🔫10🔫

881 115 40
                                    

Min popchnął Namjoon'a tak, że ten delikatnie zatoczył się na ścianę.

-Jebany chuju! To wszystko twoja wina! Oni nie żyją przez ciebie - wrzeszczał na szefa.

-Nie jesteśmy w bajce, należymy do gangu to, że ktoś ginie jest na porządku dziennym- powiedział beznamiętnie.

Yoongi głośno dyszał, patrząc na niego wrogo.

-To ty powinieneś być na jego miejscu, zdechnąć, jak zwykłe ścierwo, którym jesteś!- wrzasnął, kopiąc w drzwi.

-Wiem- wyszeptał, szef wymijając go i ruszył w stronę wyjścia.

Tylko on wiedział, jak cholernie teraz cierpiał, jak żal w jego sercu przelał czarę goryczy, stracił, swojego, jedynego przyjaciela, swoją rodzinę. Nie mógł uwierzyć, że Jin zniknął i nigdy nie wróci, że leży martwy na stole obok i już nic nie przywróci mu życia. Jedyne co teraz mógł to schlać się do nieprzytomności, tylko to potrafił. Jako szef nie miał prawa ważyć życia swoich pracowników na szali, wszyscy powinni być równi, traktowani bez żadnych przywilejów, jednak gdyby, mógł -oddałby życie wszystkich członków, za to jedno Jina.
Kook spojrzał na białe lico przyjaciela, z którym jeszcze rano szykował się na misje, teraz leżał sztywno z czerwoną piersią. W tyle słychać było cichy szloch Jimina, siedzącego na krześle obok. Ta dwójka zawsze dobrze się dogadywała, Jin pełnił funkcję starszego i odpowiedzialnego, natomiast Jimin był jego zagubiony dzieckiem. Kook ujął sztywną dłoń martwego, przyjaciela w swoją i z całych sił powstrzymywał łzy cisnące się do oczu.

-To wszystko wasza wina! -warknął Yoongi, podnosząc się z krzesła -to przez was skurwysyny Tae nie żyje!

-Zamknij ryj- powiedział Kook, będąc na skraju wytrzymania.

Suga zacisnął pięści, powstrzymując się przed zadaniem ciosu.

-Mieliście się nim zająć! A co zrobiliście? Zostawiliście bez żadnego słowa. Jego ciało leży w jakimś rowie, on nie zasługuje na taką śmierć.

-Zamknij w końcu ten pysk. Myślisz, że on - wskazał ciało Jina- zasługiwał na to? Nie ty jeden straciłeś kogoś!

-Nie uśmiercajcie go- wtrącił się Hoseok- dopóki nie znajdziemy jego ciała, nie możemy stwierdzić, że Tae naprawdę nie żyję.

-A ty zawrzyj japę koniu, miałeś być odpowiedzialny za misje, a zginęła na niej dwójka naszych.

-A ty na to pozwoliłeś, będąc zaślepiony sumą, jaką dał ci Namjoon. Myślisz, że nie wiemy, że za kasę sprzedałbyś każdego z nas- dodał Kook.

W tym momencie Minowi puściły hamulce i rzucił się na Jeona, powalając go na ziemię, szarpiąc jak szmaciane laką, padły dwa mocne uderzenia, jednak młody policjant nie zostawał bierny, oddając ciosy na oślep.

-Przestańcie kurwa!- wrzasnął Jimin- Jaki macie szacunek dla Jina, poświęcił swoje życie, a wy szukacie w tym cąłym gównie kogoś, kto poniesie odpowiedzialność. Co to zmieni? Nie przywróci mu życia, ani nie odnajdzie Tae. Więc do kurwy nędzy skończcie- wrzasnął na nich.

Yoongi wraz Jeonem zatrzymali się i zaczęli się od siebie odsuwać. Min otrzepał spodnie z kurzu i wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.
Jimin opadł na siedzenie i załamany, zakrył dłońmi twarz.

-Jesteśmy skończeni- wyszeptał Jung, opierając się o metalowy stół- będziemy udupieni. Wszyscy.

-O czym ty mówisz?- zapytał Jeon, nie rozumiejąc, o co chodzi.

-Taehyung on żyję- szepnął- wyciągną z niego wszystkie informacje. A potem dobiorą się nam do dupy.

-On niczego nie wiedział, to dziecko nie ogarniało życia. Nie ma jakich informacji przekazać.

You should remember my nameWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu