Lauren POV.
-Hej Camz!-Powiedziałam,wchodząc do jej pokoju.
-Hej....-Odpowiedziała zachrypniętym głosem.
-Wszystko dobrze?
-Chyba się rozchorowałam......
-To nie dobrze.
-Wiem...
-Gdzie jest twoja mama?
-Pojechała na wykłady,wróci dopiero we wtorek.
-A,więc przez ten czas ja będę się tobą opiekować.-Powiedziałam.
-Nie musisz poradzę sobie.
-Muszę...bo wiem,że sobie jednak nie poradzisz.
-Ej....nie prawda,radzę sobie świetnie,gdy jestem sama.
-Tak,tak.-Odpowiedziałam jej,i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Lauren,ale mówię poważnie poradzę sobie,zresztą nie chce żebyś się ode mnie zaraziła.
-Wiem,że dasz sobie radę,ale chcę z tobą zostać.
-Jak chcesz.-Powiedziała,kładąc się z powrotem na łóżko.
-Zaraz wracam.
-Gdzie idziesz?-Zapytała podnosząc się na chwilę.
-Muszę zadzwonić do mamy i powiedzieć jej,że zostaję u ciebie.
-Okey,ale wróć.
-Taki mam zamiar skarbie.-Odpowiedziałam,śmiejąc się.
Zeszłam na dół do kuchni,gdy powiedziałam już swojej mamie,że zostaje u Camili,żeby się nią zaopiekować,tylko przytaknęła i życzyła dziewczynie powrotu do zdrowia.Poszłam do szafki z lekami, z której wzięłam jakieś tabletki na głowę oraz syrop.Wróciłam do pokoju i podałam,jej przyniesione rzeczy.Po paru minutach narzekania i odmów jakie słyszałam, w końcu nie chętnie zgodziła się je przyjąć.
-Brawo! Jesteś dzielnym pacjentem.-Powiedziałam,wstając z łóżka, na którym siedziałam.
-Nie karz mi,więcej pić tego ohydztwa proszę....
-Camz wiesz,że nie mogę Ci tego obiecać musisz brać leki jeśli chcesz szybko wyzdrowieć, i nie marudź mi tu.
Poczułam wibracje w tylnej kieszeni,dopiero po chwili zorientowałam się,że to mój telefon.
-Przepraszam Camz muszę odebrać.
-Spoko...-Odpowiedziała,trochę zmieszana.
-Co tam Jake?-Powiedziałam odbierając.
-Jak Ci idzie?
-Idzie z czym?
-Z Sam'em Lauren,z Sam'em.-Powtórzył dwa razy.
-Aaaa o to chodzi ummm......jeszcze z nim nie rozmawiałam,nie miałam za bardzo czasu,zresztą wolę żebyś razem ze mną do niego poszedł.-Powiedziałam powoli.
-Masz rację,tak będzie lepiej to może w poniedziałek w szkole?-Zapytał.
-Jasne to do poniedziałku, i dziękuję jesteś kochany.-Odpowiedziałam po chwili.
-Nie ma za co,dla ciebie wszystko.-Powiedział śmiejąc się.
-Hhaha wiem dobra pa.
-Pa.
Włożyłam telefon z powrotem do kieszeni,i wróciłam do Camili.
-Lo...
-Tak?
-Kim jest Jake?-Zapytała trochę zmieszana.
-To mój kuzyn i przyjaciel.
-Okey.....ummmm coś się stało,że dzwonił?
-Nie...właściwie to próbujemy odzyskać przyjaciela.
-Jakiego?
-Pamiętasz Sam'a chodzi z nami do klasy?
-Tak pamiętam.
Opowiedziałam,jej wszystko po kolei.Kiwnęła tylko głową,że rozumie,i powiedziała,że jakbym potrzebowała pomocy to mogę na nią liczyć.Spojrzałam na zegarek wskazywał już 20:00.
-Camz powinnaś odpocząć.-Powiedziałam,poważnym tonem.
-Ale jest dopiero 20...
-Wiem,ale naprawdę powinnaś się położyć spać leki muszą zacząć działać.
-No dobrze.-Przytaknęła i wtuliła się we mnie,a po chwili już słyszałam jej oddech,który się unormował co oznaczało,że zasnęła.
Przepraszam,że tak długo nie było rozdziału,ale byłam chora.W tym tygodniu mam egzaminy w szkole,więc kończę o 12,dlatego postaram się dodać jeszcze parę rozdziałów w tym tygodniu jak mi się uda. :) I tak wiem,że ten rozdział nie jest zbyt długi......:p
YOU ARE READING
Because I Love You ×Camren× ZAKOŃCZONE
FanfictionLauren jest buntowniczką,pewnego dnia poznaje Camilę dobrą uczennice jak potoczy się ich znajomość?