Rozdział 6 2/2

1.1K 53 1
                                    

Siedziałem w kuchni i czekałem jak sytuacja się rozwinie. Ale nie miałem zamiaru czekać tak bezczynnie bo wiedziałem ze Chris już raczej nie wróci do mojego mieszkania. Byłem pewny ze powie Evie w koncu co czuję, a ja wiedziałem ze ona go kocha. Mimo wszystko, kocha. Ku mojemu zdziwnieniu ale też i niezadowolenie brunet wrócił po 10 minutach. Oparlem się o framuge drzwi przedpokoju obserwując jak Chris wiesza kurtke. Nie był zdenerwowany jak zawsze po kłótni z Eva.
-Wrociles?- zapytałem choć wiadomo ze odpowiedź była oczywista.
-A na co Ci to wygląda?-minął mnie udajac sie do kuchni.
-Wiesz o co pytam-podazylem za nim.
-Powiedziałem jak jest na prawdę. Tak jak chciałeś. I wiesz co? Gowno to dalo, jest gorzej niż było. Kiedy to się tak wszystko popsulo. Boże, przed akcją z Jonasem wszystko było takie....proste.
-Nie zwalaj tego na Jonasa, jestem pewien ze nie on jedyny podkochuje się w Evie.
Chris który dotychczas stał spokojnie przy oknie paląc papierosa odwrócił się gwałtownie.
-Kogo masz na myśli?
-Chryste Chris-zacząłem się smiac- nie wiem tak tylko powiedziałem. Ale Twoja reakcja-śmiałem się dalej-Alee zaraz czemu chcesz wiedziec ?-natychmiast spowaznialem-Żeby teraz wylecieć i temu komuś wpierdolic? Później się upic do nieprzytomności? A czekaj odwrotna kolejność czyż nie ?
-Nie bo nie mam się o co bic. Byłem głupi. Tego kwiatu pół światu William. Serio. Robi mi łaskę, wyrzuty, przez nie nawet kloce sie z dobrymi ziomkami. Daje sobie spokój.
-Chyba nie mówisz powaznie- wytrzeszczylem oczy.
-Jak najbardziej poważnie. Ogladniemy jakiś film? Może Greya- brunet zaczął się smiac kładąc się na kanapie.

**********
Perspektywa Jonasa:
Przespalem cały dzisiejszy dzień. Po imprezie u Evy miałem zmasakrowana twarz i nie miałem pojęcia jak mam się tak pokazać rodzicom. Mama dostała by chyba zawału i kazała mi zaraz jechać do szpitala a później na policje. Ubralem bluzę z kapturem i natychmiast wyszedłem z domu zanim mama zdążyła o cokolwiek zapytać. Była 19. Zimne, świeże powietrze łuskało moją twarz. Niesamowita cisza która byłą niesamowicie uspokajająca. Drogę oswietlaly tylko latarnie. Szlem przed siebie obmyślając jak wytłumaczę się w domu i w szkole z siniakow które znajdowały się nie tylko na mojej twarzy. Potrzebowałem rozluźnienia. Chciałem zwyczajnie zapalić zioło. Co też mnie martwilo. Zacząłem w pierwszej klasie i zaczęło mnie to coraz bardziej wciagac. To już nie było jaranie od czasu do czasu na imprezie ale często miałem ochotę zrobić to po prostu sam. Tak jak teraz, dla rozluźnienia, lepszego samopoczucia. Nie wiem czy to już uzależnienie ale robiłem to coraz częściej i dawało mi to coraz mniej przyjemnośći. 
-Czołem Jonas- nieznajomy chłopak kiwnął w moja stronę. Nie był jednak nieznajomy. Kiedy sie zbliżył odrazu go poznałem. 
-Brad- wysyczalem przez zęby-Czego chcesz?
-No,no, no to prawda co mówią. Nieźle Cię zmasakrowal- prychnal. Nie odezwałem się i wyminalem chlopaka ignorując jego zaczepki.
-No poczekaj- Brad spowaznial- Mam do Ciebie sprawę. Obiecuję że nie chce Ci zaszkodzić. Jestem sam, zresztą jak widać i nie mam przy sobie niczego.-chłopak podniósł ręce w geście niewinnosci- oprócz trawy- przybrał szarmancki usmiech- Najlepszej jaką miałem na stanie.- chłopak potrząsał saszetką posyłając mi zadziorny uśmiech. 
-Serio myślisz ze pójdę z Tobą zajarac ?-parsklem.
-A czemu nie? Co masz do stracenia? Zresztą jestem pewien ze chcesz usłyszeć jaka mam ofertę.
-Nie sadze- najgorsze było to ze chciałem z nim iść. Od kiedy Isak był z Evenem brakowało mi towarzysza i miałem straszną ochotę zapalić. A chłopcy z Yakuzy zawsze mieli dobry towar. Dodatkowo zaintrygowało mnie ze Brad ma dla mnie jakąś ofertę. Minął ponad rok od naszej "bójki" i nie sądziłem ze moge mieć z nimi jeszcze coś wspólnego. Ale z drugiej strony honor nie pozwalał mi zadawać sie z "wrogami". Chłopak chyba zauważył że sie waham i dodał po chwili:

-Obiecuje że nikt sie o tym nie dowiee- przeciągnął nadal trzymając w dłoniach woreczek.

-Obiecujesz? Co mi z tego że obiecujesz-parsknąłem.

-Nie będę Cie prosił jak małe dziecko. Podejmij męska decyzje. Idziesz czy nie?- przewrócił oczami.

-Ide- machnąłem ręką.- Więc mów o co chodzi. 

SKAM SEASON 4/ Eva&ChrisWhere stories live. Discover now