Czekałem na Eve w parku. Był wieczór. Około 18. Wyjątkowo zimny wieczór. Paliłem papierosa i myślałem o wszystkim co sie wydarzyło. Podjąłem bardzo ważną decyzje. Właśnie dlatego chciałem spotkać sie z Evą. Byłem zniecierpliwiony i troche poirytowany bo dziewczyna sie spóźniała a nie wiedziałem czy na pewno przyjdzie. Chodziłem w tę i z powrotem wypuszczając papierosowy dym. Pamiętam że jak jeszcze mieliśmy dobry kontakt z Eva tłukła mi ciągle ze od tego ma sie raka i zmarszczki. Wtedy ja żartowałem że zawsze będe piękny i w słowniku Chrisa Schistada nie ma słowa "zmarszczki".
-Jak zwykle masz na sobie samą bluze- usłyszalem głos Evy zza swoich pleców.
-Bo nigdy nie wiadomo jak sytuacja sie potoczy- posłałem jej pewny siebie uśmieszek- a samą bluze łatwo zdjąć. Nie lubie sie pierdolić. To znaczy lubie ale nie z rozbieraniem- puściłem oczko.
-Daj sobie spokój- przeróciła oczami- Mów o co chodzi bo mi zimno.
-Wyglądasz jak słodki okrągły ziemniaczek, jesteś wyubierana jak na Syberie, ktoś tu kłamie.
-Przestań Chris- Eva sie zarumieniła i lekko uśmiechneła choć starała sie to ukryć.
-Więc- pogładziłem kciukiem jej policzek- Dzwoniłem po podjąłem pewną ważną dla mnie decyzje.- odwróciłem sie krążac i patrząc w chodnik- Mam nadzieje że nie tylko dla mnie.- uśmiechnąłem sie lekko.- Po tym wszystkim co sie odjebało, przejrzałem na oczy. I.. chce spróbować.
-Mógłbyś jaśniej? Nic nie rozumiem.
-My Eva, my razem- podeszłem do niej i pewnym ruchem złapałem ją za ręce- Wiem że z Iben mi nie wyszło i cały czas sie tym zasłaniałem ale Ty nie jesteś Iben. Absolutnie nie jesteś Iben. I cholera nigdy chyba nie będe miał dość Twojego towarzystwa więc może jest szansa że będe potrafił z Tobą być nie krzywdząc Cie. Prosze, powiedz że sie zgadzasz.
Eva patrzyła na mnie pustym wzrokiem.
-Próbuje coś powiedzieć ale... wiesz bo ja i Jo...- telefon w kieszeni Evy zaczał dzwonić. Kurwa. Nie w takim momencie. - Halo? Jeju całkiem o tym zapomniałam. Zaraz będe.- rozłączyła sie wkładając telefon do kieszeni.- Musze iść.
-Ale... co z tym co powiedziałem- mam ochote w tej chwili jebnąć pięścią w drzewo.
Eva podchodzi do mnie i kładzie swoje ręce na moich policzkach. Czuje ze napływa do mnie gorąco i zaraz chyba zaczne piszczeć ze szczęścia. Nachyla swoje usta do mojego ucha i kiedy dotyka opuszkami ust mojej skóry na całym moim ciele wyskakują ciarki.
-Dobrze wiesz że Cie kocham mały dupku- Eva odrywa sie ode mnie, posyła mi uśmiech i odchodzi. Chyba kurwa śnie. Mam ochote sie z nią teraz ostro pieprzyć i nie wypuszczać z ramion bo zaraz ze szczęścia chyba zaczne ruchać psa. A ona właśnie odeszła. Ściskam pięści i wiem że jest szansa na to żebyśmy spróbowali razem. Uśmiecham sie pod nosem i dzwonie do Williama.
Eva:
Zmierzam w strone domu choć nie mam na to najmniejszej ochoty. Jestem taka szczęśliwa przez to co powiedział Chris że najchętniej zostałabym tam z nim i pojechała do niego. A tymczasem musze iśc do domu bo całkiem zapomniałam o tym że Jonas ma do mnie przyjść. Pewnie liczy na jakiś romantyczny wieczór ze mną a ja musze mu powiedzieć że chce być z Chrisem. Czuje straszne motyle w brzuchu. Dostaje sms i po odczytaniu go odrazu sie uśmiecham.
