"I swear it wasn't me."

7.6K 383 13
                                    

#FZfanfiction  

Lot na drugi koniec kontynentu w środku nocy i wygodne fotele z klasy biznesowej zdecydowanie nikomu nie przeszkadzały w lekkim pochrapywaniu, podczas opierania się o ramię osoby siedzącej obok lub o okno samolotu. Chociaż nikt nie powiedział, że bycie przygniecionym przez kogoś jest miłe. I June mogła to potwierdzić, gdy w połowie lotu przebudziła się z przyklejoną do szyby twarzą, do czego doszło przez rozpychającego się w fotelu obok Luke'a.

– Ej, ty! Wstawaj! – dźgnęła go w ramię raz, potem drugi, po chwili uzyskując jakieś efekty. 

– Co? – Blondyn przetarł dłońmi twarz, ziewając przeciągle i dając wreszcie Carter trochę przestrzeni. 

– Zamieniamy się fotelami, bo zaraz wylecę przez to okno. I to przez ciebie – spojrzała na niego wymownie, odpinając pasy. 

– To przez okno, czy przeze mnie? – Albo wyostrzył mu się żart, albo jeszcze nie za bardzo kontaktował i June stawiała właśnie na to drugie. – Czemu przeze mnie? – Hemmings zmarszczył czoło.

– Bo naruszasz moją przestrzeń osobistą, gdy śpisz – parsknęła, kierując swoje dłonie w kierunku jego pasa, na co Luke zerknął na nią pół na pół rozbawiony i przerażony.

– Gdzie z tymi łapami? – zaśmiał się, w porę wyręczając ją w odpinaniu pasa. – To z kolei była moja przestrzeń osobista. 

June przygryzła wargę z zażenowania, zdając sobie sprawę z tego, co chciała przed chwilą zrobić i omal nie walnęła się z otwartej dłoni w czoło, ale zamiast tego zaśmiała się pod nosem. Luke pokręcił głową z politowaniem i wstał powoli, wyciągając od razu rękę do swojej przyjaciółki, która podniosła podłokietnik dzielący ich miejsca i tylko przesunęła się z jednego fotela na drugi, na koniec wyszczerzając się do Hemmingsa. 

– Śmierdzący leń – westchnął rozbawiony, siadając na jej dotychczasowym miejscu. 

– Wypraszam sobie – zerknęła na niego, przygryzając wnętrze policzka. 

Luke wywrócił oczami i oparł się wygodnie o okienko, za którym było tak niesamowicie ciemno, że kompletnie nic nie widział. Przymknął lekko oczy, usiłując zasnąć, gdy o jego ramię oparła się June, wzdychając cicho. Obrócił głowę w jej stronę, zauważając lekko drżące powieki i delikatny uśmiech na twarzy. Wyciągnął rękę tak, by móc objąć blondynkę, co ona obserwowała jednym otwartym okiem, kładąc wygodnie głowę na boku jego klatki piersiowej. 

– Przepraszam – uśmiechnął się, widząc niebieską tęczówkę, która się mu przyglądała. – Dobranoc.

– Dobranoc – wtuliła się w niego i oboje przymknęli oczy, niedługo potem zasypiając chociaż jeszcze na godzinkę, czy dwie. 

Każda chwila snu od niedawna jest w cenie. 

*

– Nie rozumiem, czemu jechaliśmy na drugi koniec Stanów. Przecież w Los Angeles mamy takie same warunki do teledysku. – June rozejrzała się po planie z uniesioną brwią, gdy wraz z chłopakami wstawili się tam o ósmej rano. 

– Tego biznesu nigdy nie ogarniesz. – Michael stanął obok niej z rękami w kieszeniach swoich obcisłych czarnych rurek. – Wydawałoby ci się, że idą na łatwiznę, ale czasem robią sobie pod górkę i nikt nie wie dlaczego. Choć zapewne to działka znajomego kogoś z produkcji, który w ten sposób zarabia kasę za wynajem. – Chłopak wzruszył beznamiętnie ramionami, mając najwidoczniej gdzieś wszystko, co jest związane z tymi sprawami. 

– Jeśli nie wiesz o co chodzi, zawsze chodzi o pieniądze – mruknęła blondynka, a Mikey pokiwał głową. 

– Ktoś mówił o kasie? – Calum, a wraz z nim Luke i Ashton dołączyli do Carter i Clifforda. 

Friend Zone ✖ 5SOS [✔]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant