VI

1.6K 104 2
                                    

Lauren POV.

-Hej Camz!-Powiedziałam,wchodząc do jej pokoju.

-Hej....-Odpowiedziała zachrypniętym głosem.

-Wszystko dobrze?

-Chyba się rozchorowałam......

-To nie dobrze.

-Wiem...

-Gdzie jest twoja mama?

-Pojechała na wykłady,wróci dopiero we wtorek.

-A,więc przez ten czas ja będę się tobą opiekować.-Powiedziałam.

-Nie musisz poradzę sobie.

-Muszę...bo wiem,że sobie jednak nie poradzisz.

-Ej....nie prawda,radzę sobie świetnie,gdy jestem sama.

-Tak,tak.-Odpowiedziałam jej,i wybuchnęłyśmy śmiechem.

-Lauren,ale mówię poważnie poradzę sobie,zresztą nie chce żebyś się ode mnie zaraziła.

-Wiem,że dasz sobie radę,ale chcę z tobą zostać.

-Jak chcesz.-Powiedziała,kładąc się z powrotem na łóżko.

-Zaraz wracam.

-Gdzie idziesz?-Zapytała podnosząc się na chwilę.

-Muszę zadzwonić do mamy i powiedzieć jej,że zostaję u ciebie.

-Okey,ale wróć.

-Taki mam zamiar skarbie.-Odpowiedziałam,śmiejąc się.

Zeszłam na dół do kuchni,gdy powiedziałam już swojej mamie,że zostaje u Camili,żeby się nią zaopiekować,tylko przytaknęła i życzyła dziewczynie powrotu do zdrowia.Poszłam do szafki z lekami, z której wzięłam jakieś tabletki na głowę oraz syrop.Wróciłam do pokoju i podałam,jej przyniesione rzeczy.Po paru minutach narzekania i odmów jakie słyszałam, w końcu nie chętnie zgodziła się je przyjąć.

-Brawo! Jesteś dzielnym pacjentem.-Powiedziałam,wstając z łóżka, na którym siedziałam.

-Nie karz mi,więcej pić tego ohydztwa proszę....

-Camz wiesz,że nie mogę Ci tego obiecać musisz brać leki jeśli chcesz szybko wyzdrowieć, i nie marudź mi tu.

Poczułam wibracje w tylnej kieszeni,dopiero po chwili zorientowałam się,że to mój telefon.

-Przepraszam Camz muszę odebrać.

-Spoko...-Odpowiedziała,trochę zmieszana.

-Co tam Jake?-Powiedziałam odbierając.

-Jak Ci idzie?

-Idzie z czym?

-Z Sam'em Lauren,z Sam'em.-Powtórzył dwa razy.

-Aaaa o to chodzi ummm......jeszcze z nim nie rozmawiałam,nie miałam za bardzo czasu,zresztą wolę żebyś razem ze mną do niego poszedł.-Powiedziałam powoli.

-Masz rację,tak będzie lepiej to może w poniedziałek w szkole?-Zapytał.

-Jasne to do poniedziałku, i dziękuję jesteś kochany.-Odpowiedziałam po chwili.

-Nie ma za co,dla ciebie wszystko.-Powiedział śmiejąc się.

-Hhaha wiem dobra pa.

-Pa.

Włożyłam telefon z powrotem do kieszeni,i wróciłam do Camili.

-Lo...

-Tak?

-Kim jest Jake?-Zapytała trochę zmieszana.

-To mój kuzyn i przyjaciel.

-Okey.....ummmm coś się stało,że dzwonił?

-Nie...właściwie to próbujemy odzyskać przyjaciela.

-Jakiego?

-Pamiętasz Sam'a chodzi z nami do klasy?

-Tak pamiętam.

Opowiedziałam,jej wszystko po kolei.Kiwnęła tylko głową,że rozumie,i powiedziała,że jakbym potrzebowała pomocy to mogę na nią liczyć.Spojrzałam na zegarek wskazywał już 20:00.

-Camz powinnaś odpocząć.-Powiedziałam,poważnym tonem.

-Ale jest dopiero 20...

-Wiem,ale naprawdę powinnaś się położyć spać leki muszą zacząć działać.

-No dobrze.-Przytaknęła i wtuliła się we mnie,a po chwili już słyszałam jej oddech,który się unormował co oznaczało,że zasnęła.


Przepraszam,że tak długo nie było rozdziału,ale byłam chora.W tym tygodniu mam egzaminy w szkole,więc kończę o 12,dlatego postaram się dodać jeszcze parę rozdziałów w tym tygodniu jak mi się uda. :) I tak wiem,że ten rozdział nie jest zbyt długi......:p



Because I Love You ×Camren× ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now