Chris Schistad: Nie myśl że jak mi dzisiaj uciekłaś, to jutro Cie nie dopadne ;)
Chowam telefon do kieszeni i dostrzegam przed moim domem Eskilda, Isaka, Jonasa, Mahdiego i Magnusa.
-Przyszłeś z chłopakami- w głębi duszy ciesze sie jak małe dziecko, bo wiem że jeśli będziemy siedzieć z chłopakami nie będe musiała spędzać romantycznie czasu z Jonasem.
-Hej- Jonas całuje mnie w czoło a ja sie krzywie ale mam nadzieje że nikt tego nie zauważył.- Chłopcy mnie tylko odprowadzali, spokojnie będziemy sami- uśmiecha sie do mnie.
O nie. Nie ma opcji na to że będe sie z nim całować albo coś więcej wiedząc że Chris coś do mnie czuje.
-Musimy porozmawiać.
-Ok, mów.
-Sami- wskazuje palcem żebyśmy sie oddalili.
-To my wam nie będziemy przeszkadzali- Isak macha ręką.
-Nie, nie zostancie, Jonas z wami wróci- mówie nie patrząc na chłopaka.
-Co?- Jonas patrzy na mnie i nagle sie zatrzymuje.
-Nie możemy być razem. Przepraszam. Na prawde chciałam dać Ci szanse ale nie moge. - patrze na chłopaka i robi mi sie go żal.
-Niby dlaczego?!- Jonas unosi głos.
-To nie jest teraz ważne...
-Właśnie że jest. To ten dupek? O niego Ci chodzi? Dlatego jak sie ruchaliśmy to krzyczałaś jego imie? Jest tak dobry jak ja?
-Jonas uspokój sie- Even podchodzi i kładzie ręke na ramieniu chłopaka.
-Nie!- Jonas strąca ręke- Mam gdzieś bycie miłym, jak ona i tak woli tego chama.
-Ta rozmowa nie ma sensu wracam do domu-próbuje obejść wokół chłopaka ale on mi na to nie pozwala.
-Właśnie że ma. Prosze- Jonas wręczą mi jakąs teczke.
-Co Ty robisz?!- Magnus chwyta sie za głowe.
-Kurwa Jonas nie tak sie umawialiśmy- Even próbuje wyrwać Jonasowi koperte.
-No i chuj. Eva bierz to.
Biore do ręki teczke i dostrzegam że są to jakieś policyjne akta. Dokładniej akta Chrisa.
-Co to jest? - pytam, choć zaczynam sie denerować bo Chris nie raz miał do czynienia z policją przez bójki które wszczynał.
Rozglądam sie szukając odpowiedzi i widze że Isak chowa twarz w dłoniach. Even go przytula ale chłopak odchodzi.
-Isak!- Even biegnie za chłopakiem i znikają z mojego pola widzenia.
-To Chris zabił Twojego brata. To on kierował.- Jonas zaciska szczęke i patrzy wprost na mnie.
Czuje że zaraz zwymiotuje. Zaczyna kręcić mi sie w głowie. Kucam i chwytam sie za nia. To nie może sie dziać. To nie może sie dziać. Owieram teczke i czytam wszystkie dowody w sprawie. Jonas nie kłamał. To na prawde sie dzieje.
****************Jeśli będzie duża aktywność to myśle że wrzuce następny rozdział już nie długo :)
CZYTASZ
SKAM SEASON 4/ Eva&Chris
Fanfiction"-Chris?!- oderwałem sie natychmiast a ochota na wszelkie inicjacje seksualne przeszła mi w momecie wypowiedzenia tych 6 liter.- Nie jestem Chrisem Eva-spojrzałem na nią z pretensją. -Boże, przepraszam- powiedziała błagalnym tonem.-Przepraszam, je...