🔫1🔫

2.5K 241 56
                                    

  -Mamy nowego. Masz przenieść go do izolatki, ponoć to jakiś świr. - do pokoju wpadł Lee, który nigdy nie krył, że nie trawi 22 latka siedzącego za biurkiem. Nie potrafił przecierpieć tego, że pomimo ponad 20 lat różnicy między nimi, ten mały gówniarz siedział na miejscu, które to on powinien  już dawno zajmować. 

Rzucił na biurko Jeona akta dotyczące więźnia.

-Słyszysz Jeon?-krzyknął, gdy młodziak nawet nie raczył na niego spojrzeć.

-Tak, słyszałem, ale dla ciebie nie Jeon, tylko komisarz -uśmiechnął się.

-Jesteś ode mnie młodszy, to ty powinieneś mówić do mnie Hyung- warknął 40-letni policjant.

-Masz rację, przepraszam- powiedział z sarkazmem.

Jeon często zapominał udawać dobrodusznego, momentami przemawiała przez niego jego prawdziwa natura mordercy.
Gdyby tylko Lee wiedział, że ten niepozorny chłopak, potrafi zabić go na 150 sposobów, nie plamiąc sobie przy tym perfekcyjnie białej koszuli, zwyczajnie by umilkł. Tymczasem postrzegał go jako rozpieszczonego, chamskiego chłopaczka, który wybił się na renomie swojego ojca.

-Uważaj, co mówisz smarkaczu. Może teraz stoisz nade mną wyżej, ale jeszcze chwila moment i wszyscy się przekonamy o tym, że jesteś zwykłym tchórzem, który ucieknie przed najmniejszym niebezpieczeństwem. Nie zawsze będziesz miał kartę ulgową i uwierz, że dopilnuję tego osobiście.

-Uwierz, że nie jestem osobą, która uciekłaby w panice przed..- młodziak uśmiechnął się krzywo- przed czymkolwiek- poprawił się.

-Przekonamy się, gdy dostaniesz swoją pierwszą sprawę. Zobaczysz trochę krwi i sam oddasz odznakę - mężczyzna tylko prychnął, obracając się napięcie.


Trzasnął drzwiami, na co drugi tylko się zaśmiał.
Wziął do ręi akta nowego więźnia, a na jego twarz wpłynął szeroki uśmiech.

-Min Yoongi. Ty mały poprańcu, w końcu do nas trafiłeś- powiedział szczęśliwy, śledząc wzorkiem tekst mówiący o dokonanym przestępstwie- zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.A więc poznajmy się bliżej, skarbie - rzucił, wstając z wygodnego krzesła, które kupił z odciętej premii Lee.

Schował za paskiem nabity pistolet, ukrywając jego wystającą część pod marynarką. Poprawił swój mundur i ze sztucznym uśmiechem kłaniał się nisko, mijając na korytarzu współpracowników. Skręcił w odludniony korytarz prowadzący do cel. Podszedł pewnie do postawnego mężczyzny, pełniącego funkcję strażnika.

-Możesz iść na przerwę- powiedział, odbierając od niego kartę dostępu.

-Ależ komisarzu przerwa będzie za 10 min, nie mogę jeszcze zejść z posterunku.

-Lee powiedział, że potrzebuję cię u siebie. Poza tym przecież wiesz, że drzwi można odblokować tylko za pomocą karty. Poradzę sobie.

-Tym bardziej nie może pan wejść tam sam. Skoro chodzi o więzienia, nie mogę opuścić warty.

-Chcesz mieć przesrane u Lee?-zapytał spokojnie Jeon.

-Nie, ale..

-No właśnie, więc zapierdalaj do niego.

Większy mężczyzna westchnął głośno, tak naprawdę nie miał za wiele do gadania. Był zaledwie marnym strażnikiem więziennym. Wiedział, że Jeon lubił brać na siebie zadania, które czasem były niewykonalne. Większość jego kolegów wysłała go do przenosin więźniów, zrzucając cały ciężar na jego barki. Jeon czasem wręcz przerażał go swoją pewnością siebie, jakby każdemu wokół chciał udowodnić, że jest prawdziwym mężczyzną. Nawet samemu sobie.
Na spokojnej twarzy bruneta pojawił się pewny siebie uśmieszek, gdy strażnik zniknął z pola widzenia. Podszedł do drzwi i odblokował je. Wszedł do środka, uważnie się rozglądając, szukał dziwnego chłopaka. Na końcu zobaczył zielonkawą głowę. Więzień leżał spokojnie na swojej pryczy, bawiąc się scyzorykiem.

You should remember my nameWhere stories live. Discover now