twenty-two

119 37 38
                                    

Kate's POV:

Wybierając nowy telefon z Louisem, nie mogłam ani trochę się skupić. Cały czas moje myśli krążyły wokół Harrego.

Nasze ostatnie spotkanie od momentu, gdy do Stylesa zadzwoniła kuzynka, od której nawet nie odebrał, potoczyło się dość dziwnie. Chłopak powiedział, że musimy już wracać, a ja byłam zaskoczona jego nagłą zmianą humoru. Pomyślałam jednak, że najwidoczniej to musiało być coś poważnego i może nie chciał rozmawiać z nią przy mnie.

Wciąż czułam jego delikatne wargi na moim czole, kiedy na pożegnanie szybko ale równocześnie czule, złożył na nim pocałunek.

Od tamtego spotkania nieustannie o nim myślałam. Mijały dopiero trzy dni, od kiedy nie miałam z nim kontaktu, ale z niewiadomych dla mnie przyczyn, tęskniłam za nim.

-Może wpadniesz i zrobimy razem obiad? Chłopaków na razie nie ma, więc jak wrócą i ciebie zobaczą, na pewno się ucieczą.- zaproponował Louis z uśmiechem, gdy wsiadaliśmy do jego samochodu.

Derek wyjechał na szkolenie, tak więc nie miałabym co robić w domu, poza tym myśl o tym, że mogłabym zobaczyć Stylesa, powodowała przyjemne uczucie w moim żołądku.

Uśmiechnęłam się do Tomlinsona, co chłopak odebrał za potwierdzenie.

***

W domu faktycznie oprócz nas nikogo nie było. Udaliśmy się od razu do kuchni, by przyrządzić lazanię. Żadne z nas nie było na tyle dobre w gotowaniu, żebyśmy mogli dać sobie radę bez przepisu, ale chcieliśmy włożyć w to całe swoje serca, ponieważ oboje pragnęliśmy wywołać uśmiechy na twarzach chłopaków.

-I jak z Harrym?- zapytał Lou, kiedy przyglądaliśmy się naszej lazanii, dopiero co wstawionej do piekarnika.

-Nie wiem Louis... Ostatnio nie mogę przestać o nim myśleć.- powiedziałam zamyślona.

-Coś więcej? Jak było na waszej randce?- szturchnął mnie w ramię, posyłając przy tym uśmiech.

-Nie nazwałabym tego randką.- zaśmiałam się.- Coż, było wspaniale, poczułam się po prostu w jego towarzystwie inaczej niż dotychczas mimo że, nie całowaliśmy się ani nic takiego. Chyba do mnie wtedy dotarło, że Harry nie jest jedynie chłopakiem, którego chcę do łóżka, ale również osobą, z którą pragnę najzwyczajniej w świecie spędzać czas.- mówiłam zgodnie z prawdą, ani trochę się nie krępując przed Louisem.

-Skarbie, to jest miłość.- odpowiedział, a ja widziałam jak jego oczy zajaśniły.

-Lou... Ja z nim rozmawiałam ledwo z cztery razy.- to nie mogła być miłość, przecież zakochiwanie się w kimś to o wiele dłuższy proces.

-Ale to nie ma znaczenia Kate, bo widzisz... Kiedy ktoś ci jest pisany, możesz się w nim zakochać nawet po zwykłej wymianie spojrzeń. Poza tym, to że twój umysł wyrzucił go z pamięci, nie znaczy, że pozbyłaś się go również z serca.- mówił, a jego twarz przybierała w tym momencie tyle różnych emocji, że zdawało mi się, iż chłopak dobrze wie o czym mówi.- Nawet, gdy zdaje ci się, że o kimś zapomniałaś, to kiedy go sapotykasz...

Chłopak urwał, a ja dostrzegłam jak w jego oczach wzbierają się łzy.

-Mówisz o Liamie, prawda?- zapytałam, trochę bojąc się jak zareaguje na moje słowa, ale on tylko uśmiechnął się do mnie.

-Wiedziałem, że tym razem też to zauważysz.- powiedział.

-Dlaczego mu o tym nie powiesz?- zapytałam, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, jakie to musi być dla niego trudne.

-To mogłoby zrujnować naszą przyjaźń.- odpowiedział bez namysłu.

-Mam wrażenie, że on wobec ciebie też czuje coś podobnogo.- rzuciłam, przypominając sobie naszą wspólną rozmowę w kuchni u Dereka.

-Oh przestań, on jest najbardziej męski z całego naszego zespołu. Nawet wliczając w to Zayna.- mówił Louis, a ja w myślach przyznałam mu rację, jednak wciąż przystawałam przy tym, że powinien powiedzieć mu prawdę.

-Lou.- zaczęłam, przyglądając się mu. O dziwo dopiero teraz dostrzegłam, jak bardzo się zmienił. Niby wciąż to był ten sam Tomlinson, jednak lekki zarost i inaczej ułożone włosy, dodawały mu niesłychanego wdzięku.- Wiesz, kiedy nie otwierasz buzi też jesteś męski.

Chłopak zaczął się śmiać i wystawił mi język, przez co również wybuchnęłam śmiechem.

-To jak, powiesz mu o tym?- zapytałam, gdy oboje się uspokoiliśmy.

-A ty wyznasz Harremu co czujesz?- spojrzał na mnie, unosząc jedną brew.

-Jeśli ty powiesz Payne'owi, ja powiem Harremu.- powiedziałam, nie myśląc o tym jakie to głupie oraz zdając sobie sprawę z tego, że Lou nie pójdzie na taki układ.

-W porządku.- zgodził się, a ja wytrzeszczyłam oczy w zdziwieniu.

W tym momencie do naszych uszu dotarł dźwięk głośnej muzyki z góry.

-No i proszę, właśnie masz okazję to zrobić.- uśmiechnął się Louis.

-Skąd wiesz, że to Harry?- zapytałam, mając nadzieję, że to nie on.

-Tylko Styles wchodzi do domu tylnimi drzwiami.- usłyszałam i mimo iż, poczułam to dziwne uczucie w żołądku, westchnęłam z bezsilności.

Lou obiecał, że da sobie radę z przypilnowaniem Lazanii, więc nie mając już żadnego konkretnego argumentu, dlaczego nie powinnam Harremu mówić o swoich uczuciach właśnie teraz, opuściłam kuchnię i udałam się w stronę schodów.

Im mniejsza odległość dzieliła mnie od pokoju Harrego, tym więcej emocji mnie wypełniało. Cholernie się bałam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie mam czego, bo przecież doskonale wiedziałam, iż Styles mnie kocha, ale mimo to świadomość, że mam powiedzieć mu o swoich uczuciach mnie przerażała. 

I kiedy tak zastanawiałam się, dlaczego nad moim ciałem zapanował strach, doszłam do wniosku, że nie bałam się o siebie.

Nie bałam się, że chłopak mnie odrzuci, czy skrzywdzi. Dotychczas dowiedziałam się tyle, że nigdy by mnie nie zranił.

Mój strach wywołany był tym, że to ja mogłam sprawić mu ból. Że ja wciąż, nie będąc pewna co do swoich uczuć, mogłam zrobić mu nadzieję, a chwilę później dojść do wniosku, że to wcale nie była miłość, co prawdopodobnie by go załamało.

W końcu stanęłam przed jego drzwiami, a cały strach w jednej chwili zniknął i zastąpiło go uczucie szczęścia, spowodowane tym, iż zaraz będę mogła zobaczyć Harrego.

Zapukałam do drzwi, jednak muzyka dobiegająca z jego pokoju, była na tyle głośna, że mogłam być pewna, iż tego nie usłyszał.

Wzięłam głęboki oddech i niepewnie nacisnęłam na klamkę.

Spokojnie i powoli owtorzyłam drzwi, wciąż czując przepełniającą mnie radość.

Mój wzrok powędrował w stronę łóżka.

Poczułam ból w sercu.

Palący, przeszywający, kłujący ból.

Oczy zaczęły mnie szczypać i czułam jak wbierały się w nich łzy.

Nie mogłam się ruszyć.

Nie mogłam oddychać.

______

A teraz domyślajcie się co zobaczyła Kate :)

ŚNIŁO MI SIĘ DZISIAJ CAŁE 1D I TO BYŁ TAK PIĘKNY SEN, ŻE SPAŁAM 13 GODZIN XD

once again // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz