Smocza Akademia

340 23 1
                                    

Hedward leżał w łóżku czekając aż wuj poleci na codzienne zwiady, by móc spotkać się z Zephyr. Dagur* rzadko wypuszczał go bez przesłuchania. Uwielbiał wiedzieć, gdzie jego siostrzeniec i przyszły wódz Berserków się wybiera. Natomiast Hedward tego nie znosił. Denerwował się za każdym razem, gdy wuj rozmyślał się nad przyszłością swojego następcy z córką wodza Wandali. Hedward nie ukrywał przed matką, że dziewczyna nie jest mu obojętna, ale Dagur na pewno nie był dobrym kompanem do rozmów tego typu.

Nagle Hedward usłyszał trzask zamykających się drzwi i ryk Tajniaka - smoka Dagura. Chłopak zbiegł ze schodów starając się nie zwracać uwagi matki.

- Idziesz do Zephyr? - spytała czarnowłosa kobieta wychodząca z kuchni.

- Jakim cudem zawsze wiesz kiedy schodzę? - powiedział to z takim wyrzutem, jakby chciał dać do zrozumienia, że wolałby, jakby udawała, że w ogóle go nie słyszy.

- Minuta po moim bracie - uśmiechnęła się Heathera** i założyła triumfalnie ręce.

- Chyba zacznę wychodzić przez okno - wymamrotał Hedward i chwycił za klamkę.

- Mam nadzieję, że dobrze się czuje po tym wszystkim - kobieta zmieniła ton głosu na cieplejszy, zatroskany.

- Jakoś się trzyma - chłopak posmutniał. - Lecę na Koniec Świata. Pewnie Zephyr będzie chciała zobaczyć nowych strażników.

Heathera chciała pozdrowić dziewczynę, ale Hedward wypadł na dwór i zagwizdał dwa razy. Chwilę później nadleciał Zbiczystrzał, na którego chłopak wskoczył w trakcie lotu i poszybowali w stronę zachodu.

- Jak tam, Topór? - poklepał smoka po metalowych łuskach.

Gad spojrzał na niego z oczami pełnymi chęci przygody, więc Hedward dwoma palcami u rąk dotknął łusek smoka, a ten gwałtownie przyspieszył.

Ten sposób komunikacji ze smokiem podpatrzył u Zephyr. Każdy gest i dotyk rękami symbolizował inne wymagania jeźdźca, np. podwójne uderzenie palcami w prawy bok oznaczało skręcenie w prawo. Ułatwiło to bezszelestne zbliżanie się do celu.

Nagle od jego prawej strony nadleciał inny smok, trochę większy od Topora, ale tak samo srebrny. Jego łuski były matowe i gdzieniegdzie sprawiały wrażenie, że są zielone. Hedward doskonale wiedział, że jest to jedynie złudzenie optyczne. Na grzbiecie bestii siedziała czarnowłosa dziewczyna o zielonych oczach, która wyrównała lot swojego smoka, by mogła porozmawiać z chłopakiem. Była to Hailey - córka Heathery i tym samym młodsza siostra Hedwarda. Wbrew oczekiwaniom matki nie wybrała Zbiczystrzała na swojego smoka, a Stormcuttera - jednego ze smocząt Chmuroskoka, który znany jest na całym archipelagu jako wierny przyjaciel Valki.

- Lecisz na Koniec Świata? - spytała.

- Tak - odparł. - Chcesz dołączyć?

- Nie mogę - dziewczyna wygięła usta w niezadowoleniu. - Ciocia nalegała, by pomóc jej z Eruptodonem na Caldera Cay. - Niby Dahlia mogłaby jej pomóc, ale jest zajęta.

- Myślałem, że lubisz pomagać Obrońcom Skrzydła - zdziwił się czarnowłosy.

- Bo tak jest - wyprowadziła go z błędu. - Ale teraz są tutaj Strażnicy! Myślisz, że nie chciałabym ich zobaczyć?

- Doskonale wiem, jak się czujesz.

- Doprawdy? - zadrwiła z brata, poklepała smoczycę po łuskach i skręciła w inną stronę. - Pozdrów Zephyr ode mnie i Sukulent.

 - Pozdrów Zephyr ode mnie i Sukulent

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
𝕹𝖆𝖘𝖙𝖊̨𝖕𝖈𝖞. Wielka Czwórka ✔Where stories live. Discover now