"I'm done."

3.5K 277 7
                                    

#FZfanfiction  

Kilka tygodni prawie nieustannego koncertowania, udzielania wywiadów i wykorzystywania innych metod promocji minęło bardzo szybko, chociaż czas wydawał się wlec przez większą część trasy. I chociaż zmęczenie dawało się we znaki, pierwszą rzeczą, którą zrobili chłopcy, June oraz część obsługi technicznej było udanie się na imprezę. Odwiedzenie klubu w Los Angeles było ostatnim (chociaż nigdzie niezapisanym) punktem trasy, idealnym zwieńczeniem dobrze wykonanej roboty. Bo w końcu większość wyprzedanych koncertów to dobra robota, prawda?

Początkowo wszyscy bawili się razem w jednej z loży w samym rogu wielkiej sali. Odgrodzeni od baru przez ogromną ilość imprezowiczów tańczących na parkiecie nie zaglądali po alkohol często, za to w dużych ilościach, więc gdy w końcu zaczęli bełkotać coś nieskładnie, nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że zmienili towarzystwo. "Techniczni" postanowili wyjść do całodobowego sklepu monopolowego niedaleko, by zaoszczędzić na piwie, które w klubie było kilka razy droższe, a Mikey, Ashton i Calum zgubili się w drodze do baru, gdy po kolei wyruszali po kolejne drinki i nie wracali z powrotem. Gdy June i Luke zachęcili Cala do poszukiwań Irwina i Clifforda, a brunet wreszcie zniknął w czeluściach tańczącego tłumu, zaśmiali się pod nosem i spojrzeli na siebie wymownie, po czym trzymając się za ręce obeszli parkiet dookoła, w końcu znajdując się przy wyjściu, a potem na zewnątrz.

- Dokąd teraz? - zapytał Luke, obejmując swoją dziewczynę ramieniem.

- Spacerkiem do mnie? Rodzice pewnie śpią - stanęła na palcach, by trochę zmniejszyć dystans między ich twarzami i uśmiechnęła się delikatnie, patrząc na jego usta.

- Jak przyjdziemy to na pewno się obudzą - zaśmiał się w jej wargi, po czym musnął je swoimi.

- To postaramy się być cicho - pocałowała go leniwie, a gdy w końcu się od niego oderwała, natychmiast pociągnęła go w stronę domu, śmiejąc się na całą ulicę i nie przejmując się tym, że mogłaby kogokolwiek obudzić ani tym, że Hemmings omal się nie wywalił.

Przez całą drogę do domu skradali sobie nawzajem pocałunki, niejednokrotnie zatrzymując się na środku chodnika na dłużej, bo krótkie muśnięcie ust czasem im nie wystarczało. Może było tak dlatego, że trochę wypili i samokontrola nie działa tak jak trzeba, a może... Nie, to rzeczywiście alkohol był winien temu, że prawie rozbierali się na środku ulicy i tylko resztki świadomości powstrzymywały ich przed tym, by dokończyć dzieła tu i teraz, a nie w domu. Naprawdę nawet przez jedno piwo można pozwolić sobie na o wiele więcej niż bez niego, już nie mówiąc o tym, co się dzieje, gdy tych piw było trochę więcej.

Calum pamiętał tylko o dwóch piwach wypitych z przyjaciółmi i jednym, gdy siedział samotnie przy barze i rozglądał się za Cliffo lub Irwinem. Nie doczekał się ani jednego, ani drugiego, ale w pewnym momencie dołączyły do niego jakieś dwie dziewczyny, które zamówiły kolejne piwa dla siebie i dla niego, zauważając, że jego jest już prawie wypite. Obie były średniego wzrostu blondynkami, z czego jedna z nich ewidentnie tleniona, bo jej włosy były wręcz nienaturalnie jasne. Drugiej nawet nie zdążył się przyjrzeć, bo po odebraniu swojego zamówienia zniknęła gdzieś, chichocząc głupkowato pod nosem. Hood tylko zmarszczył czoło i potrząsnął głową, zdając sobie sprawę, że na chwilę przestał słuchać Brandy, a ta domagała się jego uwagi.

- To masz na imię, Calum, tak? - kiwnął głową i upił kolejny łyk piwa. - Jesteś stąd? Nigdy cię tutaj nie widziałam.

Brunetowi nie chciało się opowiadać historii swojego życia, chociaż podobno alkohol rozwiązuje język nawet (a może tym bardziej) przy nieznajomych. Zerknął na nią, w ciągu paru sekund wertując ją od góry do dołu, co i tak zauważyła - tak przynajmniej wywnioskował z jej mowy ciała, bo wyeksponowała swój dekolt, ciągnąc za koniec krótkiej, obcisłej sukienki, a potem przejechała językiem po spierzchniętych wargach, poprawiając w tej samej chwili swoje włosy. Cal uniósł brwi, bezmyślnie wpatrując się w półki zastawione alkoholem, gdy upijał kolejny łyk.

Friend Zone ✖ 5SOS [✔]Место, где живут истории. Откройте их для себя