Zmiana planu

79 6 0
                                    

Nuffink i Elizabeth stali nad brzegiem morza i wpatrywali się we wschodzące słońce. Trzymali się za ręce w ciszy, którą przerywały jedynie fale.

- Długo jeszcze zamierzacie tak stać? - Kaja podeszła do kuzynki i położyła dłoń na jej ramieniu. - Twój ojciec, Nuffink, chce widzieć wszystkich Strażników.

- Wiesz w jakiej sprawie? - spytał chłopak. 

- Niestety nie - Kaja odwróciła się z powrotem w środę zamku Arendelle i odeszła.

- Powinniśmy iść. Ciocia pewnie chce, żeby wszystko przygotować na uroczystość - Eliza westchnęła.

- Nie boicie się, że Mrok może ponownie zaatakować? - Nuffink spojrzał na dziewczynę.

- Mama twierdzi, że jeżeli tym razem nam pomogą, Mrok nie ma szans.

- Czyli uważają, że jesteśmy słabymi Strażnikami?

- Możliwe - Elizabeth spuściła wzrok.

Nuffink przyciągnął ją do siebie i przytulił. Potem sięgnął z powrotem po jej dłoń i razem udali się do pałacu. Czekała ich ciężka praca. Tym razem musieli być gotowi.

Tego samego dnia Zephyr  po raz pierwszy zabrała swoich przyjaciół do Smoczego Sanktuarium

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.

Tego samego dnia Zephyr po raz pierwszy zabrała swoich przyjaciół do Smoczego Sanktuarium. Zanim ich wprowadzili, razem z Magnusem opowiedzieli o wydarzeniach z konkursu łucznictwa, o tym jak oboje zostali Strażnikami i przedstawili Meriam. Zephyr nigdy by nie pomyślała, że tak otwarcie będzie rozmawiać z dziećmi złoczyńców. Cieszyło ją, że są przyjaciółmi, którzy postanowili zerwać z przeszłością i zbudować nowy początek.

Początkowo były drobne trudności z Hankiem, który upierał się przy chęci zemsty za krzywdy wyrządzone jego ojcu. W wyniku licznych rozmów udało się go jednak przekonać, że moc, którą dałby mu Księżyc jest dużo potężniejsza niż mógłby sobie wyobrazić, a wtedy jego życie w ojczyźnie zmieniłoby się na lepsze. Nie potrzebowałby władzy. Wystarczyłoby, by był bohaterem. To ostatecznie doprowadziło do tego, że Hank był chyba najbardziej podekscytowany ze wszystkich całą sytuacją.

- Więc jaki macie plan? - spytał Percy, kiedy szli po półkach skalnych chcąc dostać się do wnętrza Sanktuarium. 

- Jest dosyć prosty - uśmiechnął się Magnus.

- Najważniejsze, by ograniczyć ilość jeźdźców, których chcemy zaatakować - Zephyr mówiła wciąż idąc naprzód. 

- Ale chyba ustaliliśmy, że nie chcemy nikomu zrobić krzywdy - zauważyła Ginny. - Chcemy być dobrzy. 

- Nie mówię o uśmiercaniu - zaśmiała się dziewczyna. - Chcemy ich wykluczyć z gry.

- Jak chcesz to zrobić? - spytał Hank.

- Mam dwóch zaufanych przyjaciół, którzy chętnie pomogą - Zephyr stanęła na końcu schodów i wskazała na kogoś. 

Dopiero, gdy pozostali doszli za nią na szczyt zrozumieli kogo miała na myśli. Pokazywała Niebieskiego siedzącego w dolinie i Hedwarda patrzącego na niego z klifu. Nagle chłopak odwrócił się i podniósł rękę w geście powitania. Miał na sobie swoją smoczą zbroję.

- Co tam? - zapytał z uśmiechem na twarzy. 

- Ty jesteś Hedward? - spytała Ginny. 

- O! - zdziwił się chłopak. - Czyżby Zephyr o mnie opowiadała? 

- Oczywiście, że tak - uśmiechnęła się Zephyr, podeszła do Hedwarda i pocałowała go w policzek. - Ciężko o tobie nie wspomnieć. 

- Jaka jest rola Hedwarda? - spytał Hank.

- Mam przekonać Strażników, by zgodzili się na plan, który ułatwi wam wasze zadanie.

- Genialne - Ginny klasnęła w dłonie. 

- A ten smok? - Percy wskazał na Niebieskiego. 

- On pozbędzie się przeciwników - odparł Magnus.

- Jak!? - Ginny przyjrzała się zwierzęciu. - Jest wielki. Prędzej wszystkich zgniecie. 

- Chcemy im pokazać? - Hedward spojrzał znacząco na Zephyr.

Dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie i skoczyła z klifu. Za nią poleciał Hedward, jednak szybko skręcił w głąb Sanktuarium i zaczął zaganiać smoki w jednym miejscu. Zephyr w tym czasie latała nad Niebieskim i zaczęła mu coś tłumaczyć. Nagle przestała i zwróciła się do przyjaciół na klifie. 

- Jesteście gotowi? 

Nie oczekując odpowiedzi, poleciała przed smoka i zaczęła pędzić w stronę zagonionych smoków. Gdy była już blisko nich, krzyknęła coś do Niebieskiego, lecz nikt tego nie zrozumiał. Z pewnością dlatego, że był w języku smoków. Gad wtedy otworzył paszczę i zionął lodem prosto w kierunku Zephyr. Dziewczyna jednak zamiast uciekać, rozłożyła ręce i ku zdziwieniu wszystkich poprowadziła lód swoim torem lotu od podnóża Sanktuarium po sam jego szczyt zamykając smoki w lodowej pułapce. Następnie wróciła do przyjaciół i wylądowała przed nimi.

- I co o tym myślicie? - spytała. 

- To rewelacyjne! - Hank aż podskoczył z wrażenia. - Ale jak to zrobiłaś? 

- Mogę kontrolować powietrze, więc użyłam go, by w odpowiedni sposób uformować lód - dziewczyna oparła ręce na biodrach.

- I w ten sposób wykluczymy część osób z walki - w oczach Percy'ego widać było dumę.

- Ale jak potem ich wydostaniemy? - spytała Ginny wskazując zamknięte smoki pod lodem.

- A! To nie ma problemu! - Zephyr ponownie oderwała się od ziemi i poleciała do Niebieskiego prosząc go o kolejną przysługę.

Gigant poderwał się gwałtownie i ruszył na lód z dużą prędkością. Zderzył się z nim swoimi ciosami rozbijając lód na drobne kawałki uwalniając smoki. Wśród nich można było zauważyć Hedwarda i Topora.

- Wystarczy, że przekonam Strażników do planu i zwycięstwo mamy w garści - powiedział Hedward lądując obok reszty. 

- W takim razie zaczynamy trening - Percy klasnął w dłonie, po czym podbiegł w stronę krawędzi skarpy, odbił się i skoczył prosto na grzbiet Koszmara. 

Przez następne kilka dni cała siódemka przyjaciół skupiła się na ćwiczeniach i dopracowaniu planu. A ponieważ Mrok od początku planował wykorzystać smoki dla własnych celów, nie podejrzewał, że coś może być nie tak. Tym sposobem udało się zachować sekret w tajemnicy.

W tym samym czasie nic nie spodziewający się Strażnicy przygotowywali najważniejszy bal w Arendelle. Cóż za ironia, że Zephyr przygotowała im plan obrony zanim pomyśleli, że będą go potrzebować. Ale dziewczyna nawet o tym nie myślała. Przyświecał jej cel, który popychał ją do przodu. Nie zamierzała się zatrzymać.

𝕹𝖆𝖘𝖙𝖊̨𝖕𝖈𝖞. Wielka Czwórka ✔Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt