Tom 3
Jeżeli ktoś twierdzi, że uwielbia Disney i DreamWorks, ale nie zna Wielkiej Czwórki, to chyba jednak coś jest nie tak. Zainspirowana "Następcami" postanowiłam napisać historię czwórki przyjaciół, którzy zostali wybrani przez Księżyc, by chroni...
Strażnicy nie mogli podnieść się po kolejnym ataku Mroka. Mimo, że nic nikomu się nie stało, świadomość, że Ginny i Hank zostali wybrani przez Księżyc, męczyła wszystkich. Czkawka już nie był taki pewny, że Mrok nie zaatakuje Nowego Berk. Dlatego gdy tylko wrócił na wyspę, rozpoczął przygotowania. Miał w planach pokonać Mroka na dobre.
W tym samym czasie na Końcu Świata Strażnicy opracowywali plan obrony. Obstawiali główne pozycje, decydowali o rozmieszczeniu mieszkańców. Mimo obaw Hedwarda, Strażnicy od razu zgodzili się na jego plan. Uważali, że jest logiczny i że może się udać. Nie wiedzieli bowiem, że to pułapka.
Ostatecznie przygotowania do Wyścigów Smoków zamieniły się w trening przed bitwą. I chociaż nikt tego nie chciał przyznać, wszyscy obawiali się tego, co ma nadejść. Jedynie Hedward był jakoś dziwnie spokojny, a przynajmniej Nuffinkowi się tak wydawało. Po Balu Maskowym przestał mu jakkolwiek ufać i nie do końca był przekonany w powodzenie zaproponowanego przez niego planu. Ale nie mieli wyjścia. Był dobry, a tylko Nowe Berk się teraz liczyło.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
A sądny dzień zbliżał się niebezpiecznie i w powietrzu czuć było niepokój. Zamiast wiwatów radości na cześć Wyścigu, na Nowym Berk było praktycznie cicho. Wszyscy schowani byli na swoich pozycjach i wypatrywali oznak życia. Na przodzie stali Strażnicy. To oni mieli odeprzeć pierwszy atak. W ogóle mieli zająć się wrogami sami. Pozostali musieli jedynie czekać na ziemi i pomóc w razie problemów.
Nuffink był zdeterminowany. O ile pozostali Strażnicy czekając rozmawiali, o tyle on był całkowicie skupiony.
W pewnym momencie zauważył coś poruszającego się na horyzoncie. Krzyknął do pozostałych i głosy ucichły całkowicie.
Początkowo wszystko było w porządku, póki Rubi nie zwróciła uwagi na to, że to coś się nie zmniejsza, a wręcz powiększa. Mark chwycił pierwszą lepszą lornetkę. Przeklął.
- Co się stało? - spytała Rubi.
- Zobacz sama - podał jej przedmiot.
Zanim jednak udało jej się przyłożyć go do oczu, z jej rąk wyrwał lornetkę Nuffink i sam spojrzał. Okazało się, że na Nowe Berk leci cała armia smoków, której towarzyszą koszmary Mroka. Na czele oprócz pana ciemności, leciała piątka przyjaciół.
- Zmiana planu! - krzyknął do tyłu. - Leci na nas całe gniazdo smoków!
- Nie powiedziałabym, że to gniazdo - do wnuka podeszła Valka. - Taką ilość smoków pomieści jedynie schronienie stworzone przez Oszołomostracha.