Wstęp

5.1K 195 181
                                    

***

Phichit Chulanont wcale nie był takim geniuszem zła na jakiego czasami (ale tylko czasami!) wyglądał. Nie był też szpiegiem o tysiącu twarzy, choć z pewnością uchodził za człowieka o tysiącu fotek na Instagramie.Daleko mu było również do wybitnych polityków, którzy zręcznie manipulowali informacjami, chociaż i tak niepokojące było to, jak dużo za dużo wiedział o jednej najgoręcej omawianej parze łyżwiarstwa figurowego ostatnich miesięcy...

...z czego nie zdawała sobie sprawy sama rzeczona para. Na swoje szczęście. Albo i nie.

Jeszcze ze dwa lata temu nikt by się nie spodziewał, do czego to dojdzie. Że jego najlepszy przyjaciel z najlepszym łyżwiarzem Nowego Systemu Sędziowania? Niech go chomiki biją jeśli się tego spodziewał... i jeśli nie trzymał za nich kciuków. No i proszę, jaki los okazał się być łaskawy. Ma się tę moc, co nie?

Zadowolony Taj zamknął przygotowywany dla przyjaciół album i odłożył go na bok, po czym wysunął dolną szufladę biurka, by wyciągnąć stamtąd jedną z kilku teczek należących do jego nieustannie rozrastającego się archiwum. Co ciekawe, zdołał wykorzystać zaledwie mały ułamek tych zasobów, a całe mnóstwo fragmentów, relacji, zdjęć, komentarzy, zrzutów ekranów i jakiegoś miliona innych doniesień wciąż czekało na swoją kolej, by ujrzeć światło dzienne. Być może nigdy to nie nastąpi. Być może niektóre pikantne szczegóły narzeczeńskiego pożycia nie były przeznaczone dla niczyich oczu i uszu. Być może ciemna szuflada to wszystko, na co mogły liczyć.

A może, kto wie?, może to nadszedł właściwy moment, aby się nimi zająć?

Palce przekładające kolejne kartki zatrzymały się w połowie sterty. A właściwie to czemu nie? Miał czas, chęci aż zanadto, noc była jeszcze młoda... Phichit uśmiechnął się więc pod nosem i zanim którykolwiek z trzech kręcących się po biurku chomików zdołał przemówić mu do rozsądku, wyciągnął kolejny pusty zeszyt oraz rolkę taśmy dwustronnej. Znów poczuł ten znajomy dreszczyk emocji i zew inspiracji. Tak, to było to.

Czas zacząć nową opowieść.


***

Przypisy-chan

Witajcie w nowym zbiorze! Te przypisy będą prawdopodobnie jednymi z nielicznych (o ile nie jedynymi) w całej książce, bo celem "Archiwum przypadków miłosnych" jest pisanie krótkich drabbli, których nie będę musiała w nieskończoność redagować i poprawiać. Czasami mam za dużo pomysłów i część z nich kurzy się, aż nie dopasuję ich do jakiejś szerszej fabuły... Więc czemu by nie zrobić z tego czegoś na kształt making-ofa?

I tu pojawia się też okazja, aby wkręcić Was w projekt. Chodzi mi bowiem o to, abyście rzucali mi tu swoje zamówienia oraz propozycje na to, o czym mogłabym napisać. W następnym rozdziale zaprezentuję wam przykład, jak wokół jednego zdania (i tutaj bardzo dziękuję MalyZwyrolek za możliwość jego wykorzystania) zbudowałam całą scenkę. Wy też możecie mi dawać takie zlecenia - to mogą być całe zdania lub pojedyncze słowa, prośby o napisanie scenki na jakiś temat lub choćby o tym, o jakiej ma być to postaci. Najbardziej chciałabym się zmierzyć z wypowiedziami, które brzmią dramatycznie, a które ja przerobiłabym na coś słodkiego. Zasady mam tylko trzy: drabble nie będą przekraczać 500 słów, nie będą wrzucane częściej niż jeden na dzień (póki co ograniczę się do jakichś dwóch-trzech na tydzień) oraz będą mieć luźny związek z Dziabowersum. Owszem, postaram się wciąż działać w jego ramach, ale chronologia nie będzie mieć sensu. Poza tym hulaj dusza, piekła nie ma. Jeśli sądzicie, że tylko długie rzeczy są fajne (pozdrawiamy Miniforova), to postaram się Was miło zaskoczyć ;)

Oczywiście nie martwcie się o przyszłość one-shotów. Nadal jest to moje oczko w głowie i ulubiony sposób na pisanie jakichś konkretnych historyjek. Po prostu "Archiwum" traktuję jako miejsce na pomysły, które nie umiem wpleść do większej fabuły. A poza tym dzięki temu mogę pisać głupie rzeczy. I śmieszne. I więcej seksów. I czegokolwiek. Yay~

A teraz, jak powiedział Phichit, niech zacznie się zabawa!

Archiwum przypadków miłosnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz