Rozdział 20

18.4K 739 710
                                    

*Draco*

Pożegnawszy się z Lily, teleportowałem się do hrabstwa Wiltshire. Cholera, jak ja będę za nią tęsknił. Chciałem, żeby wigilię spędziła u nas- w Malfoy Manor, ale wolała te święta spędzić z rodziną. Poza tym chyba nie była gotowa, aby poznać moich rodziców. I wcale się jej nie dziwię. Gdybym był na jej miejscu też nie chciałbym ich poznawać.

Szedłem dobre dziesięć minut, zanim zobaczyłem rezydencję. Nie lubiłem tego domu. Ogromny, ciemny, zimny, smutny. Stoi już tam od wielu, wielu wieków i służy pokoleniom rodziny Malfoy'ów.

Masywna, czarna brama otworzyła się przede mną i wszedłem do środka. Nagle zerwała się śnieżyca, więc czym prędzej wszedłem do domu. Walizkę postawiłem w przedsionku, a kurtkę otrzepałem i rzuciłem na malutki stołek.

-Wróciłem.-powiedziałem i poszedłem głębiej.

Na korytarzu stali moi rodzice. Mama-zawsze uśmiechnięta, z wyciągniętymi do mnie rękoma.

-Witaj mamo.- pocałowałem ją w policzek.

-Oh Draco, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam.- odpowiedziała.

-Ojcze.-rzuciłem oschle.

Ten tylko skinął głową. Prychnąłem w duchu.

Z rodzicami miałem dość... zimne stosunki. I nie chodziło o to, że się kłóciliśmy, oni po prostu tacy już byli. Jakby zrobieni z porcelany. I jeśli mam być całkiem szczery, to zazdrościłem innym w tej sprawie. U mnie nie było czegoś takiego jak ciepłe powitanie, czy normalna rozmowa. Nawet przy wigilijnym stole za dużo nie rozmawialiśmy. Formalne stosunki. Czasem zapominałem, że jestem ich synem.

-Chodź kochanie, już wszystko gotowe.-oznajmiła matka.

Razem usiedliśmy przy ogromnym stole. O, kolejny paradoks który mnie bawił. Wszystko (łącznie z domem) było tu ogromne. Stoły, krzesła, łóżka. Nawet wanna była wielkości tej, co w łazience dla prefektów w Hogwarcie. Czemu to mnie bawi? Nas jest trzech i siedzenie 20 metrów od siebie podczas posiłków nie jest fajne. Ale co mam poradzić.

Westchnąłem i usiadłem. W ciszy zaczęliśmy jeść.

Myślicie pewnie- "to dość niezręczne"- ale przez tyle lat po prostu nauczyłem się to akceptować.

Beznamiętnie błądziłem w talerzu, gdy nagle odezwał się mój ojciec.

-Draco, musimy z tobą porozmawiać. I to poważnie.- mocno zaakcentował ostatnie słowo.

Oho świetnie.

-Słucham.-odłożyłem sztućce i spojrzałem kolejno na każdego z nich.

-Chcielibyśmy wiedzieć, czy spotykasz się z jakąś dziewczyną.-uśmiechnęła się mama.

Że co? I o tym chcieli porozmawiać? Czy z kimś chodzę? To są chyba jakieś jaja.

-Słucham? Naprawdę chcecie rozmawiać o tym, czy mam dziewczynę, czy nie?- zakpiłem.

-Weź to na poważnie.-skarcił mnie ojciec.-To nie jest tym, czym ci się wydaje. Po prostu odpowiadaj na pytania.

Zmarszczyłem brwi. Coś tu śmierdziało i nie podobało mi się to.

-Tak, jeśli chcecie wiedzieć, to TAK mam dziewczynę.-powiedziałem.

-A kim ona jest?

-Jezu, co was... - zacząłem i przewróciłem oczami.

-Draco!-fuknął Lucjusz.

Przekląłem pod nosem.

-Lily Grey.- powiedziawszy to, zobaczyłem dwie różne reakcje. Matka wyglądała na przerażoną, a ojciec na wściekłego.

Closer - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz