D Z I E W I Ę T N A Ś C I E / じゅうきゅう

484 80 46
                                    


Oczy Kazuhiko piekły ze zmęczenia, gdy zamiast zjedzenia drugiego śniadania wybrał zgłębianie podręcznika do języka angielskiego. Przez całą noc włóczył się po mieście, nie dbając o czające się w każdym zakamarku niebezpieczeństwo. Rozpaczliwie pragnął ujrzeć Misaki raz jeszcze. Wiedział, że zachowywał się żałośnie, jednak się tym nie przejmował. W przeciwieństwie do jego organizmu, któremu mocno dawały się we znaki skutki braku snu.

Mimo nieprzejednanej determinacji i uporowi, nie potrafił dobrze funkcjonować bez snu. Czuł się tak, jak gdyby miał w głowie papkę. Gdyby był na miejscu swojego mózgu, ogłosiłby strajk, po czym wyjechał na Madagaskar. Niestety, uwięziony w ludzkim ciele, które wydawało się ważyć z tonę, mógł jedynie pomarzyć o tak luksusowej ucieczce, choć Kazuhiko na pewno by go nie zatrzymywał. Momentami sam miał ochotę wyrwać się z Japonii i na zawsze zapomnieć o koszmarze – w teorii – należącym do przeszłości.

Miał nie myśleć o Misaki w szkole, przyrzekł to sobie już w pierwszej klasie, kiedy każdy dzień był walką o przetrwanie, lecz jakkolwiek by nie próbował, zamykanie się w sobie cechowało się większym urokiem, niż słuchanie bezsensownej paplaniny kolegów czy nauczycieli.

Zgarbił się i bardziej pochylił nad podręcznikiem, prosząc o koniec przerwy. Wbrew pozorom, nauczyciele byli świetną odskocznią od niechcianych myśli i jeszcze bardziej niechcianych rozmów.

– Oi, Kazu!

Zamknął oczy i położył głowę na ławce.

– Daj spokój, Kazu, przecież wiem, że nie śpisz!

– Właściwie to udaję martwego – naprostował.

– W takim razie kiepsko udajesz. Trupy nie mówią. – W głosie Yoshiego rozbrzmiała jego wrodzona zawziętość, która pojawiała się zawsze, gdy ogłaszał coś, czego był absolutnie pewien.

Czyli nie tak znowu często, jak mogłoby się wydawać.

– Jakiś ty naiwny i nieświadomy. – Kazuhiko leniwie się podniósł, prostując plecy i otwierając niechętnie oczy. – Widać, że horrorów nie oglądasz.

– Horrory są dobre tylko, gdy oglądasz je z dziewczyną!

– To wyjaśnia, czemu żadnego nie widziałeś.

Kilku chłopaków siedzących obok głośno się zaśmiało, co kogoś normalnego mogłoby urazić albo nawet speszyć, jednak Yoshi i w tym przypadku był wyjątkowy. Nieważne, jakich słów Kazuhiko użył, aby mu dopiec, ten nigdy tak naprawdę się na niego nie zezłościł. Na początku Kazu podejrzewał, że Yoshi w ten sposób próbował zaskarbić sobie jego sympatię i darmowe ściąganie prac domowych, tyle że chłopak już tydzień po tym, jak się poznali, przyznał, że lubi towarzystwo takich dupków jak on. Nie mógł go więc zawieść i dlatego, nawet gdy umierał ze zmęczenia, musiał mu trochę podokuczać.

– Trzeba to zanieść do pokoju nauczycielskiego – oznajmiła jedna z dziewczyn.

Iruma, jeśli się nie mylił (nigdy nie potrafił rozróżnić bliźniaczek), stała obok stosu kartek leżących na pulpicie nauczyciela. Chociaż wyglądała na typową chłopczycę, wiedziała, kiedy i jakich należało przestrzegać zasad, o czym świadczył dobrze zapięty i wyprasowany mundurek. Za takie drobne mankamenty Kazuhiko ją szanował. A właściwie szanował obie siostry, jako że nosiły się w ten sam sposób i były niemalże identyczne.

– Kto jest dzisiaj dyżurnym?

– Mekuramashi-kun i Soseki-san – odparł natychmiast Takeru, klasowy przewodniczący i mistrz w ukrywaniu swoich prawdziwych emocji. Co prawda jego umiejętności nie dorównywały Kazuhiko, stąd między chłopakami narodziła się pewnego rodzaju rywalizacja, której nikt poza nimi nie dostrzegał. – Wygląda jednak na to, że Soseki-san wyszła do sklepiku. Mógłbyś zatem zająć się tym sam, Mekuramashi-kun?

【Oczy, które mówią】Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu