Rozdział 37

15.2K 632 413
                                    

Wciągnęłam głośno powietrze, patrząc na Ginny w totalnej konsternacji. Harry Potter już tutaj jest. Przyjechał. On i inni. Po chwili, uśmiechnęłam się, a moje serce zaczęło bić niemiłosiernie szybko. Czułam tyle różnych emocji na raz. Przerażenie, szczęście, podniecenie i poczucie grozy. Przełknęłam ślinę i biorąc różdżkę ze stołu, powiedziałam :

-Gdzie on jest?

-W Pokoju Życzeń, tam, gdzie obecnie ukrywa się Gwardia Dumbledora. - wytłumaczyła mi, ciągnąc za rękaw koszuli. - Chodź, szybko! Jest też Hermiona i Ron, szybko! Mają nam do powiedzenia coś bardzo ważnego. Poza tym, pytali o ciebie!

Pojedyncza łza, spłynęła po moim policzku, dziękując Bogu, że są cali i bezpieczni. Kiwnęłam głową i już wyszłam z pokoju prefektów, gdy usłyszałam za sobą głos Draco.

-Lily, zaczekaj - odezwał się, więc odwróciłam głowę w jego stronę. Siedział na łóżku i wyglądał na jednocześnie przerażonego i w jakiś sposób spokojnego, jeśli ma to w ogóle jakiś sens. - Uważaj, dobrze? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się i przytaknęłam.

Zeszłam z Ginny po betonowych schodach, przeciskając się przez żywo dyskutujących uczniów. Musiałam się zastanowić, jak przejść korytarze, tak, aby nie zostać zauważoną, ale w tamtej chwili jedyne słowa, jakie przelatywały mi przez mózg, to Harry, Harry, Harry. Cieszyłam się, że zaraz ujrzę jego, jak i również Hermionę i Rona i mogłam myśleć tylko o ponownym zjednoczeniu się.

Nagle Ginny zatrzymała się przed ogromnym portretem Roweny Ravnclaw i dotknęła jego brązowej, zdartej ramy, wypowiadając jakieś zaklęcie. Obraz oderwał się od ściany i z piskiem zaczął przesuwać się, odkrywając w ścianie dużą dziurę. Zmrużyłam oczy i popatrzyłam na Ginny, nie wiedząc, co dokładnie przed chwilą miało miejsce.

-Ale myślałam... - zaczęłam.

-To jest sekretne przejście, znane tylko uczniom. Prowadzi ono prosto do pokoju życzeń, dzięki czemu nie będziemy musiały przeciskać się przez korytarze, pełne patrolujących śmierciożerców.

Kiwnęłam głową i poszłam za rudowłosą. W kanale było ciemno i przeraźliwie zimno, więc razem z przyjaciółką, użyłyśmy zaklęcia "Lumos", aby trochę oświetlić tę norę. Z jej murów biła wilgoć, więc co po chwilę, pojedyncze krople wody kapały mi na włosy i ręce. Tyle myśli przechodziło mi przez głowę. Czy Ron wyzdrowiał? Czy Voldemort wie, że Harry jest tutaj? Czy właśnie do nas idzie z całymi szeregami śmierciożerców?

-To niedorzeczne, prawda? - usłyszałam nagle i głos Gryfonki, który wyrwał mnie z zamyślenia.

-Co dokładnie masz na myśli? - zapytałam, ale chyba gdzieś w głębi wiedziałam co mi powie, bo czułam to samo.

-No wiesz... Jeszcze parę miesięcy temu naszym największym problemem było to, jaką sukienkę na bal ubierzemy, a teraz? Teraz czekamy aż to wszystko się skończy. Ten terror i wojna. Co swoją drogą jest absurdalne, prawda?

-Chyba tak - przytaknęłam, lekko się śmiejąc. - A co w takich sytuacjach nie jest? Świat może zmienić się o 180 stopni w ciągu dosłownie 2 sekund i... chyba zaczęłam się przyzwyczajać.

Parę minut przeszłyśmy w ciszy. Jedyne co słyszałam to wiatr, który latał po korytarzach, dając im nawet upiorniejszy wydźwięk. Chciałam... chciałam powiedzieć coś do Ginny. Porozmawiać, szczerze. Nie powinnam tak myśleć, ale co, jeśli się już nie spotkamy? Jeśli ta rozmowa była naszą ostatnią?

-Ginny...

-Lily...

Zaczęłyśmy w tym samym momencie, więc po chwili obydwie się zaśmiałyśmy. Chyba chodziła nam po głowie ta sama rzecz, bo dziewczyna patrzyła na mnie z lekko zaszklonymi oczami.

Closer - Draco MalfoyWhere stories live. Discover now