🔫 3🔫

1.1K 165 24
                                    

  Park Jimin w skupieniu uderzał w poniszczony worek treningowy. Wyrzeźbiona klatka piersiowa zroszona potem przyciągała ciekawski wzrok nieproszonego gościa, schowanego za jednym z filarów. Park wymierzał celne uderzenia, kompletnie się w tym zatracając. Pomimo tego, zdążył jednak odnotować czyjąś obecność.
Zadał ostatni cios. Worek wygiął się nienaturalnie pod wpływem siły uderzenia, a z drugiej jego strony posypały się trociny, pełniące funkcję wypełnienia.

-Długo będziesz jeszcze tam stał?- zapytał, uspokajając kołyszący się worek, przyciągając go do swojego mokrego ciała.
-Myślałem, że TY jesteś tym od siedzenia za biurkiem- powiedział sarkastycznie Tae, wychodząc wolnym krokiem z cienia.
-Bo jestem, ale muszę też potrafić zadbać o swój tyłek- odparł, odwiązując tasiemkę z drobnych dłoni.
Tae był naprawdę zaskoczony ile sprzeczności łączy w sobie ten niepozorny chłopak.
-Park, twojego tyłka nie da się już uchronić przed niczym- zaśmiał się Jeon, wchodząc do pomieszczenia.

Dwójka chłopaków podskoczyła na dźwięk jego głosu. Nikt nie zauważył, kiedy pojawił się w drzwiach, z resztą nie był to pierwszy raz, kiedy zjawiał się znikąd i doprowadzał do zatrzymania pracy serca niejednego z nich.
Ich instynkty można było śmiało porównywać do tych zwierzęcych.
W przyrodzie zawsze panował pewien porządek, jest ofiara i drapieżnik.
Jeśli w klatce zamknie się antylopę i lwa, rzeczą oczywistą jest, że drapieżnik rozszarpie jej wątłe ciało. Tu właśnie pojawiał się problem, Jeśli antylopę zastąpi się tygrysem, walka między nimi byłaby wtedy wyrównana i zapewne zakończyłaby się śmiercią ich obojga.Ten właśnie fakt intrygował Taehyunga najbardziej, że Kim Namjoon był tak wielkim geniuszem, by zamknąć te zwierzaki w jednej klatce, obserwując wszystko bezpiecznie z góry.

-Jeon, jeśli się zaraz nie zamkniesz, to obiecuje, że rozpieprzę twoją głowę o ścianę-warknął Jimin.
Kim postanowił się nie wtrącać, chciał najpierw zbadać, w jakich stosunkach są pozostali członkowie, a relacje między tą dwójką naprawdę napawały go pewnego rodzaju fascynacją, z daleka można było wyczuć między nimi dziwnego rodzaju napięcie. Dopiero po chwili dostrzegł, że młodszy w dalszym ciągu miał na sobie mundur policyjny, w którym swoją drogą wyglądał naprawdę seksownie. Granatowa koszula włożona do spodni idealnie opinała jego wyrzeźbione ramiona. Tae przez moment wręcz zachłysnął się tym atrakcyjnym obrazem, myśląc o tym, że ten młodziutki policjancik, wyglądałby równie dobrze i bez munduru.  

 -Nowy ma prawo wiedzieć z kim gada, nie fajnie by było, gdyby zaraził się od ciebie bycia kurwą.
W tym momencie nerwy Parka zwyczajnie puściły. Bez żadnego ostrzeżenia porwał ze stołu nożyk służący do rozcinania opatrunków i rzucił się na Kooka.

Taehyung był przekonany, że Park posiadał na tyle siły by pokonać młodszego, dodatkowo mając w ręce broń miał naturalnie dużo większe szanse. Jednak Jungkook nie był pierwszym lepszym policjantem, był Jeonem Jungkookiem.
W ostatniej chwili uniknął ciosu, łapiąc niższego za nadgarstek, wytrącając tym samym ostrze z dłoni napastnika. Zrobił szybki krok i pchnął go ku ziemi. Czerwonowłosy uderzył dźwięcznie o brudną posadzkę. Gdy poczuł, jak młodszy wykręca mu przedramię pod nienaturalnym kątem, z jego gardła wydobył się jęk bólu.

Jeon spojrzał na niego z wyższością.
-Ohhh Park, kiedy ty się wreszcie nauczysz, że zawsze będę wyżej od ciebie. Jedyne co masz ode mnie lepszego to tyłek- na podkreślenie swoich słów, sprzedał leżącemu solidnego klapsa.
Powoli podniósł się z ciała poszkodowanego i uśmiechnął perwersyjnie do Tahyunga. Natomiast Park wyczuwając moment rozkojarzenia, wymierzył solidnego kopniaka w zagięcie kolana młodszego, który runął na ziemię. Park zerwał się z podłogi, w sekundzie siadając na nim okrakiem. Sięgnął szybko do paska policjanta i wyciągnął zza niego pistolet, piękny srebrny z drewnianymi zdobieniami.
Gdyby nie fakt, że Park groziła mu śmiercią, pobiłby go, za samo dotknięcie jego broni.

Tae tak właściwie nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji, dopóki nie usłyszał dźwięku przeładowywania broni, wycelowanej prosto w twarz Jeona. Policjant znacznie się spiął.
-Przeproś mnie - powiedział Park, przenosząc palec na spust- przeproś mnie kurwa- krzyknął, gdy nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
-Nie będę cię przepraszał - warknął.
-Idź do diabła- zacisnął mocnej rękę na spluwie.
-Jak już tam będę, to przytrzymam ci drzwi- zadrwił.
Tae prawie umarł ze strachu, kiedy usłyszał wystrzał, jego serce stanęło, nie mógł uwierzyć, że Park naprawdę był zdolny do zabicia człowieka, przecież wydawał się taki pokorny.
Dopiero po chwili zrozumiał, co właśnie się stało. Nie wiadomo skąd przy dwójce awanturników pojawił się wysoki rudowłosy chłopak, celnym kopniakiem wytrącił z ręki Jimina broń.
-Park, pojebało cię?- wrzasnął na chłopaka, podnosząc go za poły koszuli- mogłeś go zabić!

-Nie mogłem, tylko chciałem, gdyby nie ty!- wyrwał się.
-Kurwa, jak boli- Jeon zwijał się na ziemi, przykładając dłoń do ucha, przy którym przeleciała kula.
-Ciesz się, że boli cię tylko od hałasu, a nie z tego, że tkwi między twoimi oczami. A ty, o czym do chuja myślałeś?- wrzasnął na Tae.

-Ja, ja nie wiem- wyszeptał zmieszany, chyba jednak nie nadawał się do tego.
Nie był lwem ani tygrysem, był drapieżnikiem to fakt, ale cichym, szybkim i chytrym- był lisem. Przecież wiedział, że stając pomiędzy tą dwójką, sam stałby się ofiarą.

On nie byłby zdolny zrobić krzywdy Yoongiemu, a przecież znali się krócej niż oni.
-Radzę ci się ogarnąć, bo na akcji nie będziesz mógł stać i zastanawiać się, czy warto, czy nie.
Chłopak skinął posłusznie głową.
-Wstawaj - pociągnął Jeona do góry- policjancik od siedmiu boleści. Dałeś zalać dupę Parkowi, nie tak cię wychowałem.
-Nie wychowałeś mnie kurwa- wyszarpnął ramię z uścisku- odpierdol się.
Jung był przyzwyczajony do chamskiego zachowania chłopaka, jednak zabolało go to, co usłyszał. Znał Jeona od 10 roku życia i to on przez większość życia nim kierował, naprowadzał na ścieżki życia, czasem żałował, że pokazał mu niektóre z nich. Nie miał jednak za bardzo wyboru, po śmierci ojca Jeon bardzo zamknął się w sobie, nie chciał nikogo do siebie dopuścić.
A wszyscy pokładali w nim wielkie nadzieje, bo przecież nosił to słynne nazwisko. Natomiast jego samego zamiast dumą, napawało obrzydzeniem. Ojciec był jego jedyną rodziną, po jego odejściu został kompletnie sam, matki też nie pamiętał za dobrze, zabroniono mu o niej wspominać. Całe życie uczył się w domu, więc siłą rzeczy nie posiadał przyjaciół, nie miał, gdzie ich poznać. Jednak wszystko uległo zmianie, gdy w jego otoczeniu pojawił się Jung, który stał się dla niego prawdziwym słońcem na tym zachmurzonym niebie. Po stracie ojca przygarnął go do siebie, młodszy szybko znalazł sobie nieciekawe towarzystwo, niedługo po tym staczając się na dno. W tamtym momencie Hoseokowi wydawało się, że jedynym wyjściem z sytuacji jest pokazanie mu drugiej strony swojego życia. To właśnie wtedy Jungkook odnalazł "prawidłową" drogę, wtedy naprawdę poczuł, że wie, co chce robić.
-Kookie porozmawiaj ze mną.
-Nie mów do mnie Kookie- powiedział młodszy, wychodząc z pomieszczenia.
Hoseok był dla niego niczym starszy brat i tak jak na starszego brata przystało, często go wkurwiał swoimi śmiesznym kazaniami. Świetnie pamiętał, kiedy miał 17 lat, od roku mieszkał już razem, a od kilku miesięcy szkolony był na mordercę, a pomimo starszy i tak zakazywał mu opuszczać mieszkania po godzinie 00, bojąc się, że coś mu się stanie. Kook nie potrafił pojąć troski, jaką go otaczał, nie byli rodziną, nie byli nawet dla siebie nikim ważnym. A nie zliczyłby na placach, ile razy ten głośny dzikus uratował mu tyłek i życie. On jednak pozostawał obojętny, przez jego drobne usta nie przeszło nigdy słowo "dziękuję", przynajmniej on tego nie pamiętał. Zresztą sam Jung powtarzał mu, żeby nikomu nie ufał.

Miał liczyć jedynie na siebie.
Stosował się do tej rady, od kiedy tylko ją usłyszał, trzymał się naprawdę twardo.  


  Witajcie, witajcie moi drodzy.
Pod ostatnim postem mieliście pomóc mi wybrać, jaki ship, homo, czy hetero i wiecie co?
Mam jeszcze większy mętlik w głowie hahaha 
No ale dobrze, prawie jednogłośnie postanowiliście, że będzie to homo, okej. (aczkolwiek nie zrobię, ze wszystkich bohaterów gejów).
Natomiast co do shipów, będą one ulegać zmianie, więc proszę się nie przyzwyczajać.
To tyle z mojej strony, miłej nocki <3

You should remember my nameWhere stories live. Discover now