🔫14🔫

323 44 8
                                    

Jungkook uderzał palcami o brzeg ozdobnego kieliszka. Patrzył w głąb baru od ponad godziny, szukając w równo poukładanych butelkach, odpowiedzi na pytania, które krążyły po jego głowie niczym wygłodniałe sępy.

– Podać coś jeszcze? – Zapytał barman, a on odpowiedział jedynie niemrawym ruchem głowy, wskazując do połowy pełną szklankę burbonu.

Barman rozumiejąc znaczenie gestu, wrócił do bezsensownego czyszczenia szklanek.

Jungkook nie mógł odegnać od siebie tych wszystkich czarnych chmur, które gromadziły się nad jego głową. Hoseok był jedyną osobą, na której mógł zawsze polegać, nie chciał, żeby ktokolwiek dowiedział się o sekrecie, który ukrywał jego przyjaciel. Jednak w momencie, kiedy tajemnica stała się potwierdzoną informacją, on także stał się częścią tej całej farsy. A Namjoona nie będzie interesowało to, że Jungkook dowiedział się, o tym zaledwie kilka godzin wcześniej, bo jego obowiązkiem było natychmiastowe zawiadomienie szefa. To była jedyna możliwość uniknięcia haniebnej śmierci.

A on nie mógł sobie pozwolić na taką śmierć, nie mógł zhańbić swojego nazwiska.

Całe życie był samotnikiem, ale dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że to nieprawda, że cholernie potrzebował kogoś, kto będzie przy nim.

A tą osobą był Jung.

– To w niczym nie pomoże. – Usłyszał obok siebie wysoki głos i spojrzał w tamtym kierunku.

Zobaczył młodą dziewczynę, która uśmiechała się do niego dość pobłażliwie. Opierała się łokciem o bar, a wysokie obcasy wydłużały jej szczupłe nogi wplątane w podstawę stołka barowego. Jungkook bez krępacji zlustrował dziewczynę od góry do dołu.

– To samo co pan obok. – Powiedziała, patrząc na barmana, gdy Jungkook nie uraczył jej chociażby słowem.

– To co pije, nie jest dla kobiet. – Prychnął, wiedząc, że w tym trunku znajdują się pewne magiczne dodatki, serwowane tylko na specjalne zamówienie.

– Kto tak powiedział? – Obruszyła się, odbierając szklankę.

Kook oparł się o blat i patrzył zmieszany na dziewczynę, która postanowiła zmienić swoje miejsce.

– Mogę, czy zajęte? – Zapytała, ale nie czekała na odpowiedź.

– Nie chce być nie miły, ale nie mam ochoty na pogaduszki – powiedział z wyższością.

– Wiem. Nie chce być nie miła, ale nie wyglądasz na poliglotę – uśmiechnęła się i uniosła kieliszek do góry.

Zaczesała swoje długie blond włosy, które wpadały w odcień bieli. Najbardziej dziwiło go to, jaki miała cel w tym, żeby zjawiać się w tym obskurnym barze. Nie często spotykał zagraniczne kobiety mówiące po koreańsku tak dobrze, a co dopiero siedzące samotnie w takich miejscach.

– Kogo zdrowie pijemy? – Zapytała uśmiechając się, a jej szaro-zielone oczy błysnęły.

– Moje.

– A jak ''moje'' ma na imię?

– Kim Seokjin. – Uśmiechnął się, unosząc kieliszek.

– Mogę mówić Ci Jin?

– Czemu nie – nie specjalnie interesowało go jej imię, więc postanowił nie zgrywać gentlemana i odpuścić sobie grzeczności, pozwalając nieznajomej pozostać bezimienną.

Namjoon uchylił powoli powieki, ale zgorszony parszywym bólem, natychmiast je zamknął i jęknął głucho, próbując sie podnieść. Zataczając się, dotarł do biurka na którym panował, jak zwykle, totalny nieład. Uniósł butelkę do góry, jednak dopiero po chwili zorientował się, że jest pusta. Rozwścieczony wziął zamach i rzucił nią w przeciwległą ścianę. Gdyby nie refleks, Tae zapewne dostałby pociskiem, który uderzył w miejsce, gdzie dosłownie przed sekundą była jego głowa.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 08, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

You should remember my nameWhere stories live. Discover now