Obudziwszy się, usiadłam na łóżku. Zmrużyłam oczy, bo Draco nigdzie nie było. Ziewnęłam przeciągle i poszłam do łazienki. Boże. Wyglądałam jak straszydło. Tusz rozmazany, oczy podpuchnięte, włosy w nieładzie. Ogarnęłam się, a później zaczęłam wędrować po pokoju. Był naprawdę ładny. I teraz kojarzył mi się dobrze, a nie z kacem po imprezie. No tak. I oczywiście nieodłączny barek z Ognistą za biurkiem. Usłyszałam cichy stukot i spojrzałam za okno. Czekała tam duża czarna sowa. Otworzyłam okno i wpuściłam ją. Przyniosła list. Odebrałam go od niej i położyłam na sofie, a sama skorzystałam z okazji i napisałam krótki list do rodziców. Jeszcze tylko sprawdziłam, czy to na pewno sowa szkolna, a nie jego prywatna i wypuściłam ją. Patrzyłam jak oddala się. Była coraz mniejsza i mniejsza, aż w końcu całkiem zniknęła mi z oczu. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na list, który przyniosło zwierzę. Koperta była pożółkła i trochę pomięta, a charakter pisma bardzo niewyraźny. Nie jestem jakąś wariatką, żeby komuś listy czytać. Co to, to nie. Odłożyłam go z powrotem i położyłam się w szmaragdowej, jedwabnej pościeli. Chyba już nie wrócę do mojego starego łóżka. Zaśmiałam się. Usłyszałam zgrzyt otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku. Do pomieszczenia wszedł Draco. I wszystko byłoby fajnie, ale jego ręka była we krwi.
-Jezu! Co ci się stało?- wstałam i podbiegłam do niego.
-Mi nic.- stwierdził i popatrzył na mnie.
-Co to znaczy "MI nic"? Draco, co się stało? O co chodzi?
-Walnąłem Pottera w nos.- powiedział tylko.
Patrzyłam na niego tępo. CO?!
-Czekaj, bo się chyba przesłyszałam. Walnąłeś go w nos?!
-No dokładniej to mu go złamałem.- wzruszył ramionami.
-ZŁAMAŁEŚ?! Po jaką cholerę...- i wtedy zrozumiałam. Zmrużyłam na niego oczy, a ręce założyłam na ramiona.- Czyli ty TO nazywasz "łagodnym zasugerowaniem", tak?
-Należało mu się. Zachował się jak ostatni kretyn.- stwierdził i skierował się w stronę łazienki.
-Dobra masz rację... ALE TO NIE POWÓD, BY ŁAMAĆ LUDZIOM NOSY!- pisnęłam.
-Już spokojnie kochanie. Sprawa załatwiona.- pocałował mnie w policzek, a rękę włożył pod strumień zimnej wody.
Na fakt, że nazwał mnie kochaniem zrobiło mi się ciepło w środku. ALE BŁAGAM, ON ZŁAMAŁ KOMUŚ NOS!
-No to w takim razie pięknie załatwiłeś tę sprawę.- rzuciłam z sarkazmem.
-Prawda?- powiedział. No nie mogę, on się jeszcze tym szczycił!
Moje brwi powędrowały ku górze, a on zauważywszy to dodał szybko:
-Dobra, dobra tylko żartowałem.- i uśmiechnął się nonszalancko.
Pokiwałam głową i westchnęłam.
-Ah, zapomniałabym. Jakiś list do ciebie przyszedł.- skinęłam głową na biurko, gdzie leżał.
Chłopak zrobił zrezygnowaną minę i podszedł do niego. Wziął i jednym ruchem przedarł go na pół. Wyrzucił do kominka, który stał po prawej stronie pokoju. Zdziwiło mnie to.
-Nie zamierzałeś go nawet przeczytać, czy coś?- zapytałam.
-Nie, nie mam ochoty czytać listów od mojego ojca. I tak każdy z nich ma taką samą, nudną treść. Nie ma o czym gadać.- powiedział. Sugerowało to, że nie chce tego dalej ciągnąć, więc nie naprzykszałam się.- Ale- zaczął znowu.- Ty i ja mamy plany.
-Plany? Jakie plany?- uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego.
-Randka. A co by innego? Jutro. Na wieży astronomicznej.
BẠN ĐANG ĐỌC
Closer - Draco Malfoy
Fanfiction*Fragment opowiadania* -I co? Co teraz zrobisz? - wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz. Próbowałam się mu wyrwać. Szarpnęłam się, ale nie było to dobre posunięcie, bo poślizgnęłam się i utraciłam równowagę. A on ze mną. Boże, gdyby kt...