Powstanie Strażników

120 6 0
                                    

- Zephyr!

Nuffink popędził Wyrzutnika tak samo jak Hedward, ale był dużo dalej od siostry. Toteż, gdy doleciał w miejsce, gdzie brązowowłosa wpadła do wody, zaczął krążyć wypatrując nurkującego Hedwarda. Wszyscy chcieli się zebrać dokoła, ale w tym momencie z odmętów wyłonił się Topór niosący czarnowłosego i Zephyr. Strzała wciąż tkwiła w jej brzuchu.

Hedward wylądował na lodzie okalającym domostwa Berk i zeskoczył ze swojego smoka trzymając Zephyr na rękach. Uklęknął. Wokół niego zebrali się wszyscy, którzy nie zostali zamknięci pod lodową kopułą. Nagle zapomniano o wojnie i Mroku. Nikt nie potrzebował wyjaśnień zaistniałej sytuacji. Było jasne, że pan cienia został pokonany, ale nie dzięki Strażnikom. Pokonano go od środka, jego własną bronią.

Hedward ostrożnie wyjął strzałę z brzucha Zephyr. Obok niego uklęknął Nuffink, który czekał na polecenia przyjaciela w razie, gdyby chciał pomocy. Ale ten nawet nie zwracał uwagi na to, co działo się dookoła. W jego oczach zbierały się łzy. Głaskał Zephyr po policzku cicho wypowiadając jej imię raz za razem. Na marne. Dziewczyna nie otwierała oczu. W końcu zaczął nawoływać ją głośniej, potem trząść. Nic.

- Hedward - prawie zalany łzami Nuffink próbował pomóc.

- Nie dotykaj mnie! - Hedward odsunął od niego Zephyr jakby ten był jakimś obcym chcącym ją skrzywdzić. 

Nuffink znieruchomiał. Jeszcze nigdy nie widział przyjaciela w takim stanie. Wtedy przez grupę stojących przedarła się Strzałka chcąca dostać się do Zephyr. Zdziwiony Nuffink obserwował, jak Hedward spokojnie pozwala jej podejść i dotknąć włosów Zephyr. Wtedy w czarnowłosym coś pękło. Zrozumiawszy, że dziewczyna nie żyje, wydarł się na całe gardło z rozpaczy, po czym oparł czoło o czoło Zephyr. Wszyscy na około zaczęli płakać. Przerażona Ginny wtuliła się w ramiona Percy'ego. Elizabeth zakryła usta dłońmi, a jej łzy ciekły powoli po jej policzku.

- Zephyr! - obok pozostałych pojawiła się nagle rudowłosa dziewczyna.

- Meriam! - Mark chwycił ją za ramiona. - Nic ci nie jest? Jak się tu znalazłaś?

- Przyleciałam tu na Amelii z resztą - dziewczyna ledwo mówiła po tym jak zobaczyła cierpiącego Hedwarda. - Dobrze się ukryłam i Mrok mnie nie znalazł.

Wtedy wszyscy usłyszeli dziwne dźwięki. Spojrzeli w górę. Była to chmura smoków krążących nad Zephyr, które jeden po drugim siadały na lodzie oczekując jej jakiegokolwiek ruchu. Nawet Niebieski ponownie wyłonił się z fal i pochylił nad nastolatkami by sprawdzić co się dzieje. Magnus podszedł do Meriam i przytulił ją, by ją pocieszyć.

- Przepraszam, Zephyr - wyszeptał Nuffink; za chwilę jednak wstał i wyprostował się. - Wyjaśnijcie mi co przed chwilą się tu stało.

Hank wystąpił z szeregu, otarł łzy i wyjaśnił, co było prawdziwym planem Zephyr. Nuffink dowiedział się, że jego siostra nigdy nie pragnęła zemsty. Widząc, że Mrok chce ją zwerbować do swoich szeregów, zauważyła idealną okazję, by wbić się w jego łaski i spróbować zniszczyć go od środka. Obawiała się jedynie, czy przekona do swojego planu jego pozostałych pomocników. Kiedy odkryła, że Magnus zgodził się pomóc Mrokowi w tym samym celu, od razu opracowali idealny plan. Po tych słowach Hanka, Mark spojrzał na Magnusa i wzrokiem przeprosił go za wszystko, o co go oskarżał. Chłopak kiwnął głową na znak, że wie, co ten ma na myśli, i że mu wybacza. Dalej Hank wyjaśnił cel planu Zephyr i ich treningi. Nuffinkowi zakręciło się w głowie. Nie mógł sobie wybaczyć, że nie zauważył prawdziwych zamiarów siostry, a nawet był skłonny uwierzyć, że faktycznie kryje się w niej zło. W jego oczach znów pojawiły się łzy. Spojrzał na Zephyr, która wciąż leżała w ramionach Hedwarda.

𝕹𝖆𝖘𝖙𝖊̨𝖕𝖈𝖞. Wielka Czwórka ✔Where stories live. Discover now