chapter 17

368 55 27
                                    

sprawdź poprzednie, xx





luke nie bardzo wiedział co nim kierował, gdy szedł za michaelem w stronę biblioteki.
po prostu poczuł, że musi teraz być obok farbowanego nastolatka.

słyszał całą jego kłótnię z amy. to jak wyrzucał jej jaką jest pustą idiotką i że nie zależy mu już na tej całej popularności, która tak naprawdę nie miała żadnego znaczenia.

blondyn przywitał się małym uśmiechem z bibliotekarką margaret, która jako jedna z niewielu uważała luke'a za wspaniałego chłopaka bez względu na wszystko.
nastolatek począł zaglądać między regały, by znaleźć swoją zgubę.
jak przypuszczał, michael siedział na samym końcu sali, gdzie rzadko kto tam przebywał.
uznał, że to idealne miejsce do rozmowy.

— mogę?
— to biblioteka, każdy może tu siedzieć.

michael nie miał siły na jakiekolwiek kolejne kłótnie, a tym bardziej z blondynem.
chciał po prostu odciąć się na moment od tych wszystkich idiotów, którzy go otaczali i pobyć samemu w zaciszu biblioteki.
jednak obecność luke'a nie wpłynęła na niego negatywnie. raczej wywołała zdziwienie, że ten postanowił przyjść za nim.
luke zrzucił swój plecak na ziemię i usiadł po turecku na przeciw michaela, który intensywnie wpatrywał się w swoje buty.

— wszystko w porządku?
— w jak najlepszym. nigdy nie było tak dobrze jak teraz.
— nie musisz taki być, mike. przepraszam za to jak cię rano potraktowałem. po prostu nie chciałem żebyś miał potem problemy.
— przestań pieprzyć.
— słyszałem twoją kłótnię z amy.
— jak zapewne połowa szkoły.
— nie interesuje mnie połowa szkoły. interesujesz mnie ty.

luke nawet za bardzo nie kontrolował tego co mówi. po prostu pozwolił, by słowa leciały z niego niczym woda z kranu.
gdy w końcu dotarł do niego sens słów, które wypowiedział, na jego twarz wstąpił pokaźny rumieniec, który zahaczył nawet o szyję.
michael początkowo spojrzał zdziwiony na blondyna, ale po chwili uśmiechnął pod nosem widząc jak tamten rumieni się i wstydzi.

— zasłużyła sobie na to. pusta lalka.
— może zbyt ostro ją potraktowałem, ale już puszczały mi nerwy, a ona się po prostu napatoczyła po drodze i zaczęła gadać o tobie, więc jej wygarnąłem.

farbowany nastolatek wzruszył ramionami i zaśmiał cicho pod nosem.
teraz i on zawstydził się lekko na wydźwięk swoich słów. być może nie powinien tego mówić, ale... to po prostu z niego wyszło.
nie miał pojęcia co dzieje się z nim oraz pomiędzy nim, a blondynem.
nie umiał tego zrozumieć, ale chyba zaczynało mu się to podobać, mimo że niedawno mówił zupełnie inaczej.
i mógł mieć tylko nadzieję, że luke myśli podobnie lub tak samo.

— co teraz?
— a co ma być?
— myślisz, że amy odpuści po tym jak upokorzyłeś ją przed praktycznie całą szkołą?
— szczerze? mam gdzieś ją i to wszystko. wolę już chyba być zwykłym i szarym uczniem niż jakimś chłopakiem, którego kreują na gwiazdę.
— nie chce mi się wierzyć, że jesteś w stanie tak szybko odpuścić to, co przez tyle czasu tworzyłeś.
— tak naprawdę to wszystko nie jest moje. ja tego nawet nie chciałem. to ludzie mnie takiego na siłę stworzyli, a ja musiałem się tylko dostosować.

michael rzadko kiedy rozmawiał o tym co go tak naprawdę męczy i drażni.
zazwyczaj grał silnego chłopaka, który ze wszystkim radzi sobie świetnie sam i nie potrzebuje nikogo.
a tak naprawdę był tylko zwykłym dzieciakiem, który boi się o to co przyniesie przyszłość.
jednak wiedział, że przed lukiem nie musi takiego grać. przy nim może być tylko i wyłącznie sobą.

luke za to podczas tej rozmowy zrozumiał, że michael nie próbuje go oszukać, a jedynie na swój sposób poznać.
dlatego też pod wpływem chwili zadał jedno ważne pytanie:

— zrywamy się z lekcji i idziemy do mnie?

a wtedy na usta michaela wpłynął mały, ale satysfakcjonujący uśmiech.













{...}

koniec tego dobrego!

jak się podobało?:-)

dobranoc ludziki, kocham was

~ kluska, xx

teenage dirtbagWhere stories live. Discover now