75. Wszędzie dobrze, ale na miękkim najlepiej

649 95 78
                                    

Pomysł: własny


***

Może ktoś inny na miejscu Viktora poczułby się urażony albo przynajmniej zdezorientowany zaistniałą sytuacją, ale Rosjanin po wejściu do sypialni od razu wiedział, że powitał go widok najlepszy z możliwych - przebrany w niebieską pidżamę Yuuri leżał na brzuchu, wpatrując się w trzymaną tuż przed sobą komórkę, a jego idealne pośladki zajmowały centralny punkt materaca niczym te dwa górskie wzniesienia, pomiędzy którymi on, strudzony wędrowiec, nagle zapragnął choć przez chwilę odpocząć.

- Yuuri? - zagadnął spokojnie Viktor, przez chwilę studiując wzrokiem uda narzeczonego, między którymi znajdowała się seksowna, trójkątna dolina, prowadząca na uświęcony trakt, po czym podniósł wzrok, by zbadać reakcję Japończyka na to obsceniczne zachowanie. - Co robisz?

- A, w sumie to nic takiego. Po prostu znalazłem ciekawą grę - przyznał Yuuri, ani na sekundę nie odrywając oczu od ekranu. - Działa jak dziecięca kolorowanka, tylko trzeba być spostrzegawczym i uzupełniać barwy według ustalonego szablonu. Strasznie wciąga.

- Taaak? - Viktor zamknął za sobą drzwi i powoli skierował się w stronę łóżka.

- Też jestem zdziwiony, ale to bardzo odprężające. I wychodzą z tego naprawdę świetne rzeczy. Niektóre są niemal tak dokładne jak fotografie - przyznał Yuuri, a w jego głosie dało się słyszeć łagodne zadowolenie. - Teraz tworzę tygrysa. Jest całkiem skomplikowany, ale gdyby udało mi się go skończyć dzisiaj, to jutro mógłbym pokazać Yurio gotowego i... może skusi się... na... Viktor?

- Uhm? Co tam, złoto moje? Coś nie tak?

Yuuri uniósł głowę, wygasił telefon i obejrzał się za siebie.

- Co robisz? - ponowił to samo pytanie, które jeszcze nie tak dawno temu padło pod jego adresem, tyle że teraz głównym odbiorcą okazał się Viktor... i to Viktor, który położył się na łóżku, ujął ukochanego za biodra i przylgnął policzkiem do jego pośladków, robiąc sobie z nich jeśli nie perfekcyjną poduszkę na resztę zbliżającej się nocy, to przynajmniej wymarzone miejsce, aby umrzeć i pójść do upragnionego nieba.

- Jak to co? - odparł jednak zupełnie niewzruszony Rosjanin i uśmiechnął się szeroko, mając cichą nadzieję na to, że kolorowanie tygrysa zajmie Yuuriemu jeszcze co najmniej kilka godzin. - Leżę i po prostu jestem szczęśliwy.

Archiwum przypadków miłosnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz