Zima

423 36 8
                                    

- Ulepimy dziś bałwana? - do pokoju wpadła rudowłosa księżniczka. 

- Niech zgadnę. Spadł w nocy śnieg? - białowłosa dziewczyna spojrzała na kuzynkę spod cieplej pościeli. 

- Tak! - podbiegła do okna i rozsunęła kotarę. Do komnaty wpadły ciepłe promienie słoneczne. 

- Kaja. Świeci słońce. Jakim cudem miałby padać śnieg?

- Jest tak potwornie zimno, że nawet słońce tego nie roztopi! Podejdź!

- Prędzej bym pomyślała, że moja mama wyczarowała ten śnieg - dziewczyna podeszła do okna.

Na zewnątrz faktycznie było zimno. Wszyscy chodzili od stóp do głów ubrani w najgrubsze kożuchy.

- Widzisz, Elizabeth? Wszędzie jest biało. W najlepszych miejscach nawet pół metra śniegu. Ubieraj się! - wepchnęła ją do szafy.

Ledwo białowłosa dziewczyna odłożyła maskarę, kuzynka pociągnęła ją mocno za kaptur bluzy i pognała z nią przez korytarz. Zjechały po poręczy schodów i z hukiem wpadły do jadalni. Kaja chwyciła dwie torebki leżące na stole i pobiegła dalej.

- Już wcześniej poprosiłam, żeby przygotowali nam jedzenie na wynos - wyjaśniła rudowłosa wybiegając z pomieszczenia. 

Obie założyły na siebie coś cieplejszego i wybiegły na zewnątrz. Na niebie nie było ani jednej chmurki, a morze nawet nie było zamrożone. 

- Co powiesz na łyżwy? - spytała z uśmiechem Elizabeth. 

- Wiedziałam, że to zaproponujesz!

Białowłosa przesunęła butem po ziemi i cały most pokryła cienka warstwa lodu. Dziewczyna wyczarowała też łyżwy dla siebie i kuzynki.

- O mnie już zapomniałyście? - za plecami usłyszały głos chłopaka. 

- Oj Arthurze - Kaja machnęła ironicznie ręką. - Oczywiście, że nie zapomniałyśmy. Właśnie miałyśmy po ciebie iść.

- Wybacz kuzynie - Elizabeth podniosła ręce w geście bezsilności.

Wtedy Kaja zauważyła coś dużego nad zachodnią wieżą pałacu Arendelle. Wskazała ręką w tamtą stronę. 

- Co to takiego? - spytała. 

- To Księżyc? - spytał Arthur, gdy się odwrócił. 

- Nie powinno go tu być. Nie mieszka tutaj żaden strażnik - zauważyła rudowłosa i spojrzała na brata i kuzynkę. 

- To nie do końca jest prawda - Elizabeth trochę się zmieszała. 

- Jak to? - spytał blondyn. 

- Pamiętacie jak opowiadano nam o moim ojcu? - spytała białowłosa.

- Oczywiście - uśmiechnęła się Kaja. - Jest królem z innej krainy, który odwiedził Zakazany Las. Twoja matka zakochała się w nim i teraz jesteś ty.

- Tak naprawdę - dziewczyna się zawahała. - Moim ojcem jest Jack Mróz. 

- Co takiego?! - rodzeństwo spytało chórem. 

- Niespodzianka? - Elizabeth zrobiła krzywy uśmiech.

- Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś?! - Kaja złapała kuzynkę za ramiona; była bardzo podekscytowana. 

- Akceptujesz to? - dziewczyna była zdziwiona. Nie sądziła, że zdradzenie tak wielkiego sekretu nie wprawi jej kuzynostwa w złość z powodu jej zatajenia.

- Jasne, że tak - Arthur uśmiechnął się ciepło - Nie ukrywam jednak, że trochę mną wstrząsnęło. Naprawdę byliśmy przekonani, że twoim ojcem jest człowiek. A teraz? Teraz twoja potężna moc ma dużo więcej sensu, gdy wiadomo, że obydwoje twoich rodziców posiada magię w swoich żyłach.

- Ale to oznacza, że musimy biec w góry! - Kaja pociągnęła Elizabeth. Nie chciała tracić żadnej kolejnej sekundy.

- Najpierw poinformujmy moją mamę - opierała się dziewczyna. Elsa została w Zaczarowanym Lesie razem z ludem Northuldra, a ona przyjechała na kilka dni odwiedzić kuzynostwo. Dlatego poinformowanie jej rodzicielki chciała postawić na pierwszym miejscu.

- Ja wszystkich zawiadomię - zgłosił się blondyn. - Wyślę wiadomość do Zaczarowanego Lasu.

Trójka rozdzieliła się. Księżniczki pojechały konno do lodowego pałacu Elsy. Chłopak udał się natomiast z powrotem do pałacu, by zawiadomić matkę o zaistniałej sytuacji i wysłać wiadomość do Elsy.

 Chłopak udał się natomiast z powrotem do pałacu, by zawiadomić matkę o zaistniałej sytuacji i wysłać wiadomość do Elsy

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Jednak gdy dziewczyny wbiegły na górę po lodowych schodach, przy balkonie stała jakaś postać. Wpatrywała się w dal. Był to mężczyzna w ciemnoniebieskiej bluzie z kapturem, jasnych spodniach i z laską w ręku. Jedna dłoń trzymała przedmiot tak, by stał pionowo, druga schowana była w kieszeń bluzy. Białe włosy delikatnie poruszał wiary wpadający przez szerokie drzwi balkonu. 

- Tata? - spytała drżącym głosem Elizabeth. Nie spodziewała się zobaczyć ojca. Widywała go tak rzadko, że nie wierzyła, że pojawi się nawet teraz.

Postać odwróciła się gwałtownie na dźwięk jej głosu. Mężczyzna uśmiechnął się.

- Dzisiaj Księżyc cię wybierze - zaśmiał się.

Dziewczyna ze szczęścia rzuciła się w objęcia ojca. Ten obiął ją mocno i pocałował w białe jak śnieg włosy. Potem schylił się, podniósł z ziemi mały patyk i wyczarował z niego Zimową Laskę.

- Korzystaj z niej mądrze - podał córce przedmiot.

- Jest dla mnie? - spytała zdziwiona. 

- Tylko ty jesteś moją córką - uśmiechnął się Jack Mróz. 

Wtedy do sali wbiegła Elsa. Stanęła jak wryta na widok swojego byłego ukochanego. Nie sądziła, że go tu spotka. Sądziła, że ma za dużo spraw na głowie, by przyjść zobaczyć się z córką. 

Wtedy do sali wpadły promienie Księżyca, który zasłonił Słońce. Spod lodowej podłogi wysunął się niebieski kryształ, który skupił światło Księżyca. Gdy zgasł, w komnacie zrobiło cię całkowicie ciemno. Za chwilę jednak niebieskie światło oświetliło Elizabeth. Księżyc stworzył medalion w kształcie czteroramiennego płatka śniegu - symbolu jej matki.

- Teraz jesteś Strażniczką Zimy - Elsa objęła córkę.

W tym momencie do komnaty wpadli Anna, Kristoff i Arthur. 

- Nie spóźniliśmy się? - spytał brat Kaji. 

- Już jest po wszystkim - Kaja podparła biodra rękami w geście zawodu.

Elizabeth stanęła dumnie na środku komnaty. Dokładnie wiedziała, co powinna teraz zrobić.

- Teraz czas na spotkanie wszystkich strażników - rzekła dumnie.

𝕹𝖆𝖘𝖙𝖊̨𝖕𝖈𝖞. Wielka Czwórka ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora