🔫4🔫

1.1K 153 20
                                    

Yoongi rozsiadł się wygodnie w fotelu, lustrując cały gabinet Namjoona.

Od samego początku czuł, że szef Jeona był cwaniaczkiem, korzystającym z każdego potknięcia innych.

-Ładnie tutaj masz, tak przytulnie- zakpił Min.

- Chyba Nie po to chciałeś do mnie przyjść, aby wychwalać mój gabinet, prawda?

-W sumie to nie miałem szczególnych intencji. Po prostu nie miałem co robić- dodał, zarzucając nogi na biurko swojego szefa, lekceważąc go tym prostackim zachowaniem.

Namjoon prychnął z rozbawieniem.
Wyciągnął z szafki cholernie drogą whisky.
Minowi przez głowę przymknęła myśl ile musiał by sprzedać, za jedną butelkę tego alkoholu.
Tym czasem ten dupek obnosił się ze wszystkim, na co sam Yoongi mógł patrzeć jedynie przez szklane witraże w centrach handlowych.

-Napijesz się?- zapytał szarmancko szef.

-Z chęcią.

Bez słowa polał im obojgu.

-Tak właściwie obawiam się trochę tej współpracy- zaczął Min sięgając po szklankę.

-To znaczy?

-Ja i Tae potrafimy schować dumę do kieszeni, tym czasem twoje dzieciaki są kompletnie nieogarnięte i nie potrafią sobie zaufać. Wczoraj Park próbował zabić Jeona. To nie jest normalne, kiedy gra się w tej samej drużynie.

-Słyszałem także, że Taehyung stał z boku, pozwalając na to wszystko.

Min zacisnął palce na kieliszku.

-Naprawdę nie musisz martwić się o moich chłopców. Znają się na tyle długo, że potrafią się dogadać- zapewnił Namjoon.

-Gdyby nie Hoseok, ten młodzik leżałby teraz w trumnie z kulką miedzy oczami.

-Ale nie leży. Żyje. To się nazywa praca zespołowa. Nie liczą się sposoby, liczą się wyniki. Może i są rozwydrzonymi dzieciakami, ale wiem, że są najlepsi w tym co robią. Nie po to tak skrzętnie dobierałem was do takiego składu...

-Obawiam się, że będę musiał odmówić współpracy- powiedział Yoongi nieznacznie się spinając, czekał na krzyki ze strony swojego niedoszłego szefa.

Natomiast Namjoon dopił do końca alkohol i odstawił pusty kieliszek na biurko.
Sięgnął do szafki, wyciągając z niej grubą kopertę i rzucił nią w stronę zielonowłosego.
Kiwnął zachęcająco, aby zerknął do środka.

-Wiem, że masz problemy finansowe. To jest zaliczka, jeśli weźmiesz się za tą sprawę, dostaniesz o wiele więcej- Namjoon obserwował dokładnie mimikę jego twarzy.

Zielonowłosy nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nigdy nie trzymał tak dużej sumy w ręce, a była mu ona teraz potrzebna jak powietrze.

-Pomyśl o matce, o twoim rodzeństwie. Jeśli odrzucisz tę propozycję, tym samym skażesz ich na pewną śmierć.

Min przypomniał sobie zapłakaną twarz matki, kiedy opuszczał próg mieszkania mówiąc, że wszystkim się zajmie.

-Chcesz stracić rodzinę, bo duma nie pozwala ci pracować z moimi ludźmi? To dość dziecinne zachowanie, nie uważasz Suga?

Na co zielonowłosy skrzywił się nieznacznie.

-Suga?- zapytał rozdrażniony- co ja jestem, jakimś pedałem, żebyś mi nadawał niedojebane ksywki?

-Pasuje do ciebie, zestawienie twojej goryczy z słodkością, idealnie ze sobą współgra.

-Nie mów tak do mnie -powiedział wstając z krzesła i opróżnił cały kieliszek za jednym razem- Słabe to gówno.

You should remember my nameWhere stories live. Discover now