"They are more blue than before..."

10.9K 506 19
                                    

#FZfanfiction  

Informacja o tym, że June i Luke znali się od powijaków chyba niezbyt wzruszyła Thorne'a, a przynajmniej wszyscy mogli odnieść takie wrażenie, bo przeszedł z tą wiadomością do porządku dziennego. Jednak reakcja chłopaków z zespołu była trochę inna... Nie mogli się powstrzymać od ciągłego zerkania w stronę June, a potem na swojego przyjaciela. I w dodatku te dziwne uśmieszki, których nie mogli lub nie chcieli ukryć, a Carter i Hemmings nie mogli nie zauważyć i znieść. W końcu jednak Josh grzecznie ze wszystkimi się pożegnał (tudzież wywalił z gabinetu na zbity pysk), by móc wraz z Katherine omówić szczegóły i szczególiki "wielkiej" współpracy rodowitych Australijczyków.

- A więc... - zaczął Luke, który jako ostatni wyszedł z gabinetu, ostrożnie zamykając za sobą drzwi.

- Sorry, że was prawie potrąciłam i zwyzywałam. To tak na początek - przygryzła wargę, zerkając na całą czwórkę. - A po drugie... To miło was poznać - zaśmiała się nieco nerwowo, odruchowo zerkając na Luke'a, który nie spuszczał jej z oka.

- Nie ma problemu.

Nie planując tego, odpowiedzieli jej chórem, uśmiechając się najserdeczniej jak potrafili. June kamień spadł z serca i rozbawiona wywróciła oczami, prowadząc ich powoli w stronę wind.

- Macie jakieś plany na dzisiaj? - zapytała mimochodem.

- Randka z czterema chłopakami naraz? - Calum poruszył zabawnie brwiami.

- Jeśli to poprawi ci humor... - odparła nieco powątpiewającym tonem, który sugerował zbicie z tropu. - W każdym razie mam samochód i wolne mieszkanie do późnego wieczora. Kto się pisze? - uśmiechnęła się zachęcająco, na co chłopcy spojrzeli na siebie nawzajem.

- Chyba wszyscy? - mruknął Luke, spoglądając na June z chochlikami skaczącymi w głębi jego niebieskich oczu.

Jakieś pięć minut później wysiadali już z windy w podziemiach budynku i ruszyli za Carter w stronę czarnego kombi. Wskazała im ręką, by wsiadali, gdy odblokowała zamki i sama weszła do auta na miejsce kierowcy. Dziwnym trafem (chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć dlaczego) miejsce pasażera tuż obok June zajął Luke, co z jakiegoś powodu niezbyt ucieszyło blondynkę. A może nie tyle nie ucieszyło, co zmroziło jej krew w żyłach, gdy przypomniała sobie, że położyła tam okulary.

- Wiesz, właśnie usiadłeś na moich okularach, Luke - zerknęła na niego, nieco marszcząc czoło.

- Serio? - podniósł się z siedzenia jak oparzony, automatycznie waląc czubkiem głowy w dach samochodu, na co jęknął żałośnie. - Przepraszam. Odkupię ci je, June, przysięgam. - Blondynka zaśmiała się na jego słowa.

- Nie trzeba, Luke. To tylko okulary z jakiegoś chińskiego bazaru - prychnęła rozbawiona. - I wcale nie moje ulubione. Raczej nie przywiązuję się do przedmiotów - wywróciła oczami, uśmiechając się delikatnie. - Ale mógłbyś to spod siebie wyciągnąć - zmarszczyła lekko brwi i dopiero teraz zerknęła na chłopaków siedzących z tyłu.

Nie pytając już nikogo o samopoczucie, ruszyła z parkingu.

*

Stos paczek z chipsami różnych rodzajów, chyba z dziesięć dwulitrowych plastikowych butelek z napojami (z czego niektóre już opróżnione), trochę słodyczy i dwa wielkie pudełka po pizzy z kurczakiem i kukurydzą oraz z szynką i grzybami. Tym wszystkim zastawiony był stół w jadalni, który wyglądał jakby zaraz miał się zawalić przygnieciony taką ilością jedzenia. W salonie tuż obok wcale nie było inaczej. Na stoliku kawowym było parę kubków z colą i paczka ciastek czekoladowych (oraz nogi Caluma i Michaela, gdy June nie widziała). Calum, Ashton i Michael siedzieli na wielkiej kanapie, korzystając z tego, że gospodyni domu i Luke zajmowali się domowym cateringiem, więc dla tej dwójki zostały dwa fotele po przeciwnych stronach kanapy.

Friend Zone ✖ 5SOS [✔]Where stories live. Discover now