na cześć jej brata. Spojrzała na nowego Strażnika Jesieni; jej oczy zabłysnęły gniewem. Wstała z ziemi i wybiegła z sali.

Wtedy Czkawka podszedł do syna i podarował mu tarczę, którą kiedyś sam używał, i z której Księżyc zrobił Jesienną Tarczę.

W kącie stał czarnowłosy chłopak o zielonych oczach, które bacznie obserwowały wszystkie wydarzenia. Zamiast cieszyć się razem z przyjacielem, śledził wzrokiem dziewczynę, której włosy w świetle Księżyca lśniły niczym gwiazdy, a jej łzy migotały w powietrzu jak krople rosy o brzasku. Gdy zatrzasnęły się za nią wrota, chłopak przestał opierać się o ścianę i ruszył za nią. Gdy wybiegł z fortecy, zauważył ją biegnącą w stronę plaży. Chociaż mogła odlecieć, nie wezwała nawet swojej przyjaciółki. Czarnowłosy pobiegł za nią. Wtedy Księżyc odsłonił Słońce, z sali dobiegły radosne okrzyki. Chłopak jednak nawet się nie odwrócił. Za bardzo dotknęło go to, co spotkało jego przyjaciółkę z dzieciństwa. Zawsze wszyscy ją opuszczali w najtrudniejszych chwilach, ale on zawsze był przy niej. Nie zamierzał tego teraz zmieniać.

Gdy dobiegł na plażę, zobaczył Zephyr siedzącą przy brzegu na piasku. Jej ręce obejmowały nogi, a jej czoło opierało się na kolanach. Chłopak powoli podszedł do niej i usiadł obok.

- Czego chcesz, Hedward? - spytała smutnym głosem. Ewidentnie nie chciała nikogo widzieć.

- To co zawsze - odparł wpatrując się w dal.

- Dlaczego to zawsze on dostaje wszystko, co chce? Dlaczego to jego wszyscy kochają? - spojrzała na niego oczami pełnymi łez i bólu. - To ja jestem starsza!

- Bo ci zazdroszczą.

- Czego? - powiedziała to z lekką kpiną w głosie jakby uważając, że jej przyjaciel bredzi.

- Tylko ciebie kochają smoki. Nawet Wyrzutnik częściej słucha się ciebie niż Nuffinka.

Zephyr mimowolnie się uśmiechnęła. Spojrzała na Hedwarda. Był dla niej podporą od zawsze.

- Jeżeli Księżyc cię nie wybrał, może ma dla ciebie inne zadanie - dodał pełen nadziei we własne słowa.

- A co jeśli nie? - dziewczyna znowu posmutniała.

- A jak inaczej mogłabyś to wytłumaczyć?

- Po prostu się nie nadaję?

- Nie możesz tak mówić! - jego słowa zabrzmiały nad wyraz poważnie.

- Zostawisz mnie z moją wnuczką? - zza ich pleców dobiegł ciepły głos Valki.

𝕹𝖆𝖘𝖙𝖊̨𝖕𝖈𝖞. Wielka Czwórka ✔Where stories live. Discover now