eight

259 72 21
                                    

Gdy otworzyłam oczy, promienie słoneczne przyjemnie padały na moją twarz. Postanowiłam odrazu wstać z łóżka, więc udałam się do garderoby, by wybrać ciuchy na dzisiaj. Odrazu zdecydowałam się na bordowy sweterek, ponieważ był cudowny, oraz czarne rurki z dziurami na kolanach.

Wzięłam szybki prysznic, a następnie zrobiłam lekki makijaż oraz związałam włosy w luźnego koka, wypuszczając przy tym kilka pasm włosów.

Gdy zeszłam na dół spotkałam Liama i Louisa. Payne przygotowywał śniadanie, a po zapachu odrazu wiedziałam, że są to panacakes. Przywitałam się z chłopakami lecz odpowiedź uzyskałam tylko od Liama, bo Louis zapatrzył się chyba na mój sweter.

-Nie rozumiem dlaczego, twój ulubiony sweter wciąż jest twoim ulubionym swetrem, a twój ulubiony Harry, nie jest już twoim ulubionym Harrym.- na te słowa zaniemówiłam. Po wczorajszym incydencie z Niallem u psychologa, jedyne słowa jakie wymieniłam z Harrym to "dobranoc". Nie wiem czemu tak przejmowało mnie, to co się dzieje między mną a nim, ale chciałam go przeprosić przy najbliższej okazji.

-Może to uczucie do niego wróci.- powiedział Liam, jakby miał nadzieję, że to mnie jakoś podniesie na duchu. Ale wcale tak nie było...- Podejrzewam, że chcesz trzy z sosem klonowym, malinami i borówkami tak?- zapytał Liam, a ja poczułam się jakby czytał mi w myślach. Uśmiechnęłam się szeroko, co chłopak odebrał za potwierdzenie, więc chwilę później dostałam swoje panacakes, które rozpływały się w ustach.

-Jeśli codziennie rano miałam takie pyszne śniadanie, to moje życie było zajebiste.- powiedziałam, zachwycając się smakiem amerykańskich placuszków. Liam zaśmiał się uroczo.

-Niestety Liam nie gotował nam codziennie rano, bo czasem wolał poranki spędzić u kogoś innego.- rzucił Louis, uśmiechając się sarkastycznie do chłopaka, jakby był zazdrosny.  I nie mam pojęcia czemu, ale cholernie mocno chciałam krzyknąć "Lilo is real!", powstrzymałam jednak tę chęć, bojąc się, że źle o mnie pomyślą.

-Kate też nie gotuje wcale tak źle.- usłyszałam głos Nialla za sobą, a chwilę pózniej mogłam zobaczyć jak blondyn wyrywa mi widelec z ręki i za jednym kęsem zjada połowę tego co miałam na talerzu. Jak ja uwielbiałam tego blondyna...- Chcę to samo co ona.

-Jeszcze tego pożałujesz.- rzuciłam w jego stronę i oboje wybuchliśmy śmiechem. W momencie, gdy usłyszałam śmiech Harrego, nie wiem czemu, ale po moim ciele przeszły ciarki.

-Dlatego właśnie, że Kate nie gotuje wcale tak źle- tu Harry zrobił cudzysłów rękoma, przez co wiedziałam że "wcale tak źle" oznacza tragicznie...- Gdy nie ma Liama, zawsze wybieramy się do restauracji lub zamawiamy coś do domu.- brunet uśmiechnął się do mnie szeroko, a cała reszta również się zaśmiała.

-Ładnie dziś wyglądasz.- po tych słowach na mojej twarzy odrazu pojawił się uśmiech, a ja czułam jak się rumienię. Nie do końca rozumiałam dlaczego z obrażonego Harrego, nagle zrobił się Harry prawiący mi komplementy... Ale szczerze mówiąc, dopóki są to komplementy ani trochę mi to nie przeszkadza.

-Ty też nie wyglądasz tak źle, chociaż szczerze mówiąc jakbyś ściął trochę włosy i ogolił ten zarost, byłoby znacznie lepiej.- sama się zdziwiłam, że odważyłam się to powiedzieć. Harry uśmiechnął się do mnie szeroko.

-Widzę, że ktoś tu nabrał pewności siebie.- powiedział Harry, przygryzając przy tym seksownie wargę, a mi się zrobiło chyba gorąco.

-Przestań ją tak podrywać, ona jest jeszcze za słaba i Boże... a jak zemdleje?!.- rzucił Niall, a my natychmiast wybuchliśmy śmiechem, bo jego mina przy tym była bezcenna.

Jedząc śniadanie cały czas opowiadaliśmy sobie jakieś żarty. Choć miałam wiele pytań co do swojej przeszłości, wciąż bałam się poruszać ten temat więc byłam zmuszona poczekać z tym do kolejnej wizyty z niesamowicie przystojnym psychologiem. Po ostatnim incydencie z Harrym, Hale oznajmił, że lepiej będzie jeśli następnym razem pojawię się jedynie z Niallem. Zauważył on po prostu, że Harry sam niezbyt dobrze sobie z tym wszystkim radzi, a ja jestem przy nim bardziej spięta, natomiast zdaniem specjalisty aktualnie moja relacja z Niallem była znacznie lepsza.

once again // h.sWhere stories live. Discover now