"And you're gonna like it too." +VBA

5.5K 329 12
                                    

#FZfanfiction  

UWAGA! Znowu ostrzeżenie, bo tak trochę jest tutaj +18 i przekleństwa, więc jak chcecie to sobie darować, przejdźcie do ostatniego z trzech fragmentów składowych :)

*

Uwolniwszy się wreszcie z tłumu napalonych i piszczących nastolatek po skończonym koncercie, skręciła w korytarz przeznaczony jedynie dla personelu. Nie to się dla niej liczyło, chciała wreszcie poczuć jak chłodne powietrze ostudza nie tylko jej ciało, ale też zmysły, bo po spędzeniu całego koncertu tuż pod sceną z doskonałym widokiem na basistę nie mogła nad nimi zapanować. Gdy wreszcie wyszła tylnym wyjściem z hali, oparła się o chłodną ścianę i wyjęła z torebki paczkę papierosów oraz zapalniczkę, a po krótkiej chwili zaciągnęła się dymem jakby było to jej powietrze. Odchyliła głowę do tyłu, patrząc w ciemne niebo, ale szybko opuściła głowę z powrotem na dół, słysząc nadjeżdżający pojazd. 

Ach, przypadkowo trafiła na to odpowiednie wyjście, które zapewne już niedługo otworzy się i znowu będzie mogła bezkarnie flirtować z Calem, siedząc w czarnym busie, czy vanie – jak zwał tak zwał. Pokręciła z rozbawieniem głową, palcem strząsając popiół z końcówki papierosa. Jeszcze zanim otworzyły się drzwi, obok których stała, zdążyła rzucić peta na ziemię i zdeptać go bezlitośnie niczym robala. Potem z hali koncertowej wyszedł najpierw jeden barczysty ochroniarz oraz kolejny, a dopiero za nimi wlokła się June i chłopaki. Brwi blondynki wystrzeliły w górę, gdy zauważyła swoją przyjaciółkę opartą o ścianę. 

– Gdzieś ty zniknęła? – zapytała, zatrzymując się gwałtownie, a 5 Seconds Of Summer wydało z siebie kolejne żałosne jęknięcia, gdy nie zauważyli nagłego postoju i zderzyli się ze sobą. 

– Porwał mnie tłum – wzruszyła ramionami i korzystając z zaproszenia (którego na dobrą sprawę wcale nie było), weszła do otwartego busa, a za nią cała reszta. – Te ślepe gówniary nie patrzą gdzie lezą. Jakbym nie szła z prądem, to bym nie uszła z życiem – parsknęła ironicznym śmiechem, zakładając nogę na nogę, co nie uszło uwadze siedzącego z drugiej strony samochodu Caluma, który zdecydowanie nie wyobrażał sobie kilkudziesięciu minut jazdy bez żadnego ruchu. 

Gdy widział Megan, coś w nim zaczynało się gotować i raz na jakiś czas wolał upewnić się, czy wszystkie jego narządy są na swoim miejscu. Chociaż może raczej żałowałby rozerwanych spodni, których każdą parę darzył bezgraniczną miłością, mimo że wszystkie (co do joty) wyglądały praktycznie tak samo. W zasadzie... Może właśnie dlatego wszystkie były jego ulubionymi. 

Posłał jej wymowne spojrzenie, gdy zobaczył, że nie patrzy na June tylko na niego, mimo że to właśnie z nią rozmawiała. Przygryzła wargę, bawiąc się kosmykiem jej różowych włosów, a Cal uśmiechnął się pod nosem, powstrzymując się od śmiechu. Tak ogromnie chciał rzucić w jej stronę jakiś komentarz, że myślał, że zaraz wybuchnie, ale nie mógł. Z jakiegoś powodu wolał się hamować przy chłopakach, mimo że zdawał sobie sprawę z tego, że nie będą zdziwieni. 

– Nie miałaś przypadkiem jeszcze krótszych szortów? – w końcu zapytał, patrząc jak spinają się jej mięśnie w tej partii nóg, która go w tym momencie najbardziej interesowała. 

Prychnęła rozbawiona, powoli przejeżdżając dłonią po udzie i z satysfakcją obserwując jak Calum nerwowo połyka ślinę. Zerknęła na June, która doskonale wiedziała czego może teraz się spodziewać po przyjaciółce. 

– Niestety, jeśli chodzi o krótszy dół, to tylko bielizna, Skarbie. A ty nie miałeś bardziej ciasnych spodni? Twój mały koleżka pewnie zdechł już śmiercią naturalną. Spokój jego duszy – wszyscy niemal udławili się ze śmiechu, ale nadal nikt nie dał swobodnie wylecieć mu ze swoich ust. 

Friend Zone ✖ 5SOS [✔]Where stories live. Discover now