"Are we friends?"

7.8K 416 9
                                    

#FZfanfiction  

Dochodziła już dwudziesta pierwsza, twitcam dobiegł końca już dobre kilkanaście minut temu, ale Ashton, Calum, Michael i June wciąż oblegali fotele i łóżko Luke'a. Wyznanie June o tym, że jest zajęta wydawało się wlecieć jednym uchem i wylecieć drugim, ale nie w przypadku Hemmingsa. Wyszedł z pokoju zanim jeszcze skończył się livestream, naiwnie licząc na to, że gdy wróci, nie zastanie tam ani chłopaków, ani June. Właściwie to liczył nawet na to, że wychodząc z pokoju cofnie czas i nigdy nie usłyszy o tym, że nie ma szans. 

No cóż... Przeliczył się. 

– Stary, gdzie ty byłeś? – Cal od razu podniósł się z fotela i podszedł do swojego przyjaciela, który spojrzał na niego prawie nieprzytomny. 

– Jakoś tak niedobrze mi się zrobiło. Poszedłem się przewietrzyć – skłamał, co Hood od razu zauważył, jednak nie chciał kopać leżącego i nie pisnął o tym ani słowa. 

– Może chcesz jakieś tabletki? – spytała June, sięgając po swoją torebkę, która leżała na stoliku nocnym Luke'a. 

– Nie, dzięki. Recepcjonistka już coś mi dała jak wychodziłem. Raczej chciałbym się położyć, więc... – przetarł ręką po karku, spoglądając na swoich przyjaciół niepewnie. 

– Tak, już wychodzimy. – Calum jednym ruchem ręki sprawił, że wszyscy zaczęli się zbierać. 

W przeciągu minuty zamknęli za sobą drzwi, zostawiając Hemmingsa samego w czterech ścianach. Wzdychając ciężko, rzucił się na łóżko i zaczął wpatrywać się w sufit, nieporadnie zdejmując buty. Niedługo jednak dane mu było kontemplować jego beznadziejne położenie, bo ktoś zaczął pukać do jego drzwi. Rozejrzał się po pokoju, upewniając się, że chłopcy nie mieli po co tu wracać.

– Chcę spać! – krzyknął, podnosząc się na łokciach w gotowości na to, że te słowa nie wystarczą. 

Po krótkiej chwili wahania z drugiej strony znowu zaczęło rozlegać się pukanie. Blondyn wstał, przeklinając pod nosem upierdliwość swoich przyjaciół, z którymi dane mu było użerać się praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę przez trzysta sześćdziesiąt pięć lub sześć dni w roku. 

– A ja chcę pogadać. – Serce Luke'a wręcz stanęło, gdy po otwarciu drzwi, zauważył w nich nie swoich kumpli z zespołu, lecz June. 

– O czym? – spojrzał na nią niezrozumiale, a ona skarciła go wzrokiem jak małe dziecko. 

– Może i nie widzieliśmy się dziesięć lat, ale są rzeczy, które nigdy się nie zmienią, Hemmo. Wpuścisz mnie? – uniosła brew wyczekująco, a blondyn chcąc nie chcąc wpuścił ją do środka. 

Carter bez żadnej krępacji rozsiadła się na fotelu, założyła nogę na nogę i czekała, aż Luke raczy wreszcie okazać jakąkolwiek chęć rozmowy z nią. Wywróciła oczami, gdy zamiast na fotelu naprzeciwko niej usiadł na łóżku. 

– Stary i głupi... – mruknęła pod nosem, zwracając tym uwagę Hemmingsa. – Wiesz, że nie jestem idiotką? – popatrzyła na niego wymownie. – Obraziłeś się na mnie za to, że powiedziałam, że mam chłopaka? 

– Nie obraziłem się. 

– To o co chodzi w takim razie? 

– Mówiłem, że źle się czuję. – Blondynka westchnęła ostentacyjnie i przesiadła się na miejsce obok Luke'a w jednej chwili.

– Jesteśmy przyjaciółmi? – szepnęła, zerkając na niego kątem oka. 

– Właśnie o to chodzi, że jesteśmy przyjaciółmi – podniósł na nią wzrok, a ona zmarszczyła czoło. 

Friend Zone ✖ 5SOS [✔]Where stories live. Discover now