67. Gdy nie wszystko wychodzi w praniu

729 101 102
                                    


Pomysł: Jutro zacznie się pierwszy dzień mojego nowego życia (hasło z fiszek)


***

- Jutro zacznie się pierwszy dzień mojego nowego życia - oznajmił z dumą Viktor, leżąc wieczorem w bezpiecznym łóżku, po czym przytulił do boku znajdującego się po jego prawej stronie Yuuriego. - Już od jutra wszystko stanie się tysiąc razy piękniejsze. Na świecie zapanuje pokój. Dziura ozonowa się zasklepi. Ceny pizzy spadną. Populacja kuok zwiększy się o trzysta procent.

- Bez przesady. Przecież to wcale nie działa w ten sposób - starał się jednak uspokoić Yuuri, zupełnie jakby wiedziony naturalnym odruchem, który podpowiadał mu, aby wszystkie patetyczne deklaracje Rosjanina automatycznie sprowadzać do poziomu rzeczywistości. - A kuoki doskonale radzą sobie i bez naszej pomocy. Zresztą... niby jaki to ma na nie wpływ?

- Ano widzisz, złoto moje. Bo ty chyba nie do końca pojmujesz złożoność naszej egzystencji. To się nazywa efektem motyla. Skutki działań zaledwie jednej osoby są w stanie rozprzestrzenić się po kuli ziemskiej niczym stopniowo narastająca fala, co znów sprawi, że rządzące światem zasady zadrżą w posadach. Właśnie na tej podstawie nasze osobiste szczęście może z łatwością doprowadzić do rozwiązania wszystkich konfliktów zbrojnych na calutkiej Antarktydzie - stwierdził wzniośle Viktor, po czym wyciągnął lewą rękę, żeby ująć w nią prawą dłoń narzeczonego i pogładzić ją po znajdującej się na palcu serdecznym obrączce. - W ogóle są w życiu takie chwile, kiedy człowiek pragnie zrobić coś naprawdę wielkiego, kiedy motywacja nakazuje mu sięgać po najwyższe trofea, starać się ponad siły, upewniać się co do własnej wartości... Ale gdzieś tam, na dnie serca, kryją się również pewne marzenia, których żaden wysiłek czy ciężka praca nie są w stanie zaspokoić. Te potrzeby może spełnić tylko druga osoba: ta, na szczęściu której nam samym ogromnie zależy.

- Viktor, weź. To zawstydzające...

- Nie ma czego, kochany. W końcu na tym to właśnie polega. Twój uśmiech sprawia, że ja też jestem zadowolony. - Viktor obrócił głowę lekko w bok, pocałował narzeczonego w skroń i z uśmiechem w kształcie serca zajmującym praktycznie pół twarzy położył się z powrotem na swojej poduszce. - Ach, naprawdę nie mogę się doczekać tego pieczonego kurczaka... szczególnie że już od jutra mój Yuuri zacznie dla mnie gotować w samym tylko fartuszku...

Na te słowa Katsuki natychmiast zdrętwiał, obrócił się i spojrzał na Nikiforova wzrokiem tak przepełnionym niedowierzaniem, jakby faktycznie na jego oczach pingwiny zawarły z lampartami morskimi pakt o nieagresji.

- Ej, zaraz! Miało być "w fartuszku", a nie że "w samym"! - wytknął. - Nie po to go dzisiaj kupowałem, żeby zaspokajać nim twoje erotyczne fantazje!

- No cóż... Może ty nie miałeś takiego zamiaru - szepnął za to Viktor i przyciągnął Yuuriego jeszcze bliżej siebie, po czym zgasił lampkę nocną, by zacząć innego rodzaju pertraktacje - ale nigdzie nie powiedziałem, że moje marzenia muszą być zupełnie grzeczne...

Archiwum przypadków miłosnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz