"Cute blushes."

7.4K 371 5
                                    

#FZfanfiction  

Trzymając w dłoni kubek z kawą wziętą na wynos z kawiarni naprzeciwko hotelu, June wsiadła do wielkiego samochodu osobowego i zajęła miejsce obok Luke'a, który popatrzył na nią jak na ósmy cud świata. Na nią lub raczej na kawę (o czym przynajmniej ona była całkowicie przekonana), która o szóstej nad ranem była jej równie potrzebna jak wczoraj o dziesiątej i Lukey zapewne też by kofeiną nie pogardził. Westchnęła głośno, dając mu kubek do potrzymania, by mogła zapiąć pasy i nawet nie zareagowała, gdy upił łyka. Przecież nie spodziewała się, że zostawi jej kubek w spokoju. 

– Dzięki, Hemmo, że mi potrzymałeś kawę – mruknęła, ironicznie uśmiechając się pod nosem. 

– Nie ma za co. Była pyszna – wyszczerzył się w jej kierunku, na co wywróciła oczami rozbawiona i przyłożyła kubek do ust. – Słyszałaś, że podobno już dzisiaj wieczorem dostaniemy na maile nasz teledysk?

– Żartujesz? – zerknęła na niego, nawet nie zdążywszy upić łyka. – Tak szybko? 

– Podobno są już w połowie montażu. Zarwali całą noc. 

– Nie rozumiem czemu się ze wszystkim tak spieszymy. Przecież nikt nas nie goni, a my tak naprawdę w ciągu dwóch tygodni nagrywamy album i jeszcze teledysk do singla. Za chwilę wyruszamy w trasę. Nie mogę nadążyć! – Blondynka wcisnęła Hemmingsowi w dłoń kubek, w tym czasie ze złością związując włosy, które akurat dzisiaj ogromnie działały jej na nerwy swoją niesfornością. 

– Takie życie gwiazdy rocka. 

– Właśnie o to chodzi, że nie jestem gwiazdą rocka jak wy! – jęknęła, zwracając na siebie uwagę reszty zespołu. – I nie jara mnie bycie w wiecznym młynku. 

– Czy to ja podpisałem za ciebie umowę? – Luke spytał nieco rozdrażniony, a June kiwnęła niepewnie głową. – No, właśnie. Zresztą przyzwyczaisz się. My też nie od razu lubiliśmy taki tryb życia, w zasadzie nadal nie lubimy, ale da się z tym żyć – poklepał ją delikatnie po kolanie, a Carter ściągnęła usta w dzióbek, zastanawiając się, czy rzeczywiście w jego słowach tkwi ziarnko prawdy. 

– Rozumiem, że w tym zespole to ty robisz za tego "starszego i ogarniętego"? – rzuciła, patrząc z rozbawieniem na resztę chłopaków, których te słowa poruszyły do głębi. 

– Czy właśnie zarzuciłaś mi, że jestem nieodpowiedzialnym gówniarzem? – zapytał Ashton, wydymając usta. 

– Hej, hej, o nas też. – Mikey i Cal przypomnieli o swojej obecności, mrożąc June spojrzeniem (z czego ona zresztą nic sobie nie robiła). 

Luke obserwował to wszystko z majaczącym na ustach uśmiechem, czekając tylko jak potoczy się dalej ta sytuacja. Jego kumple chyba nie za bardzo zdawali sobie sprawę z tego, że Carter ich jawnie prowokuje, a oni dobrowolnie dali się w to wciągnąć. Jednak nikt nie mógł wymagać od nich logicznego myślenia (w ogóle, a już tym bardziej) o szóstej rano. 

– Tak naprawdę żaden z was nie jest odpowiedzialny i każdy z was jest za młody, by nie być gówniarzem, więc tak, Ash, właśnie tak cię nazwałam – zaśmiała się pod nosem, popijając kawę, która była prawie zimna (a kubek prawie pusty za sprawą Hemmingsa, warto dodać). 

– Luke, weź coś zrób, bo zaraz przestanę być dżentelmenem, kurde. – Irwin naburmuszył się jak małe dziecko i skrzyżował ręce na piersi, a jego przyjaciel zaczął się śmiać, przecierając czoło dłonią.

– Ashton, właśnie dałeś się wkręcić dziewczynie. June bezkarnie robi sobie z was jaja, a wy to bierzecie na serio. – Hemmo uniósł brew, mierząc swojego przyjaciela rozbawionym i pełnym politowania spojrzeniem. 

Friend Zone ✖ 5SOS [✔]Where stories live. Discover now