🔫 2🔫

1.3K 206 84
                                    

  -Ten niedojebaniec mnie postrzelił, a ty każesz mi być spokojnym?!- Jeon krzyknął na swojego szefa. No właśnie w tym był cały problem, krzyczał.

-Nie zapominaj, kim jestem- skarcił go Namjoon.

W odpowiedzi młodszy wywrócił oczami. Wiedział, że lider miał w zwyczaju obnosić się ze swoim stanowiskiem, co swoją drogą wkurwiało go jeszcze bardziej. Jednak pomimo tego, przed innymi starał się traktować go z należytym szacunkiem. Robił to tylko, aby inni nowo przybyli mieli do niego respekt, bo co to za szef, któremu można bezkarnie podskakiwać. Jednak on, jak i mała garstka ludzi, często głaskała Namjoona pod włos, a on zdawał się mieć to w dupie głębiej, niż świadomość ile stopni jest na dworze.

-Dobra, dobra daruj sobie. Jestem u ciebie jakieś 30 minut, a już mnie wkurwiasz - powiedział młodszy, opadając ciężko na kanapę.

-Kook nie podskakuj, to, że jesteś kimś ważnym na policji, to nie znaczy, że tu też każdy będzie lizał ci dupę.

Chłopak tylko przyjrzał się swoim dłonią, ignorując jego słowa.
Namjoona potwornie irytowała, lekceważąca postawa chłopaka, ale co miał zrobić?
Nie mógł go wyrzucić, albo raczej zwyczajnie nie chciał.
Jeon był trudnym dzieckiem. Jednak był także jednym z najlepszych w swoim fachu. Mieli za sobą tak dużo wspomnień, że Kimowi, byłoby naprawdę trudno po tym wszystkim strzelić chłopakowi w głowę. Naturalną sprawą było, że wraz z zakończeniem pracy, kończyło się i życie jego podwładnych.
Sentyment, sentymentem, ale nie będzie narażał swojego biznesu, przez chwilę słabości.

-Mów, czego ode mnie chcesz, bo muszę zaraz wracać na komisariat.

-Poczekamy, aż będą wszyscy.

-Przyniosłem wszystkie akta w tej sprawie- do pokoju wszedł Jin.

Był nie zastąpiony, wiele osób dziękowało losowi, że zesłał Namjoonowi, kogoś takiego jak on, zawsze dokładnie wszystkiego pilnował, bez niego Kim utonąłby w stertach głupich papierów.

-Dziękuję. Czy ktoś już przyszedł? -zapytał, opierając łokcie o blat.

-Widziałem motor Hoseoka przed budynkiem, powinien zaraz..- zaczął Jin.

-Co tam mordeczki? Co tym razem? Jakiś napadzik?- zaśmiał się wysoki chłopak o rudej bujnej czuprynie, który od góry do dołu ubrany był w czarną skórę.

-Jung usiądź, proszę i nie hałasuj tak- powiedział beznamiętnie lider, pocierając skronie.

-Ktoś tu ma chyba gorszy dzień- zaśmiał się, opadając na miejsce obok Kooka i kładąc swoje ciężkie buciory na małą ławę przed nimi - Masz okres?

-Ściągnij te nogi ze stołu. U sobie jesteś? Jak zobaczę jakikolwiek ślad, to przebije ci opony w motorze, a twoją twarzą zetrę bród - warknął Jin.

-Jezu, jakbym wiedział, że wszyscy macie dziś okres to wpadłbym kiedy indziej. Spokojnie księżniczko.

-Nazwij mnie księżniczką jeszcze raz, a twoje jaja będą wisieć na żyrandolu.

Hoseok zaśmiał się, tym razem przenosząc nogi na biurko szefa.

-Jestem waszym szefem, odnoście się do mnie z szacunkiem- powiedział Namjoon, próbując zrzucić nogi rudzielca.
Powoli zaczął rozważać, czy może by nie wytatuować sobie na czole napisu "twój szef", bo cholernie często wszyscy o tym zapominali.

-Co tam króliczku?-zapytał Hoseok, mierzwiąc włosy bruneta siedzącego obok.

-Kurwa przychodzisz tu i wszystkich wkurwiasz. Bierz te łapy- warknął najmłodszy.

You should remember my nameUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum