Rozdział 10

972 40 18
                                    

-Po to po mnie zadzwoniłas?- zapytałem, ale dźwięk mojego głosu był tak cichy że miałem wrażenie że mówie sam do siebie.

-Niee, Jonas- Eva pokiwała głową- Chris już wychodzi.

Eva chyba pierwszy raz nie stanęła po jego stronie.Chłopak spojrzał na dziewczynę a w jego oczach pojawiła sie złość zmieszana z zaskoczeniem. Chris wyszedł bez słowa. Staliśmy z Evą w ciszy patrząc na siebie nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Dziewczyna nadal trzymała w reku łyżke i jogurt. Owinięta była ręcznikiem co mnie troche zaniepokoiło bo przed chwilą był tu Chris.

-To.. to ja sie ubiore- wskazała palcem w strone pokoju- Zrób sobie herbate, wiesz gdzie jest wszystko- rzuciła na koniec i pobiegła do pokoju.

Czułem że zaraz zemdleje. Było mi słabo i dziękowałem Bogu że nie miałem żadnego spięcia z Penetratorem bo zwyczajnie nie miałem na to siły. Nie wiedziałem w ogóle co tu robie, jak tu sie znalazłem i troche martwiła mnie ta cała sytuacja. Zaczeło sie od głupiego pomysłu żeby wrócić do Evy i chyba oczekiwałem że dziewczyna po tej wiadomości rzuci mi sie w ramiona. Ale to nie była ta sama Eva i to wszystko było cholernie trudne. Chociaż w moim mniemaniu to Chris wszystko utrudniał.

-Prosze- po 10 minutach Eva podeszła do mnie z wyciągnięta ręka a w niej mój power bank.

-Dzięki- wymamrotałem chowając go do plecaka.- Więc... po to miałem przyjść? - zapytałem mając w głębi ducha nadzieje że dziewczyna zaprzeczy.

-Nie zwariowałeś- parskła- Skoro ja pożyczyłam to ja powinnam sie pofatygować żeby Ci go oddać ale..- westchneła- widzisz ostatnio powiedziałeś że kiedy Ci go oddam mam dać Ci znać odnośnie pewnej sprawy.

W tej chwili mnie oświeciło. Byłem tak przytłumiony tym wszystkim że zapomniałem o tym że Eva miała dać mi znać odnośnie "nas". Byłem pewny że mi odmówi ale po tym jak potraktowała Chrisa nabrałem nadziei.

-Co postanowiłaś? - poprawiłem sie na krześle wyłupiając oczy.

-Chyba wiesz skoro tu jesteś, a Chrisa tu nie ma- uśmiechneła sie słabo a ja miałem wrażenie że jest jej smutno z tego powodu że tak jest.

-To znaczy że dasz mi szanse? - myślałem że zaraz podskocze z radości jak jakiś 10-latek.

-Tak, głuptasie- poprawiła włosy i lekko sie zarumieniła. Wstałem i podeszłem do niej. Zauważyłem że sporo urosłem bo stojąc teraz na przeciwko dziewczyny patrzyłem w dół a kiedyś byliśmy podobnego wzrostu. Stałem tak patrząc na nią aż wpiłem w nią usta chwytając ja za biodra kładąc jej nieziemski tyłek na kuchennym blacie. Chyba nigdy w życiu z nikim sie tak nie całowałem ale zachowywaliśmy sie jak zwierzęta. Eva zerwała ze mnie koszulke. Dosłownie zerwała. Zacząłem sie śmiać a dziewczyna uderzyła mnie w ramie dalej mnie całując- Zamknij sie głuptasie.

Ostatkami sił podniosłem dziewczyne dalej trzymając ją za biodra idąc w strone jej pokoju. Rzuciłem ją na łóżko a ta cicho jękła. Przyznam że nie miałem przy sobie gumek bo nie spodziewałem sie takiego obrotu akcji ale Eva była przygotowana i za łóżkiem miała gruby zapas prezerwatyw. Wytrzeszczyłem oczy w geście zapytania.

-To od Chris na urodziny- wysapała. Wzruszyłem ramionami kontynując swoją robote. Zacząłem rozpinać stanik ale za żadne skarby nie mogłem tego zrobić.

-Cholera, Eva nowy stanik, nie moge go rozpracować- parskłem.

-Myślisz że przez 2 lata chodze w tym samym staniku?- zachichotała.- Z przodu głuptasie. Szybkim ruchem odpiąłem guzik który dzielił mnie od upragnionego widoku. Zacząłem całowac Eve po szyi i schodzić coraz niżej. Kiedy byłem już dostatecznie nisko ściągłem majtki i przeszłem do rzeczy. Dziewczyna głośno jękła po czym usłyszałem tylko słowa- O matko Chris. I wszystkie moje zapędy chuj strzelił.

SKAM SEASON 4/ Eva&ChrisWhere stories live. Discover